Dziś coś dla tych, którzy dostali pozew o zwrot chwilówki online — ale też dla pożyczkodawców windykujących nierzetelnych klientów — czyli kilka zdań o tym czy wystarczy przedstawić wydruk „profilu klienta” i potwierdzenie przelewu na określony rachunek bankowy, aby skutecznie dochodzić zwrotu niespłaconej pożyczki.
prawomocny wyrok SR dla Łodzi-Widzewa z 13 marca 2018 r. (sygn. akt VIII C 1906/17)
Świadczeniem dającego pożyczkę jest przeniesienie na własność biorącego pożyczkę określonej ilości pieniędzy albo rzeczy oznaczonych co do gatunku i wykonanie tego świadczenia powód powinien udowodnić w procesie cywilnym. Dopiero wówczas zasadne staje się oczekiwanie od biorącego pożyczkę, że udowodni on spełnienie swego świadczenia umownego tj. zwrot pożyczki. Innymi słowy pozwany, od którego powód domaga się zwrotu pożyczki nie musi wykazywać zwrotu pożyczki, dopóty powód nie wykaże, że pożyczka została udzielona.
Sprawa dotyczyła zwrotu niespłaconej chwilówki online: do zawarcia umowy pożyczki doszło poprzez wypełnienie internetowego formularza, a klientka potwierdziła swą tożsamość za pomocą bankowości elektronicznej (przy wykorzystaniu usługi Instantor), po czym dostała przelew na 3,4 tys. złotych. Kobieta nie spłaciła części należności, zatem pożyczkodawca przelał wierzytelność na rzecz windykatora, który skierował pozew o 1,7 tys. złotych do sądu.
Powództwo zostało oddalone w całości: w toku postępowania powód nie udowodnił żadnej z okoliczności, od których zależało uwzględnienie roszczeń:
- nie udowodniono, że pozwana była stroną umowy pożyczki — wydruk „profilu klienta” nie dowodzi, że pozwana była klientem pożyczkodawcy (że założyła konto w serwisie, zweryfikowała się i złożyła wniosek o pożyczkę); powód nie przedstawił m.in. wniosku rejestracyjnego, potwierdzenia weryfikacji, wniosku o pożyczkę i formularza informacyjnego (wymaganego przepisami o kredycie konsumenckim);
- nie wykazano, iżby pozwana otrzymała jakiekolwiek pieniądze — tymczasem warunkiem przyjęcia, iż doszło do zawarcia umowy pożyczki jest przeniesienie własności pieniędzy (art. 720 kc); dopiero w następnej kolejności można żądać jej zwrotu — zaś w konsekwencji pożyczkobiorca nie musi udowadniać, że pożyczkę oddał, dopóki pożyczkodawca nie wykaże, że jej udzielił;
- nie przedstawiono dowodu, że pozwana część zadłużenia spłaciła, co miało oznaczać, iż nie kwestionuje ona swojego zobowiązania — ba, kobieta jednoznacznie i od początku zaprzeczała, iżby była dłużniczką pierwotnego wierzyciela;
- niezależnie od tego strona powodowa nie wykazała legitymacji
biernejczynnej w sprawie — że przysługuje mu wierzytelność wobec rzekomej pożyczkobiorczyni. Załączona do pozwu cesja wierzytelności nie wymieniała spornej umowy pożyczki jako objętej cesją, jej treść mówiła, że wierzytelności są wymienione w załączniku nr 1 — tymczasem powód nie przedstawił takiego załącznika, natomiast przedstawił załącznik A (którego treść nijak nie odnosiła się do samej umowy cesji). Skuteczności nabycia dochodzonej wierzytelności nie dowodzą także, jako dokumenty prywatne, kserokopie zawiadomień o dokonaniu cesji oraz ostatecznego wezwania do zapłaty
Ze zgromadzonych dowodów wynika wyłącznie to, że sporządzono umowę pożyczki, w której są wpisane dane pozwanej (nie wiadomo kto te dane podał), a także, że na wskazany numer rachunku bankowego przelano kwotę 3,4 tys. złotych — co jednak wcale nie dowodzi, że odbiorca pieniądze otrzymał (por. art. 143 ustawy o usługach płatniczych). Z okoliczności, iż przelew został wysłany na rachunek bankowy o numerze PL 81 1240… wynika tylko to, że takie konto zostało uznane pewną kwotą, natomiast nie udowodniono, że posiadaczką rachunku jest pozwana (która nb. zaprzeczyła, iżby było to jej konto).
Reasumując: nie pierwszy to raz, kiedy roszczenia rozbiły się o niezrozumienie tego co oznacza ciężar dowodu (art. 6 kc) — ale też czuję, że większość podobnych powództw jest uwzględniana, bo przecież pozwany najsamprzód musi umiejętnie sformułować zarzut.