Niepraktyczna ciekawostka: pozew o publikację sprostowania należy wnieść po prostu przeciwko redaktorowi naczelnemu — jako pozwanego lepiej nie wymieniać osoby naczelnego z imienia i nazwiska. Takie kruczki nie są jednak podyktowane RODO, lecz faktem, że zgodnie z prawem prasowym stroną pozwaną powinien być redaktor naczelny jako organ redakcji, nie zaś konkretna osoba fizyczna sprawująca tę funkcję (wyrok Sądu Najwyższego z 24 stycznia 2018 r., I CSK 221/17).
Orzeczenie wydano w sporze dotyczącym sprostowania prasowego dotyczącego opublikowanego na łamach tygodnika „Newsweek” artykułu, w którym napisano, że Konstanty Radziwiłł przyznał Naczelnej Izbie Lekarskiej 16 mln złotych dotacji. W ocenie NIL informacja ta była nieprawdziwa, zatem do redaktora naczelnego trafiło podpisane przez rzeczniczkę prasową sprostowanie („Naczelna Izba Lekarska ma otrzymać kwotę 1 229 748 zł tytułem zwrotu kosztów poniesionych na zadania realizowane w imieniu państwa w okresie dziesięciu lat (2005-2015)”).
Zdaniem redaktora naczelnego ujawnione w „Newsweeku” informacje były prawdziwe, zatem nie mogą być sprostowane, a co więcej pod sprostowaniem podpisała się rzeczniczka prasowa NIL, co czyni je nieważnym — zatem odmówił jego opublikowania.
Do sądu trafił pozew o opublikowanie sprostowania, jednak sąd nie uwzględnił zarzutów pozwanego: (i) sprostowanie służy przedstawieniu stanowiska zainteresowanej osoby, zatem redaktor naczelny nie może odmówić jego wydrukowania nawet jeśli uważa, że prawda leży gdzie indziej, lub też jest zdania, że dziennikarze dochowali należytej staranności; (ii) pozew nie podlega odrzuceniu ze względu na oznaczenie pozwanej jako osoby fizycznej (NIL jako pozwanego wskazała Tomasza Lisa, ówczesnego i aktualnego redaktora naczelnego „Newsweeka”, z oznaczeniem funkcji po myślniku, podczas gdy jego zdaniem powinien nim być „redaktor naczelny”). Utrwalony w orzecznictwie pogląd mówi, iż biernie legitymowanym w sprawie jest każdoczesny redaktor naczelny, zatem wskazanie na konkretnego człowieka jako sprawującego ową funkcję nie narusza zasad odpowiedzialności wynikających z art. 39 pr. pras.; (iii) odmówiono też zawieszenia postępowania do czasu rozstrzygnięcia stosownego pytania prawnego (zagadnienie to było wówczas przedmiotem rozważań SN, więcej poniżej) — bo brak jest podstaw do przyjęcia, iżby dotychczasowe stanowisko judykatury miało się zmienić.
Tomasz Lis wniósł skargę kasacyjną od prawomocnego wyroku nakazującego druk sprostowania skargę kasacyjną, dzięki czemu Sąd Najwyższy mógł przedstawić swoje stanowisko na sporne kwestie:
- postępowanie podlega zawieszeniu jeśli rozstrzygnięcie zależy od wyniku innej sprawy w toku, zależność ta musi mieć jednak charakter prejudycjalny, nie może zatem odnosić się do wykładni przepisów, stąd też nie było podstaw do zastosowania art. 177 par. 1 pkt 1 kpc, jeśli strona powołuje się na postępowanie w sprawie wydania uchwały (bo uchwała wiąże tylko sąd pytający, art. 390 par. 2 kpc, por. „Czy sąd powszechny związany jest uchwałą SN, której nadano moc zasady prawnej?”);
- żądanie sprostowania może być podpisane przez pełnomocnika, zaś nieprzedstawienie pełnomocnictwa (udzielonego rzecznikowi prasowemu) wraz ze sprostowaniem może skutkować odmową jego opublikowania — ale pod warunkiem przekazania informacji o przyczynach odmowy, po czym zainteresowany może ponownie przesłać sprostowanie (art. 33 ust. 3-4 pr.pras.);
- pozwany redaktor naczelny ma prawo podnosić w toku postępowania zarzuty odnoszące się do sprostowania, których nie wyraził w piśmie odmawiającym jego publikacji (brak jest w tym zakresie prekluzji dowodowej), np. dotyczące objętości sprostowania lub niewłaściwego umocowania osoby, która złożyła sprostowanie (ale brak wezwania do uzupełnienia braków sprostowania (art. 33 ust. 3 pr.pras.) nie może pogarszać sytuacji procesowej żądającego);
- nie prowadzi też do nieważności postępowania fakt, że stroną postępowania był Tomasz Lis — a nie redaktor naczelny tygodnika „Newsweek”. Owszem, w konsekwencji odstąpienia przez SN od wcześniejszego stanowiska w sprawie legitymacji biernej osoby powołanej na stanowisko redaktora naczelnego (uchwała SN z 22 czerwca 2017 r., III CZP 8/17), przyjmuje się, że powództwo o opublikowanie sprostowania wytacza się przeciwko redaktorowi naczelnemu, nie przeciwko osobie fizycznej powołanej na to stanowisko — przeto sprawę można wnieść wyłącznie przeciwko redaktorowi naczelnemu jako organowi wyposażonemu w określone kompetencje określone prawem prasowym — jednak brak legitymacji biernej skutkować może oddaleniem powództwa, a nie odrzuceniem pozwu (brak legitymacji biernej nie oznacza braku zdolności sądowej).
Jednakże brak jasności kogo właściwie dotyczy zaskarżony wyrok — strona powodowa konsekwentnie oznaczała pozwanego jako „Tomasz Lis — redaktor naczelny tygodnika „Newsweek”, podobnie przedstawiał się pozwany zarówno w piśmie odmawiającym publikacji sprostowania, jak i w pełnomocnictwie — jednak oba sądy w rubrum oznaczały go po prostu jako „Tomasza Lisa”, od niego zasądzając koszty — sprawia, że zdaniem Sądu Naczelnego nie do końca wiadomo kogo Naczelna Izba Lekarska chciała pozwać, a na kogo nałożono obowiązek publikacji sprostowania — zatem zaskarżony wyrok został uchylony, a sprawa zwrócona do rozpoznania w II instancji.
Najlepsze jest to, że właściwie strona powodowa nie popełniła tego błędu — natomiast byka strzelił sąd (być może zafascynowany osobą celebryty), opisując pozwanego tak, jak przyszło mu do głowy.