Jak pamiętają najwytrwalsi P.T. Czytelnicy, na ochotnika zostałem królikiem doświadczalnym i wniosek o nowy, lepszy dowód osobisty złożyłem już 4 marca 2019 r. Jego produkcja zajęła trochę czasu (okazało się, że mój nowy dowód był jednym z tych wadliwych) — ale administracja zmieściła się w ustawowym limicie czasu i oto od wczoraj jestem szczęśliwym posiadaczem dowodu osobistego z warstwą elektroniczną.
To chyba dobry moment by, jak mawiają w pewnym popularnym serwisie internetowym, napisać, że „mówię jak jest”. Będzie krótko, w punktach, bo procedura odbioru i aktywacji dowodu osobistego jest banalnie prosta, nawet dla takiego lamera jak ja, który Fejsbóka nie ma (a jak miał, to i tak go nie chciał mieć).
Najwięcej czasu zajęło mi… oczekiwanie w kolejce we wrocławskim urzędzie. Po odebraniu numerka okazało się, że przede mną są trzy osoby, czynne były dwa okienka — na szczęście wszystko poszło im całkiem sprawnie, więc po jakimś kwadransie przyszła kolej na mnie — i dalej poszło naprawdę z górki:
- pierwsza uwaga: mimo złożenia wniosku o dowód osobisty przez ePUAP i otrzymania powiadomienia o złożeniu samego wniosku, nie dostałem żadnego powiadomienia, że dowód jest już gotów do odbioru. Tę informację można sprawdzić w portalu obywatel.gov.pl („Sprawdź, czy dowód osobisty jest gotowy”) wpisując numer wniosku;
- czas na niezbędną dygresję: uruchomienie warstwy elektronicznej dokumentu tożsamości nie jest obowiązkowe! przeto odbierać kod PUK, nadawać kod PIN1 i PIN2 można, ale nie trzeba! ja się na to oczywiście zdecydowałem, zatem:
- wsunąłem mój nowy dowód osobisty do ustawionego przy stanowisku czytnika (dużym zdjęciem w dół, numerem CAN do siebie; samo urządzenie nie różni się bardzo od terminala do obsługi kart płatniczych), po chwili zostałem poproszony o przepisanie numeru CAN na klawiaturze czytnika;
- następnie przyszedł czas na własnoręczne nadanie 4-cyfrowego kodu PIN1 (umożliwiającego użycie certyfikatu identyfikacji elektronicznej i uwierzytelniania), poprzez dwukrotne wpisanie go na klawiaturze i zatwierdzenie zielonym guziczkiem;
- analogicznie wyglądało nadanie 6-cyfrowego kodu PIN2 (będzie on niezbędny do użycia podpisu osobistego — tego, którym można posługiwać się w relacjach z administracją zamiast ePUAP);
- dostałem także kopertę z numerem PUK, który przyda się gdyby ktoś zapomniał kodów PIN i zablokował sobie kartę; dla jasności: nawet aktywując warstwę elektroniczną nie trzeba odbierać kodu PUK (koperta może na nas czekać w urzędzie), ale nawet jeśli zgubimy tę kartkę, będzie można re-aktywować dostęp do warstwy elektronicznej w urzędzie;
- do tego dwa podpisy na formularzu — i voilà!
Rzecz jasna żadnej z funkcjonalności nowego dowodu osobistego użyć jeszcze mi się nie udało (nie sądzę, bym miał okazję użyć go częściej niż raz w roku — na prywatny e-podpis elektroniczny też raczej się nie szarpnę, bo potrzeby takiej nie odczuwam), natomiast już zauważyłem pewną bolączkę związaną z posiadaniem w portfelu dowodu osobistego z warstwą elektroniczną. Otóż e-dowód osobisty komunikuje się ze światem zbliżeniowo (załącznik do rozporządzenia podpowiada, że jest to „interfejs bezstykowy zgodny z normą ISO/IEC 14443 typ A lub B”) — przez co koliduje z kartą płatniczą. Jest to pewnego rodzaju niedogodność dla takiego leniwca jak ja, który w portfelu nosi tylko jedną kartę kredytową, a do terminala przykłada cały portfel; wczorajsza próba skończyła się komunikatem na terminalu o konieczności użycia tylko jednej karty — co oznacza, że za każdym razem będę musiał wyciągać kartę z portfela.
I to chyba jedyna niedogodność, na razie.
PS dla ciekawskich i żądnych źródeł: rozporządzenie MSWiA z 1 marca 2019 r. w sprawie warstwy elektronicznej dowodu osobistego (Dz.U. z 2019 r. poz. 400).