Zima, ferie, stoki, śnieg, narty… dobry moment, żeby poświęcić kilka akapitów następującym kwestiom: kto ponosi odpowiedzialność za wypadek na stoku narciarskim? Czy prowadzący ośrodek narciarski powinien zagwarantować, że trasy — także najtrudniejsze („czarne”) — nie będą oblodzone? Czy muldy na stoku oznaczają, że zarządzający nie dopełnił obowiązków w zakresie bezpieczeństwa narciarzy?
A na deser: czy przedsiębiorstwo prowadzące obiekt tego rodzaju jest przedsiębiorstwem wprowadzanym w ruch za pomocą sił przyrody? (nieprawomocny wyrok SO w Warszawie z 7 lutego 2018 r., sygn. akt XXV C 1269/16).
Orzeczenie dotyczyło odpowiedzialności ubezpieczyciela za wypadek snowboardzisty, który miał miejsce na stoku.
Zdaniem poszkodowanego trasa była nieprawidłowo przygotowana (oblodzona) i źle zabezpieczona („liczne muldy i zlodowacenia, przy podporze wyciągu i słupie oświetleniowym stała armatka śnieżna ogrodzona siatką zabezpieczającą, zaś w odległości 0,5 m od tego ogrodzenia widoczne były nierówności trasy spowodowane najprawdopodobniej przejazdem ratraka”), nie było znaków „UWAGA ARMATKA!” Zjeżdżając takim stokiem snowboardzista zahaczył o coś deską i wpadł na ogrodzenie (skutki uderzenia spotęgowały skutki samego upadku). W ocenie powoda podmiot prowadzący stok nie dopełnił obowiązków wynikających z ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach, zaś jako że stok jest przedsiębiorstwem wprowadzanym w ruch za pomocą przyrody, jego odpowiedzialność wynika z art. 435 kc.
art. 19 ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach
1. Za zapewnienie warunków bezpieczeństwa osób przebywających na zorganizowanych terenach narciarskich odpowiada zarządzający tymi terenami.
2. Zapewnienie warunków bezpieczeństwa na terenach, o których mowa w ust. 1, polega w szczególności na:
1) przygotowaniu, oznakowaniu, zabezpieczeniu terenów, obiektów i urządzeń służących do uprawiania narciarstwa i snowboardingu, oraz bieżącej kontroli stanu zabezpieczeń, oznaczeń i warunków narciarskich; (…)
4) informowaniu o warunkach narciarskich i ich zmianach (…)
Wskutek wypadku powód odniósł bardzo poważny uszczerbek na zdrowiu (złamanie kompresyjne wieloodłamowe kręgosłupa i przerwanie rdzenia kręgowego — paraliż dolnej części ciała) i utracił możliwość wykonywania dobrze płatnego zawodu realizatora dźwięku (jest niezdolny do pracy i samodzielnej egzystencji) — toteż wniósł o zasądzenie 400 tys. złotych zadośćuczynienia za rozstrój zdrowia, 430 tys. złotych odszkodowania (w celu zakupu mieszkania przystosowanego do jego niepełnosprawności) oraz 14 tys. złotych dożywotniej renty miesięcznej.
art. 31 ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach
Osoby uprawiające narciarstwo lub snowboarding na zorganizowanym terenie narciarskim obowiązane są do zachowania należytej staranności w celu ochrony życia i zdrowia własnego oraz innych osób, a w szczególności:
1) zapoznania się z zasadami korzystania z danego terenu, obiektu lub urządzenia i ich przestrzegania;
2) stosowania się do znaków nakazu i zakazu umieszczanych przez zarządzającego zorganizowanym terenem narciarskim;
3) zjeżdżania z szybkością dostosowaną do swoich umiejętności oraz stopnia trudności i stanu trasy, warunków atmosferycznych i natężenia ruchu;
4) użytkowania sprawnego technicznie sprzętu narciarskiego i snowboardowego odpowiedniego do rodzaju podejmowanej aktywności, zgodnie z jego przeznaczeniem i zasadami użycia;
5) bezzwłocznego informowania ratowników narciarskich o zaistniałym wypadku lub zaginięciu osoby oraz o innych zdarzeniach nadzwyczajnych mogących mieć wpływ na bezpieczeństwo osób.
