Było jednak chepać już na etapie ględzenia… Rozkosznie rozsądne, zapowiadane niecały rok temu mDokumenty są jednak tym, czym miały nie być…
Zacznijmy od tego co dziś ogłosiło Ministerstwo Cyfryzacji: jest już możliwość potwierdzenia tożsamości w smartfonie, a to poprzez aplikację mDokumenty.
Przepisując nieco za stroną internetową obywatel.gov.pl:
- mTożsamość to pierwsza usługa dostępna w rządowej aplikacji mobilnej mObywatel. Pobierzesz ją bezpłatnie na swój telefon;
- aplikacja mTożsamość pozwala na wyświetlenie swoich danych na ekranie telefonu — pozwala na użycie telefonu komórkowego zamiast zwykłych dokumentów;
- warunkiem korzystania z mTożsamości jest m.in.: posiadanie smarfona z systemem operacyjnym Android w wersji 6.0 lub nowszej oraz profilu zaufanego eGo (to chyba po prostu stary dobry ePUAP o jeszcze lepszej i nowszej nazwie);
- mTożsamość nie jest tożsama z okazaniem zwykłego dowodu osobistego w banku, w urzędzie, podczas przekraczania granicy (to ostatnie akurat logiczne).
Dla przypomnienia zapowiadane rok temu mDokumenty miały być niezależne od urządzenia (systemu operacyjnego, etc.) — tak, by dało się z usługi korzystać nawet poprzez archaiczne (ale dzięki temu odporne na różne e-Security) telefony. Ba, usługa miała być dostępna w połowie 2017 r., jesienią objąć prawo jazdy, a w końcu bieżącego roku nawet dowód rejestracyjny.
Tymczasem mamy już bardzo jesień — i oto pojawiła się aplikacja mTożsamość, do pobrania na jedynie słuszny system, z której nie skorzysta nawet połowa posiadaczy smartfonów z Androidem (fragmentacja, fragmentacja…), w dodatku o jakże kulawej funkcjonalności — bo nawet urząd nie będzie tego honorował.
Po prostu będzie sobie można poprzesyłać wizytówki na inny telefon, via Bluetooth — pod warunkiem, że na tym innym telefonie też będzie zainstalowana taka mTożsamość — i chwatit’!
(Tak, wiem, że mDokumenty są nadal w fazie pilotażu „w 4 miejscowościach: Łodzi, Koszalinie, Ełku i Nowym Wiśniczu” — czyżby testy się nie powiodły, skoro rząd wyskakuje z taką protezą?)