Sobotni poranek to tradycyjnie czas na około-psi tekst na łamach „Czasopisma” — dziś zatem kilka akapitów o tym jakie skutki ma związanie organu orzeczeniem sądu administracyjnego w przypadku decyzji odnoszącej się do czasowego odebrania zwierzęcia, nad którym znęcał się jego właściciel — czyli czy urząd może zignorować orzeczenie sądu administracyjnego, czy jednak musi się do niego zastosować? (nieprawomocny wyrok WSA w Poznaniu z 29 sierpnia 2018 r., IV SA/Po 332/18).
Spór dotyczył czasowego odebrania psa podczas interwencji przeprowadzonej w trybie art. 7 ust. 3 uoz przez stowarzyszenie zajmujące się ochroną zwierząt. W wydanej decyzji prezydent Poznania odmówił potwierdzenia czynności, ponieważ brak było dowodów na zasadność czynności (u właściciela pies miał dobre warunki życia, nie potwierdziły się zarzuty znęcania).
Ta decyzja została uchylona przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze; w toku ponownego postępowania urząd kilkukrotnie prosił stowarzyszenie o informację o adresie pod jakim przebywa pies, a także na jakiej podstawie podjęto interwencję; po kilku miesiącach nadeszła odpowiedź, że zwierzę było w tak złym stanie, że mimo prób ratowania konieczna była eutanazja ze względów humanitarnych, zaś interwencja była niezbędna, bo stworzenie było utrzymywane w złych warunkach, w upale, na uwięzi i bez dostępu do wody, a na pysku miało ślady po kagańcu.
Następne pisma wysyłane przez urząd pozostały bez odpowiedzi.
art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt
W przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia.
Po zbadaniu okoliczności sprawy (dokumentacji fotograficznej oraz informacji o pogodzie w spornych dniach) stwierdzono, że wniosek o czasowe odebranie psa zawierał stwierdzenia, które nie znajdowały potwierdzenia w faktach, zaś złożone przez patrol interwencyjny (a także strażników miejskich i policjantów) zeznania były niewiarygodne. Gdyby rzeczywiście chodziło o dobro zwierzęcia organizacja nie unikałaby kontaktu z urzędnikami i przedstawiła niezbędną dokumentację (w tym dokumentację lekarską), zarazem z przedstawionych zdjęć można wnioskować, że to interweniujący dopuścili się znęcania nad psem (podawanie sobie psa przez płot można kwalifikować jako naruszenie art. 6 ust. 2 pkt 6 uoz).
Kolejne wezwania do ustosunkowania się przez stowarzyszenie do tych argumentów nie doczekały się jakiejkolwiek odpowiedzi, zatem w wydanej decyzji prezydent m. Poznania orzekł o odmowie odebrania psa jego właścicielowi.
Ta decyzja znów została uchylona przez SKO, a postępowanie umorzone ze względu na śmierć psa.
Skargę na decyzję wniosło stowarzyszenie, a WSA podzielił jego opinię: fakt uśpienia zwierzęcia nie oznacza bezprzedmiotowości postępowania, należy bowiem orzec jeszcze o kosztach odbioru i utrzymania zwierzęcia, a skoro właściciel psa wystąpił o odszkodowanie, to ocena sporu będzie miała znaczenie także dla rozstrzygnięcia jego roszczeń. Co więcej podejmując czynności związane z czasowym odebraniem zwierzęcia należy pamiętać o podstawowej dyrektywie interpretacyjnej ustawy o ochronie zwierząt — iż zwierzę jako istota żyjąca i zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Stąd właśnie ustawowe uprawnienie do czasowego odebrania zwierzęcia właścicielowi, którego zachowania wyczerpują znamiona znęcania się nad nim. Należy wziąć także pod uwagę wynik toczącego się postępowania karnego dotyczącego znęcania się nad psem (prawomocny wyrok WSA w Poznaniu z 21 marca 2013 r., IV SA/Po 31/13).
W odpowiedzi SKO… utrzymało zaskarżoną decyzję w mocy — czyli podtrzymało wcześniejsze stanowisko, iż nie zaistniały przesłanki dla odebrania psa właścicielowi (formalnie mówimy o decyzji SKO ze stycznia 2018 r. podtrzymującej decyzję prezydenta Poznania z września 2012 r.).
art. 153 ustawy — prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi
Ocena prawna i wskazania co do dalszego postępowania wyrażone w orzeczeniu sądu wiążą w sprawie organy, których działanie, bezczynność lub przewlekłe prowadzenie postępowania było przedmiotem zaskarżenia, a także sądy, chyba że przepisy prawa uległy zmianie.
Decyzja SKO znów została zaskarżona, znów skutecznie: organ jest związany oceną prawną i wskazaniami co do dalszego postępowania wyrażoną w orzeczeniu sądu administracyjnego (art. 153 ppsa). Związanie organu orzeczeniem sądu administracyjnego ma charakter bezwzględnie obowiązujący — czyli żaden organ (także sąd) nie może nie uwzględniać wyrażonego wcześniej stanowiska. Naruszenie tej zasady prowadziłoby do podważenia fundamentalnej dla istoty demokratycznego państwa prawnego zasady sądowej kontroli aktów i czynności administracji, a przez to skutkowało niespójnością działań władzy publicznej. Organ związany wydanym wyrokiem nie może formułować sprzecznych ocen prawnych — musi mu podporządkować się w pełnym zakresie („ma miejsca na polemikę organu z oceną prawną i wskazaniami do dalszego postępowania”).
WSA stwierdził, iż skoro ponowna skarga dotyczyła decyzji, która została wydana wskutek niewłaściwego wykonania prawomocnego wyroku, sąd nie weryfikuje już merytorycznie istoty sporu, lecz ogranicza się do oceny sposobu wywiązania się przez organ z zaleceń. SKO nie pochyliło się nad wskazówkami wynikającymi z poprzedniego orzeczenia (nie odniosło się do kosztów odebrania zwierzęcia, nie zbadało jaki finał miała sprawa karna dotycząca znęcania się nad psem, lecz ograniczyło się do podtrzymania wcześniejszego — zakwestionowanego — stanowiska), przez co prowadzi do przeciągania wyjaśnienia sprawy (dla jasności: w 2011 r. pies miał 14 lat, pierwszy wyrok WSA jest z 2013 r., SKO ponownie zajęło się sprawą w 2018 r.), to sąd zmuszony jest do wydania kolejnego wyroku stwierdzającego nieważność takiej decyzji.
Jak to mawiają: łatwiej było wygrać II Wojnę Światową, niż rozstrzygnąć nie tak trudny przecież spór…