A teraz coś z całkiem innej beczki: czy jeśli doszło do przestępstwa pomówienia prezesa, akt oskarżenia może wnieść — niejako „za” tego prezesa — kierowana przezeń jednostka? (wyrok Sądu Najwyższego z 17 kwietnia 2019 r. II KK 245/18).
Orzeczenie dotyczyło prawomocnego wyroku sądu uznającego mężczyznę winnym pomówienia prezesa (zanonimizowanego do inicjału „O.”) podmiotu — na podstawie prywatnego aktu oskarżenia wniesionego przez ten podmiot (poszlaki pozwalają przypuszczać, iż najprawdopodobniej chodziło o Ochotniczą Straż Pożarną).
W kasacji od wyroku obrońca zarzucił, iż doszło do naruszenia przepisów o prywatnoskargowym trybie postępowania: skoro oskarżenie wniósł pełnomocnik procesowy owego podmiotu — owszem umocowany przez prezesa, ale wyłącznie do reprezentacji „O.” (co wynika z samej treści pełnomocnictwa) — to należało przyjąć, iż w sprawie brak skargi uprawnionego oskarżyciela (art. 17 par. 1 pkt 9 kpk).
Sąd Najwyższy podzielił to stanowisko: nie budzi wątpliwości, iż prywatny akt oskarżenia dotyczył podmiotu, co potwierdza zarówno treść aktu oskarżenia (mowa była o tym, że czyny miały „znieważyć O.” i „podważać autorytet O.”), jak i samo pełnomocnictwo udzielone przez prezesa. Prezes ani nie wystąpił w sprawie jako oskarżyciel prywatny (art. 14 kpk), ani nie wstąpił do postępowania (art. 59 kpk) — jego rola ograniczyła się wyłącznie do reprezentowania „O.” — a jednak sąd przypisał skazanemu pomówienie osoby prezesa i zasądził zwrot poniesionych kosztów na rzecz samego prezesa.
Owszem, sam oskarżony od początku twierdził, że jego wypowiedzi nie dotyczyły „O.” lub jej druhów, a krytykował wyłącznie działania samego prezesa („widać, że pan [prezes] tęskni za powrotem czasów swojego kolegi W. Ś. Wtedy mieli profity. Stałe umowy zlecenia prawie 10000 zł rocznie w ramach konserwacji plus dublowane umowy na przeglądy tych samych instalacji. To naprawdę były złote czasy dla niektórych członków zarządu O. Te czasy już nie wrócą”) — zauważył to także sąd, który podkreślił, iż oskarżony nie chciał pomówić całej jednostki, lecz wyłącznie jej prezesa, ale mimo to uznał, że sąd jest uprawniony do sprecyzowania zakresu oskarżenia (bo orzeka co do granic zdarzenia, a nie podmiotu zdarzenia) — ale mimo to później zarządził doręczenie kasacji tylko prezesowi.
Takie postępowanie było błędne: zasada skargowości oznacza, że granice rozpoznania wyznacza treść skargi uprawnionego oskarżyciela — sąd ma obowiązek rozpoznania aktu oskarżenia w jego granicach, a równocześnie nie może brać pod uwagę argumentów przedstawionych przez osobę nieuprawnioną. Sąd jest uprawniony do zmiany opisu czynu, ale pod warunkiem, iż nie zmiany nie wyjdą poza jego granice, które przecież zależą także od osoby, przeciwko której skierowana jest zniesławiająca wypowiedź.
Skoro zatem wypowiedzi oskarżonego nie odnosiły się do podmiotu, lecz do jego prezesa — ale prywatny akt oskarżenia wniósł podmiot, a prezes nie wstąpił do postępowania jako oskarżyciel prywatny — należy przyjąć, iż doszło do skazania mimo braku skargi uprawnionego oskarżyciela.
Naruszenie takie stanowi bezwzględną przesłankę odwoławczą (art. 439 par. 1 pkt 9 kpk), który sąd powinien uwzględnić z urzędu i niezależnie od granic zaskarżenia.
Z tego względu SN finalnie zaskarżony wyrok uchylił i umorzył postępowanie karne.