Czy pożyczka to spółka cicha — czy spółka cicha to pożyczka?

Mówiły jaskółki, że umowę pożyczki łatwo pomylić można ze spółką cichą. Po czym jednak odróżnić pożyczkę od spółki cichej? Czy po tym, że wspólnik spółki cichej powinien uczestniczyć w zysku? A może po tym, że pożyczkobiorca ma obowiązek zwrócić pożyczoną kwotę — a wkład do spółki cichej musi liczyć się ze stratą? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 22 listopada 2018 r., sygn. akt V ACa 1484/17).


pożyczka spółka cicha
Sprawa dotyczyła wspólnej inwestycji w sprzedaż chusteczek opalających — nie wiem co to jest, toteż poprzestanę na zdjęciu czysto ilustracyjnym (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Wyrok wydano w sprawie dotyczącej zwrotu ustnej pożyczki (120 tys. złotych). Zdaniem pozwanej między stronami doszło do zawarcia umowy spółki cichej — więc rzekomy pożyczkodawca w rzeczywistości domaga się zwrotu wkładu wpłaconego na wspólny biznes, który pozwana prowadziła w Australii.

Sąd I instancji powództwo uwzględnił w całości: pozwana zaproponowała powódce finansowy udział w przedsięwzięciu jej, jednak po kilku tygodniach negocjacji powódka dokonała dwóch przelewów na rachunek bankowy pozwanej, oba oznaczając jako pożyczkę. Oznacza to, że mimo złożenia propozycji założenia spółki cichej, strony nie ustaliły żadnych warunków współpracy (zwłaszcza sposobu uczestniczenia przez powódkę w zyskach). Przez kolejny rok pozwana nie skontaktowała się z rzekomą wspólniczką w żaden sposób — toteż powódka wypowiedziała umowę i zażądała zwrotu pożyczonej kwoty.
Oznacza to, że powódka udowodniła (art. 6 kc) swoje roszczenia, zaś pozwana nie wykazała w żaden sposób, iżby doszło do zawarcia umowy spółki cichej. W konsekwencji sąd nie jest zobowiązany do analizy sposobu rozliczenia udziału wspólnika spółki cichej (tak czy inaczej w orzecznictwie przyjmuje się, iż w przypadku braku ustalenia udziału w zysku wspólnika cichego jego wkład należy traktować jako pożyczkę, zatem podstawą rozliczenia jest art. 723 kc).

Analizując apelację pozwanej sąd przypomniał, że spółka cicha była uregulowana w przedwojennym kodeksie zobowiązań (tak podaje sąd, w rzeczywistości chodzi o art. 682 kh) — dziś jej funkcjonowanie opiera się wyłącznie o zasadę swobody umów (art. 353(1) kc). Umowa spółki cichej — jako skryty sposób finansowania czyjejś działalności — jest umową nienazwaną, strony mogą zatem swobodnie ukształtować jej charakter, pod warunkiem, iż treść czynności prawnej nie sprzeciwia się prawu, naturze stosunku i zasadom słuszności. Tak rozumiana spółka cicha nie jest typem spółki cywilnej, bo jej wspólnicy nie prowadzą wspólnie działalności gospodarczej, a wspólnik cichy nie odpowiada za jej zobowiązania (jego ryzyko ogranicza się do wkładu). Nienazwany charakter umowy nie oznacza też, iż nie można jej odróżnić od innego rodzaju zobowiązań, w szczególności umowy pożyczki, zatem rozliczenie spółki cichej nie może polegać na żądaniu zwrotu wkładu (wspólnik cichy może żądać wypłacenia rozliczenia wkładu, ewentualnie powiększonego o zysk, jeśli tak ustalono), ale też udział w zyskach nie stanowi essentialia negotii spółki cichej.

Analizując dowody (korespondencję listelową stron) rzeczywiście należy uznać, iż strony zawarły umowę spółki cichej: strony uzgodniły m.in. wkład finansowy powódki i jej ryzyko związane z działalnością prowadzoną przez pozwaną na rynku australijskim („może mogłabym Ci pomóc cos z tymi chusteczkami”, „jeśli chodzi o biznes, to ja bardzo chętnie” — ,,myślę, że opcja jest tak, że możesz być np. tzw. cichy partner” — „wal prosto z mostu czego potrzebujesz, jak Cię wspomóc finansowo i w działaniach” — „dla równego rachunku po 200 tyś. pln na głowę” — i w tym momencie powódka przelewa 100 tys. złotych) — powódka zaczęła posługiwać się pojęciem pożyczki dopiero w kontekście braku kontaktu ze strony koleżanki.
Dowodem na zawarcie umowy pożyczki nie może być w tym przypadku tytuł przelewu bankowego — bo wyraz pożyczka pojawił się tam właśnie w celu ukrycia rzeczywistego zaangażowania powódki w działalność pozwanej.

Przyjęciu, iż doszło do zawarcia umowy cichej nie stoi na przeszkodzie fakt, że strony nie uzgodniły udziału powódki w zyskach ani terminu zwrotu wkładu (takie elementy umowy spółki ciche nie są konieczne) — jednak dowody jednoznacznie przekonują, że powódka miała nie ponosić ryzyka niepowodzenia biznesowego („Krótko mówiąc, ile mogę na tym stracić na dobry początek” — „Tracić nic nie będziemy, będziemy trzaskać wściekłą kasiorę!!!”) — co oznacza gwarancję zwrotu całości wkładu przez pozwaną.

Sumarycznie pozwala to przyjąć, iż między stronami nie doszło do udzielenia pożyczki — zamiast tego powódka i pozwana skutecznie zawarły umowę spółki cichej, bez prawa udziału w zyskach — ale spór nie dotyczył zysków, lecz zwrotu wkładu, który pozwana gwarantowała powódce. Z korespondencji wynika także, że kobiety umawiały się na współpracę przez rok — i właśnie po tym roku doszło do wypowiedzenia umowy spółki cichej, po czym powódka mogła zażądać zwrotu jej wkładu.
Podstawą prawną roszczeń w takim przypadku mógłby być (stosowany w drodze ostrożnej analogii) art. 723 kc — jednak lepszą podstawą jest odpowiedzialność odszkodowawcza za niewykonanie lub niewłaściwe wykonanie zobowiązania umownego (art. 471 kc).

subskrybuj
Powiadom o
guest

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

0 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
0
komentarze są tam :-)x