Post na Fejsbóku o „propagowaniu homofobii i ciemnoty” też może być przedmiotem postępowania w trybie wyborczym

Większość z Polaków wybory samorządowe na szczęście ma już za sobą (my na szczęście w niedzielę nie musimy spieszyć się na drugą turę) — to chyba dobra okazja by poświęcić jeszcze kilka akapitów sprostowaniu w trybie wyborczym. Czy kandydat do rady miasta może być pozwany w trybie wyborczym przez kandydatkę do rady powiatu? Czy post na Facebooku może być przedmiotem sprawy o sprostowanie w trybie wyborczym? Czy rozpatrując taki spór sąd powinien zbadać cały wątek, czy też ogranicza się do konkretnej wypowiedzi? (postanowienie SO w Piotrkowie Trybunalskim z dnia 17 października 2018 r., sygn. akt I Ns 171/18).


sprostowanie tryb wyborczy


Spór dotyczył postu na Facebooku, w którym pełnomocnik wyborczy jednego z komitetów napisał „Propagowania homofobii i ciemnoty w powiecie ciąg dalszy. W roli głównej znów Pani (…). Skąd w tej Pani tyle strachu i niechęci do osób o odmiennej orientacji seksualnej?” Wypowiedź odnosiła się do udostępnionego przez biorącą udział w wyborach samorządowych kandydatkę (przewodniczącą rady powiatu) linku do opublikowanego w serwisie Gość.pl tekstu „Na 1000 pedofilów 400 to geje, a 1 to ksiądz”.

Zdaniem kandydatki stwierdzenie to było nieprawdziwe i miało na celu zdyskredytowanie konkurencji w opinii wyborców. Artykuł nie jest jej autorską wypowiedzią, ona tylko udostępniła link do cudzego tekstu, a poza tym chciała stanąć w obronie księży, przeciwko którym prowadzi się nagonkę związaną z rzekomą pedofilią — zatem wniosła (w trybie art. 111 k.wyb.) do sądu o (i) zakazanie rozpowszechniania nieprawdziwej informacji o rzekomym propagowaniu homofobii i ciemnoty, (ii) nakazanie sprostowania nieprawdziwej informacji (w lokalnej gazecie i na własnym profilu; por. „Sprostowanie w trybie wyborczym nie jest sprostowaniem prasowym”) i (iii) nakazanie wpłacenia 5 tys. złotych na zbożny cel.

Uczestnik postępowania (sprawy wyborcze rozpoznawane są w trybie nieprocesowym, tu nie ma „powoda” i „pozwanego” — jest „wnioskodawca” i „uczestnik postępowania”) wskazał, że ocena wynika z dotychczasowej publicznej aktywności kandydatki, która „zasłynęła kilkoma decyzjami”, które potwierdzają ową tezę (np. organizacja kłamliwej wystawy poświęconej mniejszościom homoseksualnym — myślę, że chodzi o to: „Homofobiczna wystawa „Stop dewiacji” w Opocznie. Mieszkańcy oburzeni”). Natomiast szerzenie ciemnoty polega m.in. na twierdzeniu, że smog to wymysł lobby anty-węglowego i efekt spisku — a wszystkie te manipulacje są udziałem osoby pełniącej funkcje publiczne w powiecie, który ma najwyższe wskaźniki zanieczyszczenia powietrza na skalę europejską.
Post na Facebooku nie był elementem kampanii i nie służył zbijaniu kapitału politycznego — on kandyduje do rady miasta, ona do rady powiatu, zatem zarzut, iż chodziło o lepszy wynik wyborczy jest nieprawdziwy, zwłaszcza, że w tym przypadku działał jako aktywista miejski, a wpis nie był w żaden sposób oznaczony jako związany z wyborami.

Sąd uwzględnił żądanie — zakazując rozpowszechniania nieprawdziwej informacji o rzekomym propagowaniu homofobii i ciemnoty w powiecie oraz nakazując opublikowanie na Facebooku przeprosin (wpis ma być utrzymany nie krócej niż przez 72 godziny).

[Uczestnik postępowania] kandydat do Rady Miejskiej w (…) z ramienia (…) oświadcza, że rozpowszechnione przez niego informacje, na profilu [w Facebooku] o rzekomym propagowaniu homofobii i ciemnoty w powiecie przez [kandydatkę] są nieprawdziwe.

Sporny wpis jest materiałem wyborczym w rozumieniu kodeksu wyborczego: wskazany w ustawie katalog form agitacji nie jest zamknięty, przekaz nie musi też pochodzić od komitetu wyborczego — chodzi o dowolną wypowiedź, która ma związek z prowadzoną kampanią wyborczą, w celu wpływu na wynik głosowania (art. 105 k.wyb.).
Celem regulacji (art. 111 k.wyb.) jest nie tylko ochrona uczestników kampanii (kandydatów ubiegających się o wybór, komitetów) przed skutkami rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, ale także prawidłowość przebiegu kampanii, rywalizacji politycznej, zasad uczciwej konkurencji wyborczej — czyli dobra publicznego.

Skoro zatem post na Facebooku został rozpowszechniony w czasie kampanii wyborczej i dotyczy kandydatki ubiegającej się o ponowny mandat w wyborach do rady powiatu — czyli stanowi przejaw agitacji wyborczej, zatem co do zasady uprawnia do wszczęcia postępowania w trybie wyborczym.
W trybie tym sąd bada prawdziwość wypowiedzi wyłącznie w oparciu o kryterium prawdy i fałszu, zatem zakres postępowanie jest znacznie węższy niż w sprawach o ochronę dóbr osobistych (m.in. nie bierze się pod uwagę bezprawności zachowania, kontekstu, rodzaju określeń, sfery życia podlegającej ochronie).

Stąd też nie ma wątpliwości, iż samo podlinkowanie artykułu, którego treść w negatywnym świetle przedstawia zjawisko homoseksualizmu nie oznacza propagowania homofobii i ciemnoty. Są to sformułowania pejoratywne, oznaczają odpowiednio wynikający z uprzedzeń „irracjonalny, niczym nie uzasadniony lęk o podłożu społecznym i religijnym, a także niechęć do osób homoseksualnych” oraz „brak oświaty, zacofanie” — toteż z samego faktu udostępnienia linku do określonej publikacji nie sposób wywodzić, iż kandydatka kieruje się takimi motywami (natomiast fakt zorganizowania wystawy był nieudowodniony, ale też nieistotny z punktu widzenia postępowania).

PS orzeczenie w serwisie z orzeczeniami jest oznaczone jako nieprawomocne, udało mi się odnaleźć (na Fejsbóku, a jakże) informacje o orzeczeniu — ale nie mam pojęcia czy zostało ono zaskarżone.

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 Komentarz
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
1
0
komentarze są tam :-)x