Czy pełnomocnik może ponosić odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną wskutek braku złożenia odpowiedzi na pozew, przez co doszło do wydania wyroku zaocznego i wyegzekwowania należności — która później okazała się nienależna? Czy jednak może zwolnić się z odpowiedzialności wskazując, że orzeczenie zostało uchylone, ale pieniędzy nie udało się odzyskać ze względu na niewypłacalność dłużnika?
wyrok Sądu Najwyższego z 6 października 2017 r. (V CSK 20/17)
Zawinione zaniedbanie obowiązków profesjonalnego pełnomocnika w postępowaniu sądowym, czego skutkiem jest wyegzekwowanie od mocodawcy nienależnego, jak się ostatecznie okazało, świadczenia pieniężnego, może stanowić przyczynę odpowiedzialności pełnomocnika za szkodę wyrządzoną w ten sposób mocodawcy, będącą w rozumieniu art. 361 § 1 kc normalnym skutkiem takiego zaniedbania.
Spór dotyczył odpowiedzialności pełnomocnika procesowego za brak aktywności procesowej: pełnomocnik nie wniósł odpowiedzi na pozew, nie przyszedł na rozprawę, więc sąd wydał wyrok zaoczny z rygorem natychmiastowej wykonalności, na podstawie którego wyegzekwowano kwotę 465 tys. złotych. Wprawdzie wyrok został uchylony (już bez udziału pełnomocnika), a powództwo ostatecznie oddalone, ale odzyskać pieniędzy od dłużnika się nie udało.
Sąd stwierdził, że strona powodowa nie wykazała przesłanek odpowiedzialności kontraktowej pozwanego — w szczególności brak w sprawie adekwatnego związku przyczynowego między nienależytym wykonaniem zobowiązania przez pełnomocnika, a szkodą w postaci niemożności wyegzekwowania zwrotu świadczenia — bo przecież pieniędzy nie odzyskał nie ten pełnomocnik — zatem prawomocnie oddalił powództwo.
W skardze kasacyjnej powódka wskazała, że szkodą nie była niemożność odzyskania pieniędzy, lecz sam fakt wyegzekwowania należności na podstawie uchylonego wyroku zaocznego, do czego doszło wskutek zaniedbania procesowego.
Sąd Najwyższy przypomniał, że na badanie związku przyczynowego (art. 361 par. 1 kc) składa się z dwóch etapów: w pierwszej kolejności sąd powinien przeprowadzić test conditio sine qua non, czyli ustalić, czy między ogniwami łańcucha zachodzi jakikolwiek związek pozwalający logicznie przyjąć, iż gdyby nie było zdarzenia, nie miałby miejsce skutek. Pozytywny wynik testu pozwala przejść do drugiego etapu, którym jest badanie następstw zdarzenia — zaś w utrwalonym orzecznictwie przyjmuje się, że o adekwatnym związku przyczynowym można mówić wówczas, gdy taki skutek występuje „zazwyczaj” albo „w zwykłym porządku rzeczy” jako konsekwencja pierwotnego zdarzenia.
Jednakże coraz częściej do głosu dochodzi pogląd, iż odpowiedzialność można wywodzić już wyłącznie ze zdarzenia pośrednio wpływającego na powstanie szkody. W takim przypadku wystarczający jest pozytywny test warunku conditio sine qua non — w konsekwencji odpowiedzialna osoba nie może powołać się na twierdzenie, że nawet gdyby nie zachowała się ona w sposób jej przypisywany, to dana szkoda i tak powstałaby wskutek kolejnego zdarzenia.
Niezależnie od tych rozważań zdaniem SN można rozważać odpowiedzialność pełnomocnika za wyrządzoną szkodę. Do jej wyrządzenia doszło wskutek zaniedbania pozwanego pełnomocnika obowiązków procesowych, czego konsekwencją było wydanie orzeczenia, wskutek którego doszło do wyegzekwowania kwoty pieniężnej.
Jednak źródłem tak rozumianej szkody nie jest samo wydanie orzeczenia, lecz wyegzekwowanie nienależnego świadczenia na podstawie tego wyroku — tu zaś, mimo niekwestionowanych błędów pełnomocnika, można też brać pod uwagę ewentualne skutki czynności podejmowanych w toku egzekucji przez stronę powodową (jako przyczynienie się do powstania szkody, art. 362 kc).
Tej okoliczności sądy niższych instancji w ogóle nie wzięły pod uwagę, toteż SN uwzględniając skargę kasacyjną uchylił oba wydane w sprawie wyroki i zwrócił sprawę do pierwszej instancji.