A teraz coś z całkiem innej beczki: zgodnie z prawem prasowym osoba zainteresowana może żądać sprostowania „nieścisłej lub nieprawdziwej” wiadomości opublikowanej w prasie — czy zatem redakcja może odmówić publikacji sprostowania, które odnosi się do tekstu rzetelnego, w którym ujawniono prawdziwe informacje? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 16 stycznia 2019 r., V ACa 678/18).
Sprawa zaczęła się od opublikowanego w portalu internetowym artykułu, w którym ex-prezes spółki opisał perypetie związane z emisją przez spółkę obligacji.
Zdaniem zainteresowanej spółki informacje były nieprawdziwe, zatem do redakcji nadesłano sprostowanie („Wbrew twierdzeniom byłego prezesa, protegowanego komisarza (…), z dokumentacji Spółki jednoznacznie wynika, że uzyskał on ofertę na 1,4 mln zł, obejmującą…”).
W ocenie redaktora naczelnego to nie tekst, lecz sprostowanie było nieprawdziwe i nieścisłe — bo skoro napisał go sam ówczesny prezes, który wie najlepiej jak rzeczy się miały, to polemika siłą rzeczy mija się z prawdą.
art. 31a ust. 1 ustawy prawo prasowe
Na wniosek zainteresowanej osoby fizycznej, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niebędącej osobą prawną, redaktor naczelny właściwego dziennika lub czasopisma jest obowiązany opublikować bezpłatnie rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie nieścisłej lub nieprawdziwej wiadomości zawartej w materiale prasowym.
Sprawa trafiła do sądu, który oddalił powództwo: niezależnie od ścierających się dwóch koncepcji sprostowania prasowego (subiektywnej — dominującej, która nie przywiązuje wagi do prawdziwości informacji podanych w sprostowaniu; obiektywnej — zakładającej, że sprostowanie też musi być rzetelne i prawdziwe), w szczególności w tym stanie faktycznym zastosowanie koncepcji subiektywnej prowadzi do nieprawidłowych wniosków. Prezes sam napisał jak się sprawy w spółce miały — jeśli teraz spółka uważa, że rzeczywisty obraz był inny, powinna to udowodnić.
W apelacji od tego orzeczenia spółka wskazała, iż skoro prawo prasowe nie nakazuje zainteresowanej osobie wykazywać prawdziwości informacji wskazanych w sprostowaniu, to sąd nie miał podstaw żądać takich dowodów — lecz zastosować się do subiektywnej teorii sprostowania prasowego.
Sąd II instancji podkreślił, iż teoria obiektywna nie może być stosowana w odniesieniu do sprostowania, które z definicji służy przedstawieniu subiektywnego stanowiska osoby zainteresowanej. Żaden przepis (ani art. 31a pr.pras., ani art. 39 pr.pras.) nie daje asumptu do twierdzenia, iżby występując z powództwem o opublikowanie sprostowania powód musiał udowadniać prawdziwość swoich twierdzeń — nie można więc także wyciągać negatywnych konsekwencji z braku owych dowodów. Sprostowanie ma tylko i wyłącznie na celu umożliwienie przedstawienia własnej — a przez to subiektywnej — wersji wydarzeń.
Natomiast teoria obiektywna w przypadku sprostowania prasowego odnosi się do innego elementu stanu faktycznego: sprostowaniu podlega tylko i wyłącznie „nieścisła lub nieprawdziwa” wiadomość — co oznacza, że redaktor naczelny powinien badać prawdziwość informacji, ale nie tych zawartych w sprostowaniu, lecz tych, które opublikowano w jego portalu. Jeśli zatem (zgodnie z rozkładem ciężaru dowodu) redaktor naczelny wykaże, że publikacja nie zawiera informacji nieścisłych lub nieprawdziwych, jego powinnością jest odmówić zamieszczenia sprostowania (bez badania samej prawdziwości i rzetelności sprostowania). Subiektywność oceny może się bowiem odnosić do samego przekonania autora sprostowania — ale nie do opublikowanego materiału prasowego.
Przekładając owe rozważania na stan faktyczny: opublikowany tekst był prawdziwy, odnosił się bowiem do własnych działań autora, który w tamtym czasie był prezesem zainteresowanej spółki. Skoro prezes nie potwierdza, iżby miał zamiar przyjąć ową ofertę (zwłaszcza, że wpłynęła ona do spółki już po jego odwołaniu z funkcji), to nie można powiedzieć, iżby treść opublikowanej informacji była nieprawdziwa lub nieścisła — czyli nie można żądać opublikowania jej sprostowania.
Q.E.D.