Zdaniem strony pozwanej odpowiedzialność stok nie jest wprowadzany w ruch za pomocą sił przyrody, zatem jego odpowiedzialność może wynikać wyłącznie z winy (art. 415 kc) — tej zaś przypisać nie sposób, albowiem trasa spełniała wszelkie wymogi. Wyłączną odpowiedzialność za wypadek ponosi sam powód, który wykazał się rażącym niedbalstwem — powinien zdawać sobie sprawę z ryzyka związanego z jazdą na desce i koniecznością dopasowania prędkości zjeżdżania do panujących warunków.
par. 2 ust. 1 rozporządzenia MSW w/s stopni trudności narciarskich tras zjazdowych, biegowych i nartostrad oraz sposobu ich oznaczania (Dz.U. z 2011 r. nr 295 poz. 1752)
Określa się następujące stopnie trudności dla narciarskich tras zjazdowych i nartostrad:
1) A — łatwe — o średnim nachyleniu do 21% (12°) i maksymalnym stopniu nachylenia do 30% (17°);
2) B — trudne — o średnim nachyleniu do 29% (16°) i maksymalnym stopniu nachylenia do 40% (22°);
3) C — bardzo trudne — o średnim nachyleniu powyżej 29% (16°) i maksymalnym stopniu nachylenia powyżej 40% (22°).
Sąd oddalił powództwo w całości: przedsiębiorstwo prowadzące ośrodek narciarski nie jest przedsiębiorstwem wprowadzanym w ruch za pomocą sił przyrody — niezależnie od tego, że używane są urządzenia wykorzystujące energię elektryczną lub paliwa płynne (armatki śniegowe, ratraki, wyciąg), to nie każdy przypadek używania energii przesądza o możliwości zakwalifikowania odpowiedzialności z art. 435 par. 1 kc. Przepis ten dotyczy wyłącznie podmiotów, których funkcjonowanie jest uzależnione od wykorzystania tych sił przyrody — „wykorzystanie sił przyrody musi być zatem „siłą napędową” całego przedsiębiorstwa lub zakładu umożliwiającą osiągnięcie celu ich funkcjonowania”. Wykorzystanie sił przyrody nie może dotyczyć działań wspomagających — w przeciwnym razie odpowiedzialność deliktowa tego rodzaju dotyczyłaby właściwie każdego przedsiębiorstwa, które korzysta z urządzeń elektrycznych (nie jest nim m.in. kino czy teatr, a nawet mała lokalna kotłownia czy elektrownia).
Oznacza to, że odpowiedzialność za szkodę powstałą na stoku narciarskim może wynikać wyłącznie z winy. Zastosowanie art. 415 kc wymaga: (i) powstania szkody, (ii) zdarzenia, z którym ustawa łączy obowiązek odszkodowawczy oznaczonego podmiotu (czyn niedozwolony), (iii) związku przyczynowego między zdarzeniem a szkodą. W konsekwencji sprawca będzie odpowiadał jeśli można wykazać, iż dopuścił się czynu bezprawnego i subiektywnie zawinionego.
Zarządzający ośrodkiem prawidłowo wykonał obowiązki w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa korzystających ze stoku (art. 19 ustawy), codziennej kontroli (art. 22), zaś przeszkody (w tym armatka śnieżna) została oznakowana w sposób wskazany w art. 26 ustawy. Nie istnieją natomiast przepisy regulujące parametry siatek (materiał, umiejscowienie podpór, naciąg, wysokość) czy materacy zabezpieczających trasy zjazdowe — jednak biegły w zakresie ratownictwa narciarskiego ocenił, iż zastosowane środki były właściwe i prawidłowe. Nie było także nieprawidłowe umieszczenie na stoku pracującej armatki śnieżnej (po warunkiem jej oznaczenia) — wytwarzanie śniegu jest czynnością normalną i powszechną, zaś wypadek tak czy inaczej nie miał związku z naśnieżaniem.
Nie ma także obowiązku zamknięcia stoku po pojawieniu się muld czy oblodzenia — należy rzecz jasna brać pod uwagę zmieniające się warunki i pogarszanie się stanu nawierzchni na stoku, można też zrównać trasę ratrakiem — ale trudno oczekiwać, by stok był zamykany w celu wyrównania już po 2 godzinach.
Finalnie sąd doszedł do przekonania, iż wypadek ma źródło w błędach snowboardzisty, który wybrał najtrudniejszą („czarny”) trasę, w dodatku jechał jej najbardziej stromym odcinkiem — a chociaż wiedział o muldach i lodzie, zdecydował się na wybór takiego stylu jazdy, który przekroczył umiejętności w tych warunkach (slalom gigant). Decyzja ta była uwarunkowana jego własnym, subiektywnym przekonaniem, że poradzi sobie z przejazdem.
Stąd też odpowiedzialności za ten wypadek na stoku narciarskim nie można przypisać podmiotowi prowadzącemu ośrodek — zatem powództwo przeciwko ubezpieczycielowi zostało oddalone.