Stare i dobre pytanie (który to już raz): czy wystarczy mieć rację, żeby wygrać sprawę w sądzie, czy warto jeszcze mieć głowę na karku? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 30 listopada 2017 r., sygn. akt I ACa 491/17).
Spór dotyczył rozpowszechnienia na stronie internetowej spółki, bez zgody twórcy i bez uiszczenia opłaty licencyjnej, fotografii prezentującej bukiet tulipanów z napisem „DZIEŃ KOBIET 8 MARCA”. Zdjęcie zostało pobrane z serwisu internetowego twórcy, ale korzystający nie wniósł należności za wykorzystanie zdjęcia w wysokości 649,99 złotych. Fotograf dowiedział się o naruszeniu od przedsiębiorstwa, które zajmuje się monitorowaniem internetu pod kątem wyszukiwania takich przypadków.
W wezwaniu twórca zażądał od naruszyciela usunięcia fotografii oraz zapłaty kwoty 1,3 tys. złotych jako dwukrotności należnego mu wynagrodzenia za korzystanie z utworu. Po otrzymaniu wezwania spółka usunęła zdjęcie ze swojej strony, ale należności nie zapłaciła, zatem sprawa trafiła do sądu.
Sąd prawomocnie uwzględnił roszczenia co do kwoty 500 złotych: art. 79 ust. 1 pkt 3 pr.aut. pozwala twórcy, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, domagać się odszkodowania w wysokości dwukrotności „stosownego wynagrodzenia” — którym nie jest jednak stawka wskazana przez fotografa na własnej stronie internetowej. Informację taką można bowiem traktować wyłącznie jako zaproszenie do składania ofert zawarcia umów licencyjnych — nie jest to zatem wynagrodzenie jakie rzeczywiście można osiągnąć, lecz kwota, jaką ktoś chciałby osiągnąć.
Owszem, powód twierdził, że w podobnych przypadkach inne podmioty płaciły — dobrowolnie (po wezwaniu) — kwoty po kilkaset złotych, ale po (bardzo zagmatwanym) postępowaniu dowodowym okazało się, że wpłaty nie dotyczyły wynagrodzenia z tytułu licencji na korzystanie ze zdjęć, lecz były to albo wynegocjowane odszkodowania, za którymi fotograf przesyłał oświadczenia o zrzeczeniu się roszczeń (w dodatku część z nich dotyczyła całkiem innych zdjęć) — albo też umowy licencyjne zawarte ze spółką, której był jedynym właścicielem i prokurentem (sic!).
Zdaniem sądu oznacza to, że otrzymane przez powoda kwoty nie stanowią jego wynagrodzenia z tytułu udzielonych licencji, przez co nie mogą być punktem odniesienia do ustalenia należnego mu wynagrodzenia. — „O stawce rynkowej można mówić wyłącznie wówczas, gdy po tej stawce dokonują się na rynku faktyczne transakcje, co oznacza, że linia popytu i linia podaży krzyżują się przy określonej cenie. Dotyczy to zatem tylko i wyłącznie tych sytuacji, w których licencjobiorca faktycznie wyraża wolę zawarcia nabycia licencji po określonej cenie i stawkę tę opłaca.”
Tymczasem zainkasowane kwoty mieszczą w sobie zarówno element rekompensaty, jak i zezwolenia na korzystanie z fotografii na przyszłość, toteż nie mogą być uznane jako należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu.
Dowodem na wysokość stawek nie mogą być także dokumenty w postaci jednostronnie podpisanych przez powoda licencji, które nie zostały zaakceptowane przez korzystających.
W konsekwencji sąd doszedł do przekonania, że powód nie sprostał obowiązkowi dowodowemu (art. 6 kc) — ale skoro pozwana spółka zgadza się na zapłatę kwoty 500 złotych, to taką kwotę należy przyznać fotografowi.
(Warto dodać, że oprócz tych 500 złotych powód miał jeszcze zasądzone 521 złotych tytułem kosztów, ale już za II instancję płacił pozwanej spółce 240 złotych — a także 103 złotych na Skarb Państwa. Zaś zarzut w apelacji, iż wartość odszkodowania nie pokrywa nawet kosztów dochodzenia naruszenia, sąd sparował zdaniem, iż wynika to raczej z nieadekwatności żądania do faktycznego rozmiaru naruszenia praw autorskich i wysokości poniesionej szkody).
Reasumując: pobierając z internetu zdjęcie „DZIEŃ KOBIET 8 MARCA” pamiętaj, by sprawdzić warunki korzystania z utworu, zwłaszcza ewentualne opłaty. Najmniej problemów wiąże się z korzystaniem z fotografii udostępnionych na licencjach Creative Commons (warto sprawdzić dokładne warunki).
A najlepiej wziąć aparat — dziś już byle komóra ma całkiem przyzwoite możliwości fotograficzne — i pstryknąć własnoręcznie.
Q.E.D.
PS Czcigodnym P.T. Czytelniczkom wszystkiego najlepszego z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet!