A skoro niedawno było o tym, że w obszernym projekcie nowelizacji kodeksu karnego znalazła się także propozycja ścigania osób, które w toku postępowania karnego preparują dowody w celu wybielenia się (por. „Tworzenie fałszywych dowodów dla uniknięcia odpowiedzialności”), to dziś jest chyba niezły moment na kilka zdań o tym, Ministerstwo Sprawiedliwości chce także kar dla osób, które tworzą fałszywe dowody w celu popełnienia przestępstwa zniesławienia lub fabrykują materiały dla potwierdzenia nieprawdziwego zarzutu.
art. 212 par. 2a kk (projekt)
Tej samej karze [grzywnie albo karze ograniczenia wolności] podlega, kto w celu popełnienia przestępstwa określonego w § 1 albo po jego popełnieniu tworzy fałszywe dowody na potwierdzenie nieprawdziwego zarzutu lub nakłania inne osoby do potwierdzenia okoliczności objętych jego treścią.
To już jest wyższa logika; oczywiście dostrzegam różnicę między „pomówieniem o takie postępowanie lub właściwości”, które wymaga jakiegoś działania w celu upublicznienia zarzutu, a przygotowaniem gruntu pod owo pomówienie (grunt ten jest wszakże istotny ze względu na kontratyp wskazany w art. 213 kk) — dostrzegam nawet to, że tworzeniem fałszywych dowodów w celu potwierdzenia zarzutów stojących za zniesławieniem może zajmować się inna osoba, niż sam zniesławiający (hipotetyczny scenariusz: asystent posła wpada na świetny pomysł oczernienia konkurenta, więc zbiera „niezbędne materiały” i je „opracowuje” — a poseł strzela zniesławieniem z mównicy) — dostrzegam nawet potencjalne bóle głowy w kontekście zbiegu z art. 235 kk, art. 236 kk i art. 238 kk — ale dostrzegam też, iż kwalifikacja z art. 212 par. 2a kk nie wymaga uprzedniego popełnienia przestępstwa, na potrzeby którego owe fałszywe dowody były preparowane.
Dalej jest nawet lepiej: zniesławienie jest przestępstwem prywatnoskargowym (art. 212 par. 4 kk), ale projekt nowelizacji, dopisując tworzenie fałszywych dowodów dla potwierdzenia zniesławienia (do którego wcale nie musiało dojść), nie dopisał tamże „§ 2a” — co oznacza, że zamysłem projektodawcy było angażowanie aparatu ścigania w coś, co w znacznej mierze jest gdybologią. (A może jest w tym dokładnie tyle samo głębokiej myśli, co w planowanym przepisie o pieniądzu elektronicznym — o którym w uzasadnieniu mówi się per „Proponowana inicjatywa legislacyjna ma na celu prawnokarną ochronę klientów bankowości internetowej i osób korzystających z bankowości mobilnej”).
Mało tego: sprawca przestępstwa określonego w art. 212 par. 2a kk nie może liczyć na żadną formę złagodzenia sankcji — w przeciwieństwie do osób fałszywie oskarżających lub zeznających, których łgarstwo nie miało znaczenia lub zostało dobrowolnie sprostowane (art. 233 par. 5 kk, art. 237 kk).
Słowem: wszystko wskazuje na to, że projekt grubej nowelizacji kodeksu karnego był pisany naprawdę na kolanie, tylko pod publiczkę (najsmakowitsze kąski zostawiłem sobie do omówienia na później), tylko w celu sprostania „społecznemu poczuciu sprawiedliwości”.