Czytanie ciekawych rzeczy najlepiej sobie uprzyjemnić sączeniem smacznego wina — niezależnie od tego czy czyta się o rzeczach ważnych, czy o rzeczach przyjemnych. Dziś zatem kilka zdań o tym co ważnego o rzeczach przyjemnych czytałem sącząc wino Zámecké vinařství Bzenec kabinetní víno Ryzlink Vlašský 2016.
Kilkanaście dni temu w New York Timesie ukazał się ciekawy artykuł poświęcony „dziwnym” — po części starodawnym — odmianom wina („Why You Should Be Drinking Weird Wines”). Konkluzja tekstu jest smętna — chociaż ludzkość zna 1368 winorośli, to prawie 80% wina powstaje z 20 gatunków gron. Po części ma to przyczynę w zaszłościach historycznych: feudalni władcy zakazywali „chłopskich” trunków, promując ukochane przez siebie rodzaje, zaś resztę zrobiła blokada handlu przez winiarzy z Bordeaux, którym nie w smak było przepuszczanie „gorszych” win z południa Francji. Skończyło się utrwaleniem dominacji „szlachetnych” odmian (cabernet sauvignon, merlot, sauvignon blanc, chardonnay oraz pinot noir) oraz zejściem innych winorośli do podziemia — skąd próbują się dziś wyrwać na światło dzienne.
Myślę, że to właśnie za sprawą nieźle poplątanej historii możemy mało wiedzieć o odmianie ryzlink vlašsky. Jak podają źródła ma ona pochodzić z Francji, skąd rozprzestrzeniła się, via Niemcy, ku wschodowi; nazwa o tyle myląca, że ani to riesling, ani też włoski (por. hasło „Vlach” w wiktionary.org — naprawdę interesujące); obecnie uprawiana jest w południowej części Moraw, ale też w Austrii, Italii na Słowacji i u Madziarów.
Wracając ad rem: Zámecké vinařství Bzenec kabinetní víno Ryzlink Vlašský 2016 to ciekawy przykład, że jednak powinno nam zależeć na bioróżnorodności — to białe wytrawne wino (12,5% alkoholu) jest dość cierpkie, cytrusowe w smaku, mocno orzeźwiające.
A kupiłem je w czeskim spożywczaku za okrągłą sumkę 139,90 koron — niemało, ale warto było.