Dlaczego Sąd Najwyższy nie uwzględnił protestu wyborczego PiS odnoszącego się do wyborów do Senatu? Czy możliwe nieprawidłowości w liczeniu głosów nie mogą być podstawą protestu wyborczego? Czy w ramach protestu wyborczego można zażądać ponownego przeliczenia głosów? A może to kolejny przejaw antyrządowej działalności kasty trzymającej władzę? Czy jednak chodzi o warunki formalne protestu wyborczego, które po prostu można było przeczytać w kodeksie?
postanowienie Sądu Najwyższego z 29 października 2019 r. (I NSW 103/19)
Zarzut sprowadzający się do hipotetycznego założenia o nieprawidłowościach wyborczych, oparty wyłącznie na kontestowaniu wyników wyborów ogłoszonych przez Państwową Komisję Wyborczą, bez przedstawienia dowodów, nie mieści się w przedmiocie protestu określonym w art. 82 § 1 Kodeksu wyborczego.
Orzeczenie dotyczyło wniesionego przez pełnomocnika wyborczego Komitetu Wyborczego PiS, którego zdaniem w wyborach do Senatu w pewnym okręgu jest zastanawiająco mała różnica głosów między wygrywającym i przegrywającym kandydatem (1,8% oddanych głosów) a liczbą głosów nieważnych (2,89% ogólnej liczby głosów). Tak niewielki margines błędu oznacza, że „część głosów zostało nieprawidłowo uznanych za nieważne, zaś w rzeczywistości powinny być one uznane jako głosy poparcia dla kandydata” PiS (sic!), zaś wszystko to można sprawdzić m.in. poprzez oględziny kart wyborczych, zbadanie protokołów komisji oraz ponowne przeliczenie głosów na rozprawie sądowej.
art. 101 ust. 2 Konstytucji RP
Wyborcy przysługuje prawo zgłoszenia do Sądu Najwyższego protestu przeciwko ważności wyborów na zasadach określonych w ustawie.
Zdaniem Państwowej Komisji Wyborczej i OKW protest nie opierał się na żadnych dowodach (nawet wskazani przez PiS członkowie obwodowych komisji wyborczych nie zgłaszali uwag w protokołach), zaś sama w sobie mała różnica głosów oddanych na poszczególnych kandydatów nie oznacza, że doszło do nieprawidłowości, zatem protest powinien pozostać bez dalszego biegu.
art. 82 par. 1 kodeksu wyborczego
Przeciwko ważności wyborów, ważności wyborów w okręgu lub wyborowi określonej osoby może być wniesiony protest z powodu:
1) dopuszczenia się przestępstwa przeciwko wyborom, określonego w rozdziale XXXI Kodeksu karnego, mającego wpływ na przebieg głosowania, ustalenie wyników głosowania lub wyników wyborów lub
2) naruszenia przepisów kodeksu dotyczących głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów, mającego wpływ na wynik wyborów.
Sąd Najwyższy przypomniał, że prawo złożenia protestu przeciwko ważności wyborów jest prawem konstytucyjnym (art. 101 ust. 2 ustawy zasadniczej), jednak podstawą wniesienia protestu może być tylko przestępstwo przeciwko wyborom (art. 248-251 kk) lub naruszenie przepisów kodeksu wyborczego odnoszące się do głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów, pod warunkiem, że uchybienie to ma wpływ na wynik elekcji (art. 82 par. 1 k.wyb.). Do warunków formalnych protestu należy natomiast obowiązek sformułowania zarzutów i przedstawienia dowodów na ich poparcie (art. 241 par. 3 k.wyb.).
Tymczasem złożony przez PiS protest wyborczy odnosi się do niewłaściwego zakwalifikowania głosów nieważnych — jednak nie jest poparty żadnego rodzaju dowodem, lub choćby okolicznością, która uprawdopodabniałaby, że doszło do nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Dowodem na nieprawidłowości nie może być natomiast wniosek o przeliczenie głosów — bo karty do głosowania można liczyć ponownie, o ile został złożony prawidłowy zarzut — prawidłowy, tj. uzasadniony jakimś dowodem.
Co więcej w treści protestu PiS powołał się na przepis odnoszący się do wyborów sejmowych (art. 227 k.wyb.), natomiast późniejsze „sprostowanie oczywistej omyłki pisarskiej”, w którym wskazano prawidłową podstawę prawną (art. 268-269 k.wyb.) nie jest sprostowaniem oczywistej omyłki, lecz uzupełnieniem podstaw protestu. Jednakże w ocenie SN uzupełnić protest można wyłącznie w terminie, w którym dopuszczalne było składanie protestów wyborczych (tj. do 22 października 2019 r.), zaś pismo złożone dzień później jest uzupełnieniem protestu złożonym po terminie. (Niezależnie od tego nawet skuteczne uzupełnienie braków protestu nie czyniłoby go prawidłowym.)
Sąd Najwyższy podkreślił, że wnioski dowodowe PiS nie zmierzały do wykazania naruszenia prawa, które miało wpływ na wynik wyborów, lecz wyłącznie do weryfikacji wyników głosowania i przeliczenia liczby głosów, co nie jest funkcją protestu wyborczego, który powinien sprowadzać się do wykazania, iż doszło do naruszenia art. 82 par. 1 k.wyb.
Skoro zatem partia polityczna nie wskazała żadnego dowodu na uchybienie polegające na tym, że choćby jeden głos został niezasadnie uznany za nieważny, ani też, że doszło do błędnego liczenia głosów (dla przypomnienia: nawet wytypowani przez PiS członkowie komisji nie powoływali się na takie nieprawidłowości w protokołach), to w gruncie rzeczy nie spełniono formalnych wymogów protestu wyborczego.
W konsekwencji Sąd Najwyższy podtrzymał wcześniejsze stanowisko — że protest wyborczy nie może sprowadzać się wyłącznie do samego kontestowania wyników wyborów ogłoszonych przez PKW, bez przedstawienia jakichkolwiek dowodów na uchybienia, które stanowiłyby przestępstwo przeciwko wyborom lub miały wpływ na wynik wyborów.
Biorąc pod uwagę, że nie zostały spełnione warunki formalne protestu wyborczego wniesionego przez PiS, Sąd Najwyższy pozostawił protest wyborczy bez nadania dalszego biegu.