Czy dopisek drobną czcionką w reklamie — doprecyzowanie oferty, które zmienia postać rzeczy — może być interpretowany jako wprowadzanie w błąd konsumenta? Czy jednak przedsiębiorca może, drobnym druczkiem, „przekierować” klienta na stronę internetową, gdzie przecież są podane szczegółowe informacje?
wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 16 kwietnia 2019 r. (XVII AmA 54/17)
Ważne dla konsumenta dodatkowe informacje powinny być zamieszczane w przekazie reklamowym w sposób, który pozwala na faktyczne zapoznanie się z nimi w toku zwykłych czynności.
Orzeczenie wydano w sprawie z odwołania Orange Polska S.A. od decyzji UOKiK, w której stwierdzono, iż reklamy Neostrady (bilbordy, spoty w TV i radiu), w których prezentowano cenę „39,90 zł/ mies.” — ale informacja o tym, że klienci nie posiadający linii stacjonarnej muszą dopłacić co miesiąc 29,24 złotych została podana znacznie mniejszą czcionką (reklama radiowa w ogóle pomijała tę informację) — wprowadzała konsumentów w błąd co do ceny usługi, a przez to stanowiła praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów (art. 27 uokik) i stanowiła nieuczciwą praktykę rynkową (art. 5 ust. 1 i ust. 3 upnpr w z art. 4 ust. 2 upnpr). W związku z uchybieniem UOKiK nałożył na operatora karę w wysokości 16,3 mln złotych, nakazał opublikowanie oświadczenia w formie wyemitowanego w telewizji filmu (3 emisje przez 3 dni z rzędu, w bloku reklamowym między 17.30 a 19.30), a także zamieszczenie decyzji na stronie internetowej operatora przez 6 miesięcy (por. decyzja RBG – 4/2017 z 11 sierpnia 2017 r.).
Zdaniem Orange forma reklam (wielkość czcionki, długość komunikatu) nie mogła wprowadzić przeciętnego konsumenta usług telekomunikacyjnych w błąd co do opłat za usługi dostępu do internetu, a to dlatego, że klient był wyraźnie odsyłany po dodatkowe informacje do strony internetowej orange.pl lub do salonów sprzedaży. Co więcej zdaniem operatora wysokość kary pieniężnej była rażąco wysoka i nieproporcjonalna, zwłaszcza, że od kampanii marketingowej upłynął już długi czas, obowiązek półrocznej publikacji decyzji na stronie orange.pl nieproporcjonalnie długi, zaś emisja oświadczenia w telewizji przekracza „możliwości przedsiębiorcy” i bezzasadnie narzuca określonego nadawcę telewizyjnego (zdaniem Orange urząd powinien był ewentualnie wskazać „telewizję ogólnopolską”, ale nie program pierwszy TVP).
SOKiK częściowo uwzględnił te argumenty: zgodnie z art. 24 uokik zakazane jest stosowanie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów, przez którą rozumie się godzące w owe interesy sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami zachowanie przedsiębiorcy, w szczególności nieuczciwe praktyki rynkowe lub czyny nieuczciwej konkurencji. Nieuczciwą praktyką rynkową jest każda praktyka przedsiębiorcy sprzeczna z dobrymi obyczajami i w istotny sposób zniekształcająca lub mogąca zniekształcić zachowanie przeciętnego konsumenta (zważywszy na charakter reklamy i powszechność korzystania z internetu „przeciętnym” konsumentem jest ten, który trochę się na zasadach rynku telekomunikacyjnego zna — ale nie musi znać się na niuansach) m.in. działanie wprowadzające konsumenta w błąd, które powoduje lub może powodować podjęcie decyzji dotyczącej umowy, której w przeciwnym razie konsument by nie podjął. Stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych zniekształca decyzje rynkowe konsumentów, naruszając ich prawo do podjęcia w pełni świadomej decyzji co do wyboru oferty.
Oceniając stosowany przez Orange przekaz reklamowy — zastosowanie bardzo dużej i pogrubionej czcionki dla podania ceny „39,90 zł/mies.” podanie istotnych informacji drobną czcionką lub pominięcie takich danych — rzeczywiście można dojść do wniosku, iż przeciętny konsument mógł być pozbawiony z realną możliwością zapoznania się z jego treścią. Slogan „Neostrada za” oraz cena usługi podana była w taki sposób, że nie sposób było ich przeoczyć z oddali, ale już dodatkowy komunikat ukazany były w sposób, że zapoznanie się z nim np. podczas podróży był praktycznie niemożliwy (w reklamie telewizyjnej temu elementowi poświęcono tylko 2 sekundy, w radiowej nawet ułamka). Tymczasem wszystkie ważne informacje związane z reklamowaną usługą lub towarem powinny być podane w sposób, który realnie pozwala odbiorcy na zapoznanie się z treścią przekazu.
W tym konkretnym przypadku prowadzi to do wniosku, że praktyka polegająca na sugerowaniu ceny 39,90 złotych — podczas gdy w rzeczywistości część klientów będzie zmuszona płacić 69 złotych (zaś zawsze cena taka jest osiągalna tylko przy umowie na 24 miesiące i przy wyborze faktury elektronicznej) — skutkuje tym, że konsument mógł podjąć decyzję, której inaczej by nie podjął (inaczej, czyli gdyby nie działał pod wpływem błędu). Owszem, klient mógł głębiej zainteresować się oferowaną usługą, poszukać dodatkowych informacji na stronie internetowej operatora lub udać się do salonu sprzedaży, ale takie czynności angażują jego dodatkowy czas i wymagają dodatkowej fatygi — co oznacza, że przedsiębiorca rzeczywiście dopuścił się nieuczciwej praktyki rynkowej polegającej na wprowadzeniu konsumenta w błąd co do ceny usługi (art. 5 ust. 3 pkt 5 upnpr), co pozwala na zakwalifikowanie działania jako naruszenia zbiorowego interesu konsumentów.
Biorąc jednak pod uwagę, że naruszenie nastąpiło na etapie przedkontraktowym i nie mogło mieć wpływu na wykonanie umów oraz ewentualne przychody operatora (sprzeczne sformułowania pojawiły się w decyzji UOKiK), sąd postanowił o obniżeniu kary pieniężnej o 20% (do 13 mln złotych). Rację ma także Orange wskazując, że nałożenie obowiązku emisji oświadczenia w TVP jest nieuzasadnione — UOKiK powinien był nakazać wykupienie ogłoszeń w dowolnej ogólnopolskiej telewizji. Ze względu na relatywnie krótki okres kampanii reklamowej skrócono także okres publikacji decyzji na stronie internetowej orange.pl z 6 do 2 miesięcy.