A skoro tydzień temu napisałem, że czeskie Sudety są świetne, ale czeskie Góry Orlickie nadają się tylko dla miłośników historii i militariów, to w piątkowy poranek naszło nas przekonać się czy Orlické hory rzeczywiście nadają się do podziwiania tylko i wyłącznie ze względu na dominujące i łatwo dostępne umocnienia czechosłowackiej Linii Benesza. Na niedługi spacer wystartowaliśmy w miejscowości Olešnice v Orlických horách, po kilku kwadransach zameldowaliśmy się na wierzchołku Vrchmezí (jako Orlica jest najwyższym szczytem polskich Gór Orlickich, 1084 m n.p.m. oraz częścią Korony Gór Polskich i Korony Sudetów Polskich — to naprawdę zabawne). Było fajnie, bo dość chłodno (na wierzchołku w granicach 0 st. C), ale raczej nie padało i bardzo nie wiało — w takich warunkach chce się ruszać w dwójnasób. Ale oglądania bunkrów, ŘOPíków i tvrzí w tym paśmie uniknąć się nie da.
Bardzo zielono, bardzo łagodnie — z tym chyba najbardziej mogą kojarzyć się całe Orlické hory (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Czeskie Góry Orlickie to nie tylko Linia Benesza, ale nie da się ukryć, że idąc praktycznie dowolnym szlakiem nie sposób nie natknąć się na jakiegoś ŘOPíka (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Już wiemy co zrobić, żeby nie zmordować się absurdalnie w tych górach: wybrać nieco chłodniejszy dzień i podążyć szlakiem, który nie prowadzi jedną z licznych asfaltówek (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Dla przypomnienia: w połowie l. 30-tych ubiegłego stulecia Niemcami władał pewien niespełniony malarz z Austrii (o niekształconym, ale ponoć niekwestionowanym talencie architektoniczno-urbanistycznym), więc Czechosłowacja na wszelki wypadek postanawia się odseparować od nieciekawego sąsiedztwa łańcuchem umocnień (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Pod wierzchołkiem Vrchmezí jest zadaszone odpočívadlo, mapa, kilka drogowskazów — i szlak na sam szczyt. Sama w sobie Orlica jest jeszcze bardziej nudna, najciekawszy na niej jest przypominający mini-szalet pomnik upamiętniający nazwiska tych, którzy się tam wspięli (Joseph II Habsburg, John Quincy Adams, Fryderyk Chopin — oczywiście nie uczynili tego wspólnie). Ale w gruncie rzeczy Velká Deštná nie jest ciekawsza (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
LO vz. 37 (ŘOPík, Ředitelství obranných prací) to lekki schron przystosowany do prowadzenia ognia bocznego, powstałe na podstawie oryginalnej czechosłowackiej koncepcji, a budowano je w pięciu podstawowych wersjach (za Wikipedią). Dziś te betonowe konstrukcje urozmaicają wędrówkę przez czeskie Góry Orlickie (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Przed majówką media trzęsły się od informacji, że w Tatrach pada śnieg („W TATRACH PADA ŚNIEG!!!”). Góry Orlickie ledwo przebijają magiczną wysokość 1000 m n.p.m. — ale śnieg też się znalazł, z czego psinka skwapliwie skorzystała (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Gęsta sieć umocnień na wiele się nie zdała, bo w listopadzie 1938 r. z Monachium „przywieziono pokój” (dodać warto, że „powrót do macierzy” Kraju Sudeckiego rozumiano jako realizację wilsonowskiej zasady samostanowienia narodów) — co ciekawe nawet nieukończona Linia Benesza i tak jest prawie dwa razy gęstsza, niż słynna Linia Maginota (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Końcówka zejścia do Olešnice przypadł na Jiráskovą cestę, samym środkiem soczystych łąk. A te widoki! (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Czas na tradycyjny familijny pstryk tym razem przyszedł przy herbacie i bułkach (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Link do serwisu Mapy.cz dla chętnych do ruszenia w nasze ślady: Olešnice v Orlických horách — Nad Polomem — Pod Sedloňovským vrchem — Polomské sedlo — Polomský kopec — Vrchmezí — powrót Jiráskovą cestą do Olešnice