A teraz coś z innej beczki (chciałbym dodać: śmiechu, acz w sumie sprawa zabawna nie jest): czy wierność małżeńska jest dobrem osobistym małżonka? Czy zdradzonemu mężowi może przysługiwać zadośćuczynienie za zdradę małżeńską — od niewiernej żony i jej kochanka?
wyrok Sądu Najwyższego z 11 grudnia 2018 r. (IV CNP 31/17)
Ingerencja sądu cywilnego w życie osobiste i wzajemne relacje małżonków i osoby trzeciej na podstawie przepisów dotyczących ochrony dóbr osobistych i przypisywanie złamaniu norm obyczajowych nieprzewidzianych przez prawo skutków, stanowi nieuprawnioną ingerencję w wolność jednostki w zakresie jej życia osobistego i rodzinnego, gwarantowaną w art. 31 i 47 Konstytucji RP.
Sprawa dotyczyła ochrony dóbr osobistych męża — naruszonych wskutek zdrady jego małżonki.
Zaczęło się, jak to zwykle bywa, od ślubu (w 1993 r.), w ciągu kolejnych lat mąż cały czas pracował w Niemczech i zarabiał na rodzinę i budowę domu — a żona powiła czwórkę dzieci; po kilkunastu latach okazało się, że prawie cały czas kobieta zdradzała swego męża z jego kolegą, zaś w toku sprawy rozwodowej wyszło, że ojcem wszystkich dzieci jest kochanek żony…
(Ten etap ich życia skończył się orzeczeniem o rozwodzie z winy mężczyzny — najprawdopodobniej ze względu na brak jego czynnego udziału w postępowaniu rozwodowym…)
Do sądu trafił pozew, w którym ex-mąż zażądał od niewiernej żony i ojca jej dzieci (aktualnego męża kobiety) po 35 tys. złotych tytułem zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych.
Sąd prawomocnie uwzględnił powództwo: kilkanaście lat życia w kłamstwie skutkowało naruszeniem czci, dobrego imienia i „szacunku powoda do samego siebie”, a także szacunku otoczenia. Zdrada małżeńska pozbawiła powoda poczucia istnienia więzi rodzinnych. Działanie niewiernego kolegi — utrzymywanie regularnych stosunków seksualnych ze skutkiem w postaci spłodzenia czwórki dzieci — narażało go na poczucie wstydu w lokalnym środowisku, poczucie niższości, utratę wartości „jako mężczyzny i głowy rodziny”. Zachowanie pozwanych skutkowało rozerwaniem więzi rodzinnych, co uzasadnia przyznanie zadośćuczynienia (20 tys. złotych od ex-żony i 15 tys. złotych od ex-kolegi).
(Na marginesie: na początku był nakaz zapłaty uwzględniający powództwo — czy tylko mnie dziwi taka wykładnia art. 498 par. 1 kpc i art. 499 par. 1 kpc?!)
Oceniając skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego wyroku, którą wniósł Rzecznik Praw Obywatelskich, SN stwierdził, że w judykaturze nie budzi wątpliwości, iż do dóbr osobistych w rozumieniu art. 23 kc można zaliczyć m.in. prawo do życia rodzinnego, więź emocjonalną łączącą osoby bliskie, więzi rodzinne, relacje z najbliższym członkiem rodziny — jednak orzecznictwo podkreśla, iż naruszenie tych więzi podlega ochronie w sytuacji kiedy dochodzi do definitywnej utraty bliskiej osoby wskutek śmierci będącej następstwem działań osób trzecich. W takim przypadku podstawą zasądzenia zadośćuczynienia jest art. 446 par. 4 kc lub art. 448 kc (por. uchwała 7 sędziów SN z 27 marca 2018 r., III CZP 60/17).
art. 29 dekretu z 25 września 1945 r. — Prawo małżeńskie (Dz.U. z 1945 r. nr 48 poz. 270)
W wyroku orzekającym rozwód, sąd na żądanie małżonka niewinnego przyzna mu od małżonka winnego odszkodowanie za szkodę, spowodowaną przez rozwód (…); ponadto sąd może przyznać zadośćuczynienie za krzywdę moralną.
