Sobotni poranek to dobra chwila na omówkę dobrych orzeczeń. Dziś zatem krótkie pytanie: czy więź z psem może stanowić dobro osobiste podlegające ochronie prawnej — zatem można żądać zadośćuczynienia za śmierć psa, na przykład wskutek pogryzienia przez innego psa?

wyrok Sądu Okręgowego w Krakowie z 7 września 2017 r. (sygn. akt II Ca 1111/17)
1) Pies uważany jest w społeczeństwie za zwierze szczególne, które towarzyszy człowiekowi. W potocznym odbiorze pies jest symbolem wierności i bezinteresownej przyjaźni, a lojalność i oddanie, jakie okazuje człowiekowi, stanowią część jego naturalnego instynktu, ściśle związanego z ludzkim poczuciem miłości i przyjaźni. Dlatego nie sposób kwestionować tego, że pomiędzy człowiekiem i psem mogą wytworzyć się szczególne relacje, oparte na wzajemnym przywiązaniu.
2) Za dobro osobiste człowieka, podlegające ochronie na gruncie prawa cywilnego, może zostać uznana jego więź ze zwierzęciem, w szczególności z psem. Zerwanie tej więzi może wywoływać u człowieka smutek, tęsknotę, poczucie straty. Fakt, że zwierze jest istotą żywą, odczuwającą ból powodować może u człowieka także współczucie i współprzeżywanie doznawanego przez zwierzę cierpienia.
Spór dotyczył odpowiedzialności za zagryzienie psa, który wydostał się poza ogrodzone podwórko, a na drodze publicznej został zaatakowany przez wałęsającego się bez opieki psa sąsiadów. Pogryzionego pieska próbowano leczyć przez kilka dni (co kosztowało 790 złotych, z czego 450 złotych pokryła właścicielka psa-agresora), jednak bezskutecznie…
Poszkodowany wniósł powództwo do sądu żądając 2,5 tys. złotych odszkodowania „za utratę psa według cen rynkowych” oraz 5539,15 złotych tytułem zadośćuczynienia za krzywdę wynikającą z utraty psa (kwotę wyliczył jako równowartość kosztów dotychczasowej opieki weterynaryjnej, zabiegów pielęgnacyjnych i wyżywienia zwierzęcia), a także 340 złotych tytułem kosztów leczenia po pogryzieniu.
Pozwana uznała powództwo w części dotyczącej niezwróconych kosztów weterynarza (już wcześniej cały czas deklarowała pokrycie tych wydatków, jednak pod warunkiem przedstawienia rachunków potwierdzających wydanie pieniędzy oraz pokwitowania wręczanych kwot) oraz cenie nabycia zwierzęcia tej samej rasy (1,8 tys. złotych, tu też wcześniej deklarowała możliwość odkupienia psa tej samej rasy). W odniesieniu do pozostałej części roszczeń stwierdziła, że w przedstawione przez poszkodowanego koszty nie pozostają w związku ze szkodą.
Sąd I instancji stwierdził, że podstawą odpowiedzialności pozwanej jest przepis nakazujący naprawienie szkody wyrządzonej przez zwierzę (art. 431 par. 1 kc). Kobieta ponosi winę w nadzorze, albowiem wiedziała, że wokół jej posesji nie ma płotu, zatem powinna psa pilnować i nie puszczać samopas. W takim przypadku odszkodowanie obejmuje zarówno koszty leczenia, jak i wartość psa — jednak skoro powód nie przedstawił dowodu, by jego zwierzę było warte więcej niż 1,8 tys. złotych, to sąd nie mógł zasądzić ponad kwotę wynikającą z uznania powództwa.
