Krótko i na temat: w Dzienniku Ustaw opublikowano właśnie przepisy określające wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2020 roku oraz minimalną stawkę godzinową (rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 10 września 2019 r. w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej w 2020 r., Dz.U. z 2019 r. poz. 1778).
Żeby nie przedłużać niepewności:
- minimalne wynagrodzenie za pracę od 1 stycznia 2020 r. wynosić będzie 2600 złotych brutto (przypomnijmy że w 2019 r. najniższa krajowa równa jest 2250 złotych);
- minimalna stawka godzinowa dla umów cywilnoprawnych w 2020 r. określono na 17 złotych brutto (obecnie świadczący usługi na podstawie umów zlecenia dostają co najmniej 14,70 złotych za każdą godzinę).
Dla przypomnienia: nowa wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę to nie jedyna nowość, wszakże od 2020 r. wchodzą w życie też przepisy wyłączające z minimalnej krajowej dodatek stażowy (por. „Dodatek za staż pracy nie będzie wliczany do minimalnego wynagrodzenia”; nb. to novum ważne jest tylko dla tych P.T. Czytelników, którzy na taki dodatek mogą liczyć).
Warto zwrócić też uwagę, że podwyższenie stawki minimalnego wynagrodzenia przekłada się nie tylko na wysokość zasadniczego wynagrodzenia, ale też m.in. na dodatek za pracę w nadgodzinach i na wysokość grzywien — ale nie ma już wpływu na kwalifikację kradzieży jako wykroczenia (znowelizowany art. 119 kw znów przewiduje sztywny próg — magiczną kwotę 500 złotych).
Na marginesie: zgodnie z ustawą rozporządzenie określające wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę powinno być ogłoszone w Dzienniku Ustaw do 15 września, co oznacza, że przekraczając ustawowy termin rząd ponownie — podobnie jak rok temu — naruszył prawo.
Zamiast komentarza: wiemy, że idą wybory, zatem nad-rząd ogłosił, że za ileś tam lat kwota minimalnego wynagrodzenia będzie wynosić wiele tysięcy. W takich momentach nachodzi mnie pusty śmiech i pytanie: jeśli tak łatwo ludziom można zrobić tak dobrze, to dlaczego trzeba czekać tak długo? (Inna sprawa, że przecież w ten sposób rząd zasili budżet pieniędzmi z opodatkowania wynagrodzenia, które wypłacą pracodawcy, a to zawsze przyda się na jakże aktywną politykę socjalną.)