Krótko i na temat, bo wprawdzie odkąd tzw. Trybunał Konstytucyjny utracił prawa do swojej własnej rubryczki na tutejszych łamach jego odrzecznictwu nie poświęcam niczego oprócz zdawkowego felietonu — ale na efekt dzisiejszego spotkania przy herbacie i ciasteczkach uwagę zwrócić warto (wyrok TK z 26 czerwca 2019 r., K 16/17).
Otóż w odpowiedzi na wniosek Prokuratora Generalnego (oburzonego tym, że Sąd Najwyższy oddalił jego kasację w głośnej sprawie drukarza, który odmówił wydrukowania „plakatu LGBT”, por. „Dlaczego SN uznał, że drukarz nie miał prawa odmówić druku plakatu promującego ruch LGBT?”), którego zdaniem „zasady wiary i sumienie” nie mogą być traktowane jako brak „uzasadnionej przyczyny” odmowy świadczenia usługi — grupa pięciu mężczyzn stwierdziła, że przepis penalizujący nieuzasadnioną odmowę świadczenia (art. 138 kw), „w części zawierającej słowa „albo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany”” jest niezgodny z zasadami demokratycznego państwa prawnego.
art. 138 kw
Kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, żąda i pobiera za świadczenie zapłatę wyższą od obowiązującejalbo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany,
podlega karze grzywny.
Analizować przyczyny, dla których grupa pięciu mężczyzn (a właściwie trzech, bo mamy aż dwa zdania odrębne) tak sobie pomyślała, nie ma sensu (to tak jakby ktoś przedmiotem analizy czynił moje blogopisanie), niemniej można zwrócić uwagę, że podzielono część zarzutów, które przed laty przedstawiłem na tutejszych łamach (por. „Nieuzasadniona odmowa wykonania usługi”) — o niedookreśloności pojęć, które definiują czyn zabroniony, bo przecież jeśli chcemy penalizować odmowę świadczenia, do którego usługodawca „jest obowiązany”, to najsamprzód trzeba się solidnie zastanowić skąd ów obowiązek miałby się wziąć?
Oznacza to, że grupa pięciu (trzech) mężczyzn wybrnęła z ambarasu w sposób dość sprytny: Prokurator Generalny chciał wpuścić ich na minę pt. „religia a prawa człowieka”, jednak oni nieproporcjonalność ograniczenia wolności sumienia i religii (art. 53 ust. 1 Konstytucji RP) potraktowali wyłącznie jako przyczynek — przechodząc płynnie przez inne wartości konstytucyjne, a skutek rozciągając jednak na całą normę (rozumianą jako sankcję za odmowę świadczenia — kodeks wykroczeń nadal penalizuje żądanie „wyższej od obowiązującej” zapłaty — chociaż tu znów czekam na jakąś sprawę, po której się dowiemy, że właściwie nie wiadomo na jakiej zasadzie owa cena ma być „obowiązująca”).
Zamiast komentarza, odnosząc się do zasłyszanych właśnie w radiu komentarzy („środowisk LGBT” oraz jakichś narodowych-coś-tam):
- to nie jest czarny dzień (polskiej demokracji czy czegokolwiek), bo taki sposób redakcji art. 138 kw oczywiście nie dawał się obronić (nie można karać za niedopełnienie „obowiązku”, którego… właściwie nie ma) — i nie ma znaczenia czy przyczynkiem była (idiotyczna, o czym nie można mieć wątpliwości czytając uzasadnienie postanowienia SN) odmowa druku plakatu;
- zwracam też uwagę, że w swoim orzeczeniu SN zgodził się z tym, że przyczyny religijne czy światopoglądowe mogą być uzasadnioną przyczyną wykonania usługi — ale nie odtwórczy druk plakatu (który nb. nijak nie ma się do światopoglądu religijnego — to nie był plakat szatanistów!; Mormonom też odmówi?);
- moim zdaniem nie ma też wątpliwości, że nawet po uchyleniu niejasnej normy nie będzie podstaw do obaw przy odmowie druku nazi-ulotek: propagowanie takich ciasnotek umysłowych jest w Polsce zakazane, zasada konstytucyjna nie musi szukać poparcia w kodeksie wykroczeń;
- nie jest to też „jasny dzień” (bo tzw. Trybunał uratował „Państwo Polskie” przed zakusami wiadomych sił, które leją wodę na młyn wiadomych środowisk) — odmowa wykonania usługi nie podlega karze, ale nie dlatego, że „nie będzie LGBT pluł nam w twarz”, lecz dlatego, że naruszenie niejasnego zakazu nie może skutkować sankcją karną.
Q.E.D.