A skoro tydzień temu było o tym, że zgoda na rejestrowanie wizerunku przez kamerę nie oznacza zgody na jego rozpowszechnianie w telewizji, to dziś czas na kilka akapitów o tym czy naruszenie dóbr osobistych w reportażu telewizyjnym wyemitowanym na antenie regionalnej oznacza, że telewizja może odpowiadać za naruszenie tych dóbr poprzez ogólnopolską emisję programu — chociaż powód nie ma na to dowodu? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 8 stycznia 2019 r., I ACa 744/18).
Sprawa dotyczyła odpowiedzialności ogólnopolskiej telewizji za przestawienie w krótkim reportażu (w 2005 r.) niewinnej osoby — tymczasowo aresztowanej pod zarzutem zabójstwa — jako sprawcy brutalnego przestępstwa. Zdaniem poszkodowanego skoro sąd skazał kogoś całkowicie innego, to emisja materiału naruszyła jego dobra osobiste takie jak zdrowie, cześć, wizerunek, prawo do prywatności, zatem zażądał zasądzenia 15 mln złotych tytułem zadośćuczynienia oraz nakazania nadawcy usunięcia archiwalnych nagrań.
W ocenie pozwanej telewizji pozwany nie tylko nie udowodnił roszczeń (bo w archiwum brak takiego materiału), zatem nie sposób przyjąć, iżby inkryminowana audycja w ogóle była wyemitowana na antenie ogólnopolskiej, zaś w każdym przypadku roszczenia majątkowe uległy już przedawnieniu. Co więcej kwota 15 mln złotych jest niezwykle nieproporcjonalna, rażąco wygórowana i nieadekwatna do ewentualnej krzywdy.
Sąd zauważył, że bezspornym jest, iż w odniesieniu do powoda toczyło się postępowanie karne pod zarzutem zabójstwa z 9 sierpnia 2005 r. i rozboju dokonanego dzień wcześniej (wszystko podczas przerwy w odbywaniu kary pozbawienia wolności) — a także, że sąd umorzył postępowanie ze względu na niepoczytalność sprawcy (powód trafił do zakładu psychiatrycznego, zaś współpracujące z nim osoby zostały skazane). Prawdą też jest, że w oddziale regionalnym telewizji był program, w którym mówiono o zatrzymaniu 24-latka za zabójstwo 57-letniego Włocha; w materiale pokazano ujęcia skutego kajdankami powoda — raz od tyłu, raz od pasa w dół. Prawdą też jest, że emisja reportażu w regionalnym programie była przedmiotem powództwa o ochronę dóbr osobistych (wówczas powód żądał 20 mln złotych), ale jego roszczenia zostały prawomocnie oddalone.
W pierwszym rzędzie sąd podkreślił, że żądania majątkowe uległy już przedawnieniu: po dokonanej w 2007 r. nowelizacji (uchylającej art. 442 kc i dodającej art. 442(1) kc) wcześniejsze i jeszcze nieprzedawnione roszczenia podlegają ocenie według nowej regulacji — jednakże skoro sporny program został wyświetlony w sierpniu 2005 r., to należy stosować 10-letni termin przedawnienia. Owszem, powód wniósł pozew w lipcu 2015 r., jednakże został on zwrócony zarządzeniem z września 2015 r., zatem skuteczną datą wniesienia powództwa jest luty 2016 r. Tak znaczne opóźnienie — powód miał 10 lat na złożenie pozwu, a czekał do ostatniej chwili — oznacza, że powołanie się na skutki przedawnienia nie może być podważane jako nadużycie prawa podmiotowego (art. 5 kc), zaś oceny tej nie zmienia fakt, że mężczyzna przyjmował leki psychotropowe (bo terapia skończyła się w 2012 r.).
Nie jest roszczeniem majątkowym żądanie usunięcia reportażu z archiwum, zatem nie mogło ono ulec przedawnieniu — jednak skoro powód nie udowodnił (art. 6 kc), że inkryminowany program w ogóle został wyemitowany na antenie ogólnopolskiej, to nie można przyjąć, iżby telewizja naruszyła jego dobra osobiste. Dowodem takim nie może być otrzymana przez powoda od innej (nieujawnionej) osoby płyta DVD rzekomo nagrana w 2005 r. — bo nie dość, że technologia ta nie była wówczas jeszcze dostatecznie upowszechniona, byłoby olbrzymim zbiegiem okoliczności gdyby tak krótki materiał akurat został przez kogoś zarejestrowany. Dowodem na to nie mogą być także ustalenia w poprzednich sprawach, bo tam spór dotyczył emisji programu na antenie regionalnej, a to jest całkiem inna sprawa…
Sumarycznie sąd doszedł do wniosku, że nie dość, że powód niczego nie udowodnił, a ewentualne żądania zapłaty zadośćuczynienia i tak są przedawnione, zatem powództwo zostało w całości oddalone.