Opisywany dziś przypadek to codzienna sieczka — czyli jak od osła, któremu nie chciało się włączyć migacza, skończyć jako baran w sądzie — mnie jednak rozbawiło coś innego: czy policjant, który „poucza” kierowcę o możliwości odmowy przyjęcia mandatu za wykroczenie drogowe, a następnie „poucza” o uprawnieniach procesowych — w istocie informuje, że sprawa kończy się tylko „pouczeniem”? (nieprawomocny wyrok SR w Bełchatowie z 8 czerwca 2018 r., II W 184/18).
Sprawa dotyczyła kierowcy samochodu obwinionego pięć wykroczeń, popełnionych praktyczne w jednej chwili.
Sprawa zaczęła się od gwałtownego manewru skrętu w lewo — samochodu, za którym jechał oznakowany radiowóz. Policjanci zatrzymali auto do kontroli; kierowca od razu wysiadł, ale poproszony przez funkcjonariusza wrócił na fotel; po sprawdzeniu trzeźwości sprawdzono obowiązkowe wyposażenie maszyny — okazało się, że brakuje trójkąta ostrzegawczego i gaśnicy; policjant zaproponował mu 200-złotowy mandat i pouczył o możliwości odmowy przyjęcia (kierowca odmówił). Następnie funkcjonariusz polecił, by mężczyzna pozostał w swoim samochodzie i nie wysiadał, a sam wrócił do radiowozu w celu wykonania dalszych czynności; ten jednak opuścił pojazd i zaczął spacerować po ulicy, cały czas rozmawiając — na co policjant zaproponował mu dwa kolejne mandaty (500 złotych za niezastosowanie się do polecenia, art. 92 par. 1 kw oraz 50 złotych za tamowanie ruchu, art. 90 kw; kierowca nie przyjął i tych mandatów) — zamiast tego zadzwonił na komendę i powiadomił dyżurnego o stanie nietrzeźwości policjanta.
par. 6 rozporządzenia w/s nakładania grzywien w drodze mandatu karnego
Przed potwierdzeniem przez sprawcę wykroczenia przyjęcia mandatu karnego (…) funkcjonariusz poucza sprawcę wykroczenia o prawie odmowy przyjęcia mandatu karnego i o skutkach prawnych takiej odmowy.
Patrol został wezwany do przyjazdu na komendę, gdzie alkometrem (w obecności nieszczęsnego kierowcy) zbadano stan ich trzeźwości — policjanci byli trzeźwi. W konsekwencji policjanci podjęli dalsze czynności, w tym wręczyli kierowcy pouczenie o uprawnieniach procesowych (mężczyzna odmówił podpisania potwierdzenia otrzymania dokumentu).
Do sądu trafił wniosek o ukaranie kierowcy za następujące wykroczenia (i) manewr skrętu bez sygnalizacji zamiaru jego wykonania (art. 97 kw w zw. z art. 22 ust. 5 pord); jazdę autem, które nie posiadało wyposażenia obowiązkowego (art. 96 par. 1 pkt 5 kw w zw. z art. 66 ust. 5 pord); (iii) nie zastosowanie się do poleceń policjanta (art. 92 par. 1 kw w zw. z art. 5 ust. 1 pord); (iv) aby następnie, już jako pieszy, wchodzić na ulicę w miejscu do tego nieprzeznaczonym (art. 97 kw w zw. z art. 14 pord); (v) fałszywe zawiadomienie policji o rzekomej nietrzeźwości policjanta (art. 66 par. 1 kw).
art. 54 par. 7 kpsw
Od przesłuchania osoby, o której mowa w § 6, można odstąpić, jeżeli byłoby ono połączone ze znacznymi trudnościami; osoba ta może nadesłać wyjaśnienia do właściwego organu w terminie 7 dni od odstąpienia od przesłuchania, o czym należy ją pouczyć. Odstąpienie od przesłuchania oraz pouczenie dokumentuje się notatką urzędową.
Zdaniem obwinionego zarzuty były wyssane z palca (z wyjątkiem braku gaśnicy i trójkąta): przede wszystkim niejasna była przyczyna kontroli, bo nie skręcał bez kierunkowskazu, a także nie chodził po ulicy — zaś zdanie, że policjant „poucza” go o możliwości odmowy przyjęcia mandatu zrozumiał, że „sprawa się kończy”, funkcjonariusz poprzestał na „pouczeniu” (sic!).
Sąd uznał kierowcę winnym (nieco inaczej sformułowanych) zarzutów: zeznania policjantów są spójne, logiczne i wiarygodne, zaś wyjaśnienia obwinionego oraz pasażerki auta (narzeczonej obwinionego) nie są miarodajnym źródłem ustaleń faktycznych — przeczą im też zasady logiki i doświadczenia życiowego. Jest to wyłącznie linia obrony spowodowana obawą przed utratą prawa jazdy (za wykroczenia może uzyskać nawet kilkanaście punktów karnych).
Natomiast nie można się w żaden sposób powołać na otrzymane „pouczenia” (zarówno to o możliwości odmowy przyjęcia mandatu, jak i na pouczenie z art. 54 par. 7 kpsw) — bo gdyby obwiniony słuchał i zapoznał się z otrzymanym dokumentem, zrozumiałby, że nie chodzi o żargonowe „pouczenie” zamiast mandatu. Wręczenie dokumentu „pouczającego” o uprawnieniach wynikających z procedury wykroczeniowej nie oznacza, że sprawca wykroczeń nie poniesie konsekwencji swojego zachowania.
Słowem: sytuacja na drodze po zatrzymaniu pojazdu wyglądała jak wyglądała, zaś zawiadomienie o rzekomej nietrzeźwości policjantów miało na celu wyłącznie przysporzenie kłopotów „czepiającemu się” funkcjonariuszowi.
Dlatego finalnie sąd wymierzył karę grzywny w wysokości 600 złotych — co jest „poziomem bliższym dolnej granicy ustawowego zagrożenia”, co o tyle powinno dziwić, że równocześnie oceniono, iż czyny obwinionego cechuje znaczny stopień społecznej szkodliwości (a chodzi o rażące lekceważenie dla przepisów ruchu drogowego).
Q.E.D.