Odmówiono jednak zasądzenia zadośćuczynienia, albowiem powód nie wskazał wyraźnie jakie dokładnie dobro osobiste zostało naruszone w wyniku śmierci psa. Owszem, powód powoływał się na więzi rodzinne (twierdził, że traktował psa jako pełnoprawnego członka rodziny, „swoje pierwsze dziecko”) — jednak takie deklaracje są co najmniej niejasne w świetle wyceniania zadośćuczynienia jako sumy wydatków poniesionych na utrzymanie zwierzęcia. Co więcej powód cały czas powoływał się wyłącznie na więź z psem jego kilkuletniego syna — ale już sprawę wniósł w imieniu własnym, nie syna. Sumarycznie oznacza to, że nawet doszło do naruszenia jakiegoś dobra osobistego powoda, to nie wykazał on ani tego dobra osobistego, ani tym bardziej, iżby odczuł wskutek tego krzywdę.
Uznając powództwo częściowo sąd zasądził na rzecz powoda 340 złotych „brakujących” kosztów leczenia psa — ale skoro pozwana oferowała dobrowolne pokrycie kosztów i formułowała rozsądne propozycje ugodowe, a także przy pierwszej czynności uznała żądanie pozwu, zasądził od wygrywającego na rzecz przegrywającej 2,4 tys. złotych kosztów (art. 101 kpc).
Skuteczna okazała się apelacja wniesiona przez powoda: więź człowieka z psem, który jest w społeczeństwie zwierzęciem traktowanym wyjątkowo z racji jego przywiązania, lojalności i oddania, może stanowić dobro osobiste podlegające ochronie na podstawie art. 23-24 kc. Dostrzegł to także ustawodawca, który w ustawie o ochronie zwierząt wskazał, że zwierzę nie jest rzeczą, zaś człowiek jest mu winien poszanowanie, opiekę i ochronę.
Z tego względu błędem było skupienie się na majątkowym aspekcie żądań powoda, który od początku (już w pozwie) wskazywał na szczególną rolę jaką pupil pełnił w jego życiu, że w jego wychowanie włożono wiele pracy i uczucia, że do czworonoga przywiązana była cała rodzina, że cała rodzina bardzo mocno odczuła konsekwencje jego śmierci. Niedopuszczalne było zatem oddalenie roszczenia o zapłatę zadośćuczynienia tylko dlatego, że powód wyliczył je jako równowartość poniesionych wydatków związanych z posiadaniem i utrzymaniem psa. Nie można także twierdzić, iż z faktu, że powód domaga się odszkodowania za śmierć psa, można wnosić, że traktuje go wyłącznie w kategoriach materialnych i przedmiotowych — bo strata majątkowa wynikająca z ceny nabycia żywego zwierzęcia nie ujmuje możliwości wystąpienia krzywdy wynikającej z utraty tego zwierzęcia, także wskutek cierpienia wynikającego z cierpienia odczuwanego przez psa.
Powód wykazał naruszenie jego dóbr osobistych wskutek śmierci psa, zatem biorąc pod uwagę zawinione działanie pozwanej sąd II instancji za słuszne uznał przyznanie zadośćuczynienia w kwocie 5 tys. złotych. Taka kwota powinna skompensować powodowi doznaną krzywdę wynikającą z naruszenia dóbr osobistych w postaci więzi z psem, który był „towarzyszem rodziny, jej ulubieńcem i źródłem wielu radości”.
(Z tego też względu zmieniono orzeczenie o kosztach, zwłaszcza, że pozwana ograniczyła się do zadeklarowania zapłaty 1,5 tys. złotych za psa, ale tego nie zrobiła, toteż jej uznanie powództwa było bezskuteczne z punktu widzenia art. 101 kpc. Finalnie to pozwana zwraca powodowi koszty — 2,7 tys. złotych za pierwszą oraz 1,1 tys. złotych za drugą instancję.)
Tytułem komentarza: nie wiem na ile wyrok zasługuje na miano przełomowego (swoją drogą ciekawe na ile sposób orzekania wynika z faktu, że sędzia może mieć lub nie mieć psa?) — ale z pewnością można mówić o pewnym precedensie, chociaż już we wcześniejszym orzecznictwie podkreślano, iż celowe zabicie psa zrywa więź właściciela ze zwierzęciem (por. wyrok SO w Bydgoszczy z 15 listopada 2013 r., sygn. akt IV Ka 493/13).