Jednakże nie każde naruszenie więzi rodzinnych może być traktowane jako naruszenie dóbr osobistych, pozwalające na przyznanie ochrony na podstawie art. 24 par. 1 kc. Relacje między mężem i żoną oraz dziećmi regulują przepisy kodeksu rodzinnego, w którym brak przepisów sankcjonujących zerwanie więzi, zaś przepis prawa małżeńskiego pozwalający przyznanie zadośćuczynienia od tego z małżonków, który został winny rozwodu został uchylony już w 1950 r. (por. „Czy zdrada małżeńska zrywa więzy rodzinne, więc narusza dobra osobiste zdradzonego?”). Brak takiej regulacji nie pozwala przyjąć, iż ową lukę można wypełnić przepisami kodeksu cywilnego o ochronie dóbr osobistych — w przeciwnym razie można sobie wyobrazić nie tylko roszczenia finansowe, ale też zakazowe (np. zakaz zbliżania się do małżonka) — podczas gdy jedyną konsekwencją zachowań pozwanych mogą być przepisy prawa rodzinnego (separacja, rozwód z orzeczeniem o winie, rozwód z obowiązkiem alimentacyjnym, art. 60 krio).
Zdaniem Sądu Najwyższego nie doszło także do naruszenia innych dóbr osobistych powoda: niewłaściwe zachowanie żony nie jest „komunikatem niewerbalnym” nakierowanym na wyrządzenie uszczerbku w dobrym imieniu mężczyzny — jeśli jednak powód uważa, że romans z kolegą miał na celu zdyskredytowanie lub ośmieszenie, to powinien to udowodnić.
Niedopuszczalne jest także traktowanie skutków romansu pozamałżeńskiego jako źródła zagrożenia dla czci wewnętrznej człowieka — bo żadna konstrukcja prawna nie jest w stanie zapewnić ochrony przed negatywnymi odczuciami związanymi z niepowodzeniami w życiu małżeńskim (prowadziłoby to do niedopuszczalnego ograniczenia wolności jednostki ludzkiej).
W każdym jednak przypadku — zakładając, że żona dopuściła się naruszenia obowiązku wierności małżeńskiej (konsekwencje tego określają wyłącznie przepisy prawa rodzinnego) — nie można przypisywać jakiejkolwiek bezprawności zachowaniom owego kolegi (a przecież bezprawność działania jest warunkiem skutecznej ochronny dóbr osobistych).
Wyrok uwzględniający roszczenia nie tylko rażąco narusza art. 24 kc i art. 448 kc, ale też konstytucyjne normy gwarantujące wolność osobistą człowieka (art. 31 ust. 1 Konstytucji RP) oraz ochronę prawną życia prywatnego, rodzinnego oraz decydowania o swoim życiu osobistym (art. 47 Konstytucji RP).
Z tego względu Sąd Najwyższy stwierdził, że zaskarżony wyrok jest niezgodny z prawem — żona, która ma kochanka (i vice versa) nie naruszają w sposób bezprawny dóbr osobistych męża, zatem nie przysługuje zadośćuczynienie za zdradę małżeńską (dla jasności: to oznacza, że pozwani mają w ręku prejudykat, o który chodzi w art. 417(1) par. 2 kc).
Zamiast komentarza: jedna z bardziej absurdalnych podpatrzonych opinii internautów brzmiała, że to robota kobiet (od razu prostuję: SN działał w składzie Grzegorz, Marian, Krzysztof). Niechby jednak nawet w sprawie orzekały trzy sędziny — nie wyobrażam sobie jak racjonalnie można myśleć o procesowej gwarancji szczęścia w miłości. (Natomiast do rozważenia jest nieco inny wariant: czy, skoro mężczyzna cały czas łożył na dzieci swojej żony i kolegi, przysługuje mu roszczenie o zwrot poniesionych wydatków?)