Trzymając się jeszcze przez chwilę tematyki motoryzacyjnej, dziś pytania są dwa: czy sprostowanie prasowe może mieć formę przeprosin redaktora naczelnego za opublikowanie nieprawdziwych informacji — czyli dlaczego serwis internetowy Moto.pl nie musi publikować sprostowania nieprawdziwych informacji dotyczących prototypu samochodu Arrinera Hussarya? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 8 marca 2018 r., sygn. akt VI ACa 1377/17).

W portalu motoryzacyjnym opublikowano tekst poddający w wątpliwość autorstwo prototypu pewnego supersamochodu. W tekście napisano, że nie tylko szereg elementów jest zapożyczone z innych pojazdów (m.in. Audi A6 i Opla Corsy), ale w gruncie rzeczy samochód jest dziełem innej osoby. Dziennikarz opierał się na wypowiedzi osoby, która podawała się za projektanta maszyny, część informacji zaczerpnięto z jakiegoś bloga.
Zdaniem producenta opublikowane informacje o prototypie były nieprawdziwe, wystąpił więc o ich sprostowanie, a następnie wystąpił przeciwko imiennie wskazanemu redaktorowi naczelnemu z powództwem o nakazanie publikacji sprostowania. (Okruszki w treści uzasadnienia wskazują, że spór dotyczył prototypu samochodu Arrinera Hussarya, a pozwanym serwis moto.pl; w dużym uproszczeniu żądanie sprostowania obejmowało informacje jak poniżej).
Nieprawdą jest, że prototyp super samochodu A. nie został zbudowany samodzielnie (…);
Nieprawdą jest, że prototyp super samochodu A. okazywany dziennikarzom w 2011 roku nie jeździł. Testy prototypu super samochodu A. w ruchu zostały przeprowadzone już w maju 2011 roku, a więc przed prezentacją prototypu. (…);
Nieprawdą jest, że w momencie prezentacji prototypu super samochodu A. w 2011 roku „nie było można zaglądać do środka” (…);
Nieprawdą jest, że „spore fragmenty deski pochodzą z (…);
Nieprawdą jest, że zaprezentowany publicznie prototyp super samochodu A. to replika jakiegokolwiek samochodu, albowiem replika to egzemplarz odtworzony celem odwzorowania oryginału z zamiarem jego możliwie wiernego odtworzenia.
W pierwszym podejściu sąd prawomocnie oddalił powództwo: raz, że serwis moto.pl nie jest odrębnym tytułem prasowym, zaś pozwany dziennikarz nie jest jego redaktorem naczelnym, zatem brak mu legitymacji biernej; orzeczenie to zostało uchylone przez Sąd Najwyższy, zatem sprawa trafiła do ponownego rozpoznania.
Badając apelację kolejny raz sąd II instancji stwierdził, iż niezależnie od tego, że pozwana osoba nie jest już redaktorem naczelnym portalu, to skoro serwis jest wyraźnie wyodrębnioną, poświęconą motoryzacji, częścią większego portalu, legitymowaną biernie może być osoba aktualnie posiadająca uprawnienia do decydowania o całokształcie działalności redakcji, nawet jeśli nie jest ujawniona w rejestrze czasopism jako redaktor naczelny (art. 7 ust. 2 pkt 7 pr.pras.).
Niezależnie od tego powództwo zostało oddalone — bo nadesłane do redakcji sprostowanie nie odpowiadało wymogom formalnym (określonym obowiązującym wówczas art. 31 pr.pras.), zatem redaktor naczelny miał obowiązek odmówić jego publikacji.
Treść sprostowania nie może bowiem sugerować, że jest to wypowiedź redaktora naczelnego, który odwołuje nieprawdziwe informacje. Sprostowanie zawsze musi być podpisane w taki sposób, by było jasne dla opinii publicznej i nie może stwarzać pozoru, iż jest oświadczenie (przeprosiny) opublikowane w ramach niemajątkowej ochrony dóbr osobistych (art. 24 par. 1 kc).
Tymczasem nadesłane sprostowanie prasowe miało natomiast formę przeprosin — taki dokument nie jest sprostowaniem w rozumieniu prawa prasowego, zatem odmowa jego publikacji była zgodna z prawem.
Q.E.D.