A teraz coś z nieco innej beczki: czy powołanie się przez sprawcę przestępstwa na błąd co do kontratypu — jako okoliczność wyłączającą bezprawność działania lub winę — oznacza, że sprawca musi zaprzeczyć, że chciał dopuścić się czynu zabronionego? A przy okazji: czy działając w warunkach błędu co do kontratypu (obrony koniecznej) można mieć postawiony zarzut przekroczenia jej granic?
wyrok Sądu Najwyższego z 24 stycznia 2018 r. (III KK 253/17)
1. Przyjęcie błędu co do kontratypu albo okoliczności wyłączającej winę (art. 29 kk) możliwe jest dopiero wówczas, gdy zostanie ustalone, że oskarżony swoim zachowaniem zrealizował wszystkie znamiona typu czynu zabronionego.
2. Powołując się na treść art. 29 kk sąd jest zobowiązany wyraźnie przesądzić nie tylko to, co do której okoliczności wyłączającej bezprawność lub winę sprawca pozostawał w usprawiedliwionym błędnym przekonaniu, ale nade wszystko, czy jego zachowanie — przy założeniu, że okoliczność ta zaistniała w rzeczywistości — byłoby pozbawione cechy bezprawności lub niezawinione.
3. Niedopuszczalne jest zobowiązanie oskarżyciela publicznego w trybie art. 396a kpk do przedstawienia dowodów, które są znane sądowi.
Mężczyzna został oskarżony o próbę rozjechania samochodem przeprowadzających kontrolę funkcjonariuszy CBŚ, a następnie staranowanie radiowozu, który chciał zatrzymać uciekający samochód (czynna napaść na funkcjonariusza, art. 223 kk).
Zdaniem organów ścigania oskarżony uciekał, bo jechał autem bez dowodu rejestracyjnego (który został zatrzymany za stan techniczny), zaś całe zdarzenie miało miejsce w miejscu, gdzie policja zrobiła zasadzkę na dealera narkotykowego. Sąd jednak dał wiarę oskarżonemu, że wystraszył się napaści bandytów i dlatego uciekał, policjantów chciał ominąć, do zdarzenia doszło przez to, że zasadzka została zorganizowana w źle oświetlonym ciemnym miejscu (uciekając szukał pomocy policji i dzwonił pod 112) — co oznacza, że działał w błędzie co do kontratypu obrony koniecznej (art. 29 kk i art. 25 ust. 1 kk), zatem uniewinnił go od zarzutów.
art. 29 kk
Nie popełnia przestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego w usprawiedliwionym błędnym przekonaniu, że zachodzi okoliczność wyłączająca bezprawność albo winę; jeżeli błąd sprawcy jest nieusprawiedliwiony, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.
W kasacji prokurator zauważył, że okoliczności działania w (błędnie ocenionych) warunkach kontratypu nie zostały dostatecznie wyjaśnione — bo skoro oskarżony twierdził, że próbował uciec i ominąć napastników, to dlaczego policjanci zostali potrąceni — a w dodatku jako osoba dobrze znana organom ścigania powinien potrafić rozróżnić kontrolę policyjną od napadu rabunkowego.
Badając kasację Sąd Najwyższy zauważył, że podstawową przesłanką uznania, że sprawca działa w warunkach błędu co do kontratypu jest wyczerpanie przez sprawcę znamion czynu zabronionego („nie popełnia przestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego”, art. 29 kk). W konsekwencji błąd co do kontratypu nie prowadzi do wyłączenia zamiaru działania — może on co najwyżej usprawiedliwiać czyn, pozwalając na ocenę winy sprawcy — zaś czyn nadal jest bezprawny.
Oznacza to, że sąd powinien w pierwszym rzędzie ustalić bezprawność zachowania sprawcy, a dopiero w następnej kolejności — badając stan psychiczny i emocjonalny, okoliczności popełnienia czynu — stwierdzić, czy jego błąd był usprawiedliwiony. W każdym też przypadku należy zbadać czy sprawca nie przekroczył granic obrony koniecznej (eksces intensywny, eksces ekstensywny) — bo nawet mylne przekonanie o konieczności podjęcia obrony przed zamachem musi mieć granice (w takim przypadku sprawca ponosiłby odpowiedzialność za niewspółmiernie intensywny sposób obrony).
Tymczasem sąd prawomocnie ustalił, że oskarżony nie dopuścił się czynnej napaści na funkcjonariuszy — bo czynną napaścią nie może być ucieczka przed policjantami, podczas której uciekający omija funkcjonariuszy — zwłaszcza, że nie wiedział, że drogę zagradzają mu policjanci.
Poza tym sąd nie przeprowadził niezbędnych dowodów na okoliczność miejsca zdarzenia i tego czy oskarżony mógł dostrzec, że nie chodzi o napad, lecz o interwencję policji, zaś rzeczywista treść rozmowy z dyspozytorem 112 raczej nie potwierdza tezy o ucieczce.
Stąd też SN zaskarżony wyrok uchylił, kierując sprawę do ponownego rozpoznania.