Krótko i na temat: czy teledysk, w którym wykorzystano (bardzo obszerne) urywki serialu jest utworem zależnym, czy też nadal można mówić o dozwolonym użytku (cytat)? Czy wystarczy zgoda producenta na wykorzystanie fragmentów filmu w teledysku — czy też jednak niezbędne będzie odrębne zezwolenie współtwórców utworu (ich spadkobierców)? (wyrok Sądu Najwyższego z 14 listopada 2014 r., I CNP 10/14).
Orzeczenie wydano w sprawie o ze skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego wyroku (art. 424(1) kpc): wdowa po autorze scenariusza filmowego pozwała popularną piosenkarkę o 10 tys. złotych zadośćuczynienia oraz 120 tys. złotych wynagrodzenia za naruszenie autorskich praw majątkowych — polegającego na użyciu w teledysku fragmentów filmu bez uzyskania stosownej zgody (okruszki wskazują, że powódką była wdowa po Januszu Przymanowskim, zaś pozwaną Maryla Rodowicz, a poszło o piosenkę „Marusia”).
Pozwana piosenkarka zawarła z Telewizją Polską umowę licencyjną na wykorzystanie urywków (3 minuty) filmu w planowanym teledysku. W umowie zastrzeżono, że zgoda dotyczy praw licencjodawcy jako producenta i nie obejmuje zgody autorów, twórców oraz wykonawców filmu — zaś pozwana o zgodę taką nie wystąpiła.
W pierwszym podejściu powództwo zostało oddalone, jednak sąd II instancji uchylił wyrok, wskazując na konieczność ustalenia, czy teledysk jest utworem samoistnym, czy też utworem zależnym, co wymagałoby zgody współautorów serialu na wplecenie fragmentów filmu (art. 2 ust. 2 pr.aut.).
W drugiej rundzie sąd I instancji powództwo oddalił: niezależnie od tego, iż sporny teledysk przekroczył granice cytatu — fragmenty filmu zostały wbudowane w nowy utwór bez przekształceń, wyłącznie w celu jego wzbogacenia — twórcy teledysku mieli obowiązek uzyskać wyłącznie licencję od producenta serialu (art. 70 pr.aut.).
Jednak sąd II instancji zauważył, że na zapożyczeniu zyskał wyłącznie nowy utwór (teledysk), zaś film wyłącznie stracił, a to ze względu na „nieadekwatność kreacji pozwanej wykonawczyni piosenki do osoby i klimatu postaci Marusi” — która dezawuuje i ośmiesza film. Co więcej teledysk, który w znacznej mierze opiera się na kadrach filmowych, nie jest utworem samoistnym, zatem doszło do naruszenia przepisów o opracowaniu utworów.
W przypadku tak głębokiej ingerencji w dzieło należy uzyskać także zgodę autora utworu pierwotnego, zaś licencja na korzystanie z urywków filmu udzielona przez producenta to za mało, nie stanowi bowiem normalnej eksploatacji utworu. Tym bardziej, że teledysk miał charakter komercyjny (reklama płyty).
Co więcej prawa do serialu wygasły po upływie 10 lat (a więc najpóźniej w 1980 r. — kłania się ustawa o prawie autorskim z 1952 r.) — ale nie wygasły prawa do scenariusza, które powróciły do jego autora, a następnie do spadkobierczyni.
Skarga wniesiona przez pozwaną okazała się bezskuteczna: podstawą do podważenia prawomocnego orzeczenia może być wyłącznie rażąco błędna wykładnia prawa lub oczywiście niewłaściwe zastosowanie przepisu — zatem naruszenie powinno mieć postać kwalifikowaną, oczywistą — natomiast zastosowanie przez sąd wykładni odmiennej od powszechnie przyjmowaną może być wyłącznie podstawą do zwykłych środków zaskarżenia.
Stąd też podstawą skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego wyroku nie może być brak jednolitości co tego czym jest utwór zależny (w tym utwór z zapożyczeniami), a także czy w takim przypadku wymagana jest zgoda wszystkich jego twórców, czy też powinna wystarczyć licencja udzielona przez producenta utworu pierwotnego. Okoliczności te były jednak przedmiotem opinii biegłego, zaś ustalenia tego rodzaju nie mogą być podważane (art. 424(4) kpc), nawet jeśli sąd błędnie zlecił biegłemu ocenę czy wykorzystanie teledysku wymagało zgody i jakiego podmiotu (wykładnia przepisów leży w wyłącznej gestii sądu).