Zamknąłeś i porzuciłeś sklep internetowy? Na wszelki wypadek usuń z niego regulamin

Doszły mnie słuchy, że część przedsiębiorców przestraszona RODO-nagonką zdecydowała się zamknąć swoje przybytki — zniknęło nie tylko forum mBanku czy Publio.pl, ale i parę sklepów internetowych. Dziś zatem kilka zdań o tym czy wyłączony sklep internetowy nadal może ściągać pozwy o klauzule abuzywne? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 24 października 2017 r., sygn. akt VII ACa 938/17).


fotografia reklamowa utwór
Wyłączony sklep internetowy nadal może ściągać pozwy o klauzule abuzywne. Warto usunąć z niego wszystkie oznaczenia pozwalające przypuszczać, że działalność jest nadal prowadzona (fot. Magdalena Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Stowarzyszenie zajmujące się ochroną praw konsumentów wytoczyło przeciwko prowadzącej e-sklep pozew o stosowanie we wzorcu umowy klauzuli niedozwolonej, zgodnie z którą spory dotyczące umowy sprzedaży miały trafiać do sądu właściwego ze względu na siedzibę przedsiębiorcy.

Sądem właściwym dla rozpatrywania sporów wynikających z umowy sprzedaży jest sąd właściwy dla siedziby firmy.

Pozwana wniosła o oddalenie powództwa: sklep internetowy został zamknięty dwa lata wcześniej, o czym informuje wyraźny komunikat na stronie („sklep internetowy – sklep w budowie nieczynny!!!!!!!!!!!!!”), co oznacza, że regulamin nie jest już stosowany w obrocie handlowym. Obecnie strona internetowa ma charakter wyłącznie reklamy i katalogu informacyjnego dla klientów sklepu stacjonarnego, ale nie ma w niej narzędzi umożliwiającej sfinalizowanie transakcji zakupu towarów (zwłaszcza „koszyka”).

Sąd prawomocnie instancji oddalił powództwo: jedynym dowodem na stosowanie przez pozwaną klauzuli abuzywnej był wydruk zrzutu ekranu prezentującego regulamin e-sklepu. Pozwany przedsiębiorca zaprzeczył, iżby sporne postanowienia nadal stosował i udowodnił, że sklep internetowy jest wyłączony — był to czas na ponowną inicjatywę dowodową powoda (art. 6 kc), który jednak nie przedstawił żadnych dodatkowych materiałów potwierdzających twierdzenia pozwu.

Nie jest bowiem wiarygodnym dowodem wydruk ze strony internetowej, który nie zawiera żadnych cech pozwalających na ustalenie kiedy dokładnie strona pozwana prowadziła działalność w oparciu o regulamin. Taki wydruk można łatwo zmanipulować, zatem sam w sobie nie może stanowić innego środka dowodowego (art. 309 kpc). Gdyby jednak powód wykazał, choćby to, że dokument został wydrukowany dwa lata po rzekomym zamknięciu sklepu, piłeczka wróciłaby na pole pozwanej — na której spoczywałby ciężar dowodu, iż umowy z konsumentami nie były już zawierane w oparciu o ten wzorzec umowy. Owszem, w dolnym rogu wydruku jest data i godzina („2012-12-27 18:11”), co odpowiada twierdzeniom pełnomocnika co do czasu wydruku, ale zważywszy na łatwość modyfikacji takiego obrazu oraz brak innego dowodu, sąd nie uznał tego argumentu. (W uzasadnieniu sąd podpowiada, że przydałby się dowód z zeznań świadków lub notarialny protokół otwarcia strony; mnie akurat to nie przekonuje, bo chociaż możliwości zmanipulowania tym, co rejent widzi na ekranie komputera jest mniej, nie jest to przecież niemożliwe.)

Reasumując: wyłączony sklep internetowy, niezależnie czy ze względu na RODO czy inne powody, warto ogołocić też z regulaminu oraz innych elementów pozwalających przypuszczać, że działalność jest cały czas prowadzona.

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

5 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
5
0
komentarze są tam :-)x