Mogą być zmiany na lepsze, mogą być na gorsze. Do tych drugich zaliczyłbym poselski projekt nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi wprowadzający zakaz spożywania alkoholu w miejscu publicznym — z wyjątkiem miejsc wyznaczonych.
Nowelizacja dotyczy m.in. zmiany art. 14 ust. 2 uwtpa, który obecnie zakazuje picia alkoholu „na ulicach, placach i w parkach” (por. „SN nie wyjaśnił czym jest „ulica” w „zabrania się spożywania napojów alkoholowych na ulicach” (ale i tak wszystko jest jasne)”) — po nowelizacji ma być tak, jak się powszechnie wydaje.
art. 14 ust. 2a ustawy o wychowaniu w trzeźwości (projekt)
Zabrania się spożywania napojów alkoholowych w miejscu publicznym, za wyjątkiem miejsc do tego przeznaczonych.
Można powiedzieć, że dobrze się dzieje, że ustawodawca wreszcie chce przestać dzielić włos na czworo, mnie jednak zawsze w takich momentach świta myśl, że jak zwykle chodzi o przykręcenie śruby. Zamiast zająć się zwalczaniem realnej patologii (chuliganów łobuzujących po spożyciu), łatwiej traktować wszystkich apriorycznie jako sprawców wykroczeń — zwłaszcza, że ryzyka w ściganiu Polaka-szaraka nie ma żadnego (tak, umiem sobie wyobrazić, że wychylam butelkę piwa na ławce w parku — nie, nie umiem sobie wyobrazić, że zaczynam rozrabiać lub śmiecić tą butelką).
(Ciekawe, że w Czeskiej Republice, gdzie piwa statystycznie pije się więcej, podobnych zakazów nie ma, a łobuzerki oraz śmieci jest mniej; co ciekawe czescy politycy wcale nie są mniejszymi kretynami, niż polscy — a jednak na takie bzdury zdobyć się nie umieją…)
Zgodnie z projektem nowelizacja ustawy o wychowaniu w trzeźwości miałaby wejść w życie już 1 stycznia 2018 r. — czyli mniej-więcej w połowie szampańskiej sylwestrowej zabawy ;-)