Krótko i na temat: jak wynika z opublikowanych dziś przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów informacji jakość oferowanej w naszych sklepach karmy dla zwierząt jest średnia, a bywa nawet kiepska (por. „Co kryje się w karmie dla zwierząt?”, polecam plik PDF z dokumentem zatytułowanym „Informacja z wyników kontroli jakości i prawidłowości oznakowania karmy dla zwierząt towarzyszących”).
Z informacji dowiadujemy się, że w 2018 r. Inspekcja Handlowa przeprowadziła kontrolę 478 partii karmy dla zwierząt (w tym 209 karmy dla psów), wszystko w 74 sklepach specjalistycznych i 10 sklepach należących do sieci handlowych. W sumie zastrzeżenia wniesiono do 90 partii produktów (w tym 45 dla psów — co daje wynik 21,5%).
I tak w przypadku karm dla psów:
- w puszce z napisem „wołowina z kurczakiem” (w/g opisu 45% wołowiny i 15% kurczaka) — drobiu nie stwierdzono, jest natomiast… wieprzowina;
- w karmie, na której zadeklarowano „wołowina (szwedzka) 58% i kurczak (szwedzki) 7%”(opis składu jak ulał pasuje do Bozita Swedish Rind Adult z wołowiną) — wołowiny i drobiu brak, jest natomiast… wieprzowina; kosztuje jak mięcho z Biedry, więc nie dziwi nic, bo popularność wieprzowiny to chyba efekt nadpodaży, nieprawdaż?
- deklaracja co do zawartości tłuszczu nijak ma się do rzeczywistości (np. 17,1% zamiast 12% lub 4% zamiast 7% — jak widać przynajmniej zgadza się trend);
- rzeczywistość skrzeczy także w przypadku innych składników (białka miało być 10%, jest 5,2%; popiołu miało być 10%, było 5% — kuruca bomba, to czego oni naprawdę dodają do tych puszek!?);
- (to samo w przypadku innych zwierząt, tj. kotów, gryzoni, rybek i ptaków — z oczywistych przyczyn skupiam się na gatunku canis lupus familiaris);
- tyle dobrego, że nie stwierdzono ubytków na masie — ale dostrzeżono inne uchybienia, z których część nie dotyczy producentów, lecz sprzedawców, np. w sklepikach karma była byle jak przesypywana do opakowań zastępczych (dlatego nigdy nie kupuję karmy na wagę) — i to się chyba mogło skończyć mandatem za wykroczenie niewłaściwego oznaczenia towarów (art. 136 par. 2 kw).
Zamiast komentarza: wszystko fajnie-pięknie, cieszymy się bardzo, że jest urząd, który tak o nas dba — że mamy jasność, że jakość karmy dla zwierząt jest daleka od ideału — jednak w raporcie i tak zabrakło mi jeszcze jednej bardzo ważnej informacji: nazw produktów. Cóż bowiem z tego, że dostaliśmy pięknie przygotowane, ale mocno ogólnikowe dane, skoro nadal nie wiem kto nas robi w trąbę?
(I ciekawe czy dałoby się te informacje wyciągnąć w trybie dostępu do informacji publicznej?)