Grudzień: zimno, ciemno, ponuro — nic tylko wyskoczyć do jakiegoś sklepu na przedświąteczne zakupy… albo spakować plecak i wyskoczyć na kilka dni w jakieś fajne góry. Bo góry w grudniu mają kilka wielkich plusów — nie jest gorąco i nie ma jeszcze narciarzy, więc można iść prawie cały dzień i nie spotkać nikogo innego na szlaku, zaś z racji niskich temperatur można całkiem efektywnie łykać dystans (bo psuczka nie potrzebuje aż tyle odpoczynków).
Tym razem padło na czeskie Góry Izerskie — po części po to, by odwiedzić rewiry opisane w tekście „Jizerské hory — swoje chwalicie, cudzego nie znacie” w innej aurze, po części po to, żeby miło zabić kilka dni, a po części dlatego, że tutaj jest po prostu fajniej.
A że jesteśmy akurat w trakcie wypadu (więc w chwili, kiedy czytasz, P.T. Czytelniku, te słowa, zapewne zmierzamy gdzieś tymi pięknymi szlakami), ograniczam się do kilku ujęć na gorąco.
Czeskie Góry Izerskie to raj dla wędrującego psa — wczoraj na szlaku minęła nas dokładnie jedna rowerzystka i dwóch biegaczy, ale nawet gdyby było 200 razy więcej ludzi, i tak byłoby świetnie (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)Tu naprawdę nie ma wielkiej filozofii: jak jest zimno, to jest fajnie, bo: (i) pies mniej się męczy i mniej musi odpoczywać; (ii) mam lżejszy plecak — nie mam psiej wody i karmy, a skoro nie siedzimy, to nie jemy, więc nie dźwigam tyle prowiantu; (iii) więc podobny dystans można przemknąć w znacznie krótszym czasie (15 km między 10.00 a 14.30? latem to dla nas nieosiągalne!) (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)Torfowisko Na Čihadle można dokładniie sobie obejrzeć ze specjalnie wzniesionej tu wieży widokowej (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)Panorama czeskich Gór Izerskich z Polední kameny. Tak strasznie wiało, że psinka w ogóle odmówiła wdrapania się nieco wyżej, a ja zwiałem po jakiejś minucie (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)Śnieg w górach, choćby zacinający, jest OK — dzień wcześniej też zrobiliśmy w Izerskich prawie 15 km, jednak w deszczu, wietrze, momentami paskudnie oblodzonym szlakiem i było bardzo daleko od OK (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)Jeden z bunkrów Linii Benesza — sieci umocnień wybudowanych w połowie l. 30-tych dla ochrony granic Czechosłowacji przed atakiem Niemiec. Ten akurat stoi niedaleko parkingu w Smědavie (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)Tradycyjny familijny strzał, pod Polední kameny. To był nasz końcowy punkt, z którego powróciliśmy do auta — ale nic to, bo w niedzielę też jest dzień (a nawet w poniedziałek) (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)I jeszcze mały bonusik na koniec: pan i jego wierna psinka, z hasłem: ZABIERAJCIE PSIAKI ZE SCHRONISK, ONE ZABIORĄ WAS NA SUPER WYCIECZKI (fot. Magdalena Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Dla zainteresowanych — krótki zimowy spacer przez czeskie Góry Izerskie, z psinką u nogi: Smědava — Na Čihadle — Polední kameny (powrót tą samą trasą).