Z okazji zbliżającego się wielomilowymi krokami Sylwestra kilka akapitów, które mogą się przydać — czyli czy potrącenie pieszego — pijanego, idącego jezdnią, obok chodnika — przez kierowcę może być oceniane jako czyn o znikomej szkodliwości społecznej? (postanowienie Sądu Najwyższego z 14 listopada 2017 r., V KK 119/17).
Sprawa dotyczyła kierowcy oskarżonego o nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym — podczas wymijania na prostej, oświetlonej drodze, w terenie zabudowanym — potrącił „poruszającą się chwiejnym krokiem, w stanie nietrzeźwości, po jezdni, po lewej stronie drogi, patrząc dla jej kierunku ruchu” pieszą. (Z uzasadnienia orzeczenia wynika, że szła jakieś 1,8 m od chodnika, zaś wypadek był skutkiem jej upadku wskutek utraty równowagi.)
art. 11 ust. 1 pord
Pieszy jest obowiązany korzystać z chodnika lub drogi dla pieszych, a w razie ich braku — z pobocza. Jeżeli nie ma pobocza lub czasowo nie można z niego korzystać, pieszy może korzystać z jezdni, pod warunkiem zajmowania miejsca jak najbliżej jej krawędzi i ustępowania miejsca nadjeżdżającemu pojazdowi.
Czyn został zakwalifikowany jako przestępstwo z art. 177 par. 2 kk, a sąd I instancji skazał sprawcę na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata — jednak po apelacji wyrok został uchylony, a postępowanie umorzone ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu (art. 17 par. 1 pkt 3 kpk w zw. z art. 1 par. 2 kk).
Pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej (pokrzywdzonej) wniósł skargę kasacyjną, w której zarzucił, iż sąd zignorował definicję społecznej szkodliwości czynu (art. 115 par. 2 kk) i zrównał to pojęcie (które ma charakter obiektywny) z winą sprawcy (która jest okolicznością subiektywną), a także iż „czyn zarzucany oskarżonemu nie stanowi przestępstwa w sytuacji gdy szkodliwość społeczna czynu zabronionego popełnionego przez [oskarżonego] na szkodę [pokrzywdzonej] (w tekście oryginalnym — brak dalszego ciągu zdania — przyp. SN)”.
art. 1 par. 2 kk
Nie stanowi przestępstwa czyn zabroniony, którego społeczna szkodliwość jest znikoma.
Sąd Najwyższy oddalił tak sformułowaną kasację, której usterki „obrazują stopień zaangażowania autora przy sporządzaniu kasacji” (adwokat nie tylko urwał zdanie, przez co nie sformułował zarzutu kasacyjnego — wszakże SN rozpoznaje środek zaskarżenia w jego granicach — ale też pisał o sobie jako o obrońcy oskarżonej, a nie o pełnomocniku oskarżycielki posiłkowej). Tymczasem nawet „czysto ludzkie współczucie” dla pokrzywdzonej nie zmienia oceny, iż żadna z przywołanych okoliczności nie pozwala na przyjęcie, iżby doszło do rażącego naruszenia prawa, co pozwoliłoby na uwzględnienie kasacji.
Oprócz zatem zachowania oskarżonego oraz następstw zdarzenia należało wziąć pod uwagę także zachowanie samej pokrzywdzonej, która w stanie bardzo znacznej nietrzeźwości szła po jezdni — i to była właśnie główna przyczyna wypadku. Jezdnia bowiem jest przeznaczona do ruchu pojazdów (art. 2 pkt 6 pord), piesi natomiast mogą poruszać się po jezdni wyłącznie w ściśle określonych przypadkach — a przecież w sprawie ustalono, że pijana kobieta szła w odległości 1,8 metrów od chodnika, a pod samochód wpadła przez to, że sama się wywróciła, zaś oskarżony kierowca należycie obserwował jezdnię i zastosował (niewystarczający) manewr obronny.
Zasada ograniczonego zaufania (art. 4 pord) oznacza, że każdy uczestnik ruchu ma prawo liczyć na przestrzeganie przepisów przez innych użytkowników — aż do chwili gdy konkretne okoliczności pozwolą stwierdzić, że jest inaczej — jednak nie można oskarżonemu zarzucać, by regułę tę zignorował (dostrzegł zagrożenie w postaci pieszej na jezdni, prawidłowo zinterpretował zagrożenie, próbował uciekać na przeciwny pas — błędem kierowcy było natomiast to, że nie zmniejszył prędkości podczas wymijania pijanej).
Sumarycznie pozwala to na przyjęcie znikomego stopnia społecznej szkodliwości — przez co czym nie jest już przestępstwem.
Wracając do (podchwytliwego, przyznam) pytania: rzecz jasna nie każde potrącenie pijanego pieszego na jezdni będzie automatycznie kwalifikowane jako czyn o znikomej szkodliwości społecznej — zawsze przecież liczą się okoliczności konkretnego zdarzenia.