Czy można zarejestrować wulgarny znak towarowy? Przed takim oto pytaniem stanął TSUE, a przynajmniej na razie odniósł się doń rzecznik generalny przedstawiając swą opinię w sprawie Constantin Film Produktion GmbH vs. EUIPO (C‑240/18).
Ryzykownym byłoby twierdzenie, że utwory Johanna Wolfganga von Goethego od samego początku cieszyły się powszechnym uznaniem. Z pewnością szturmem podbiły serca niektórych czytelników. Oprócz tego były jednak także zajadle krytykowane i spotykały się z niezrozumieniem. (…)
Na ironię losu zakrawa fakt, że ponad dwieście lat później z nazwiskiem Goethe (w nieco zmodyfikowanej wersji) nadal wiązane jest pewne zagrożenie dla moralności publicznej. W tym względzie zasadniczo zmieniły się jednak otoczenie, kontekst, a także odgrywane role. [z opinii Rzecznika Generalnego Michala Bobeka]
Sprawa zaczęła się złożonego przez producenta filmowego do EUIPO wniosku o rejestrację słownego znaku towarowego „Fack Ju Göhte”. Urząd wniosek odrzucił, powołując się na wulgarność frazy (odniesienie do angielskiego „fuck” lub niemieckiego „ficken”) a w dodatku pośmiertnie znieważa i poniża Johann Wolfgang von Goethe, przekręcając jego nazwisko — a próba rejestracji znaku towarowego będącego niesmaczną obelgą jest sprzeczne z dobrymi obyczajami.
art. 7 ust. 1 lit. f rozporządzenia nr 207/2009 w sprawie wspólnotowego znaku towarowego
1. Nie są rejestrowane:
f) znaki towarowe, które są sprzeczne z porządkiem publicznym lub z dobrymi obyczajami;
Pogląd ten podzielił sąd, który oddalił odwołanie wniesione przez przedsiębiorcę — podobieństwo do wulgarnych wyrazów („fack ju” to oczywiście lekko przetworzone „fuck you”) jest na tyle duże, że każdy będzie interpretował znak towarowy jako nieprzyzwoity, zaś okoliczność, iż film był bardzo popularny i obejrzały go miliony widzów nie oznacza, że nie będą zszokowani takim oznaczeniem — i nie ma znaczenia, że nie będą nim zszokowani licealni fani filmu (wyrok Sądu EU z 24 stycznia 2018 r., T‑69/17).
Zdaniem producenta w postępowaniu popełniono kilka błędów: (i) zamiast zbadać znak „Fack Ju Göhte” zajęto się sprawdzaniem frazy „Fuck you, Goethe”, która nie była przedmiotem zgłoszenia; (ii) nie wzięto pod uwagę, że wyrażenie „fuck” i „fuck you” wskutek ewolucji języka nie jest już traktowane jako wulgarne, a więc już nie szokuje; (iii) „Göhte” ma na celu zasygnalizowanie (nielubiane) zajęcia szkolne i nic więcej.
W swej opinii Rzecznik Generalny podkreślił, iż gwarancje wolności wypowiedzi mają zastosowanie także do rejestracji znaków towarowych — bo zachowanie praw podstawowych Unii jest warunkiem zgodności z prawem każdego aktu, a więc tez działań i zaniechań organów. Wyłączenie lub ograniczenie zakresu ochrony wynikającej z praw podstawowych nie może wynikać z komercyjnego charakteru działalności — co oznacza, że wolność słowa odnosi się także do działań reklamowych, marketingowych, w tym rejestracji znaków towarowych.
Nie wzięto pod uwagę także argumentów natury językowej: sformułowanie powstało w kręgach niemieckojęzycznych, odnosi się do języka angielskiego, a ochrona ma dotyczyć całej EU — co oznacza, że ewentualna wulgarność znaku towarowego nie będzie dla każdego taka oczywista, zwłaszcza, że fraza jest zapisana w nietypowej transkrypcji fonetycznej — a więc ocena moralna wulgarności znaku towarowego nie będzie taka oczywista w każdym państwie. (Tu opinia zwraca uwagę na znak towarowy DIE WANDERHURE, który wulgarny jest na pewno — a jednak został przez EUIPO zaakceptowany.)
Z tych względów zdaniem rzecznika generalnego motywy stojące za odmową rejestracji znaku towarowego „Fack Ju Göhte” jako wulgarnego były nieprzekonujące, toteż w jego opinii zaskarżony wyrok należy uchylić.