Czy publiczna kłótnia — między rodzicami, o sposób wychowywania dziecka — może być traktowana jako wykroczenie z art. 51 kw? Czy jednak należy oceniać także motywację krzyczących osób — czyli słuszny powód wyłączałby możliwość kwalifikacji awantury jako „wybryku”?
wyrok Sądu Okręgowego w Koninie z 22 listopada 2019 r. (II Ka 297/19)
Istotą „wybryku” spenalizowanego w art. 51 § 1 kw uzależniona jest od szczególnych znamion strony podmiotowej, charakteryzującej się umyślnym okazaniem przez sprawcę lekceważenia dla norm zachowania się.
Sprawa dotyczyła odpowiedzialności za publiczną kłótnię sprowokowaną przez mężczyznę, który przyszedł do zakładu fryzjerskiego, w którym pracowała kobieta, aby wyjaśnić problemy wychowawcze dotyczące wspólnych dzieci (uprzedzając pytania: z uzasadnienia nie wynika, iżby byli małżeństwem). Zaczęła się awantura, mężczyzna pieklił się przez półtorej godziny, nie reagował na prośby o wyjście, zakłócając pracę także sąsiednich punktów usługowych — co zakwalifikowano jako wykroczenie zakłócenia spokoju i porządku w miejscu publicznym (art. 51 par. 1 kw), za co wymierzono mu 200-złotową grzywnę (oraz nakazał 792 złotych zwrotu kosztów procesowych na rzecz kobiety działającej jako oskarżycielka posiłkowa).
art. 51 kodeksu wykroczeń
§ 1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 2. Jeżeli czyn określony w § 1 ma charakter chuligański lub sprawca dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu, środka odurzającego lub innej podobnie działającej substancji lub środka,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 3. Podżeganie i pomocnictwo są karalne.
Obrońca w apelacji zarzucił niewłaściwą ocenę sytuacji: skoro rozmowa obwinionego i pokrzywdzonej dotyczył wspólnych dzieci, to sąd powinien uwzględnić także kierującą nim motywację, która wyklucza przyjęcie, iżby dopuścił się lekceważenia wobec norm zachowania w miejscu publicznym i zakłócenie spokoju kobiety.
Sąd II instancji nie uwzględnił tych argumentów: dowód w postaci nagrań potwierdza, że obwiniony podniesionym głosem zarzucał kobiecie — która nalegała, by opuścił jej miejsce pracy — niewłaściwe postępowanie wobec dzieci. To mężczyzna był inicjatorem kłótni, to on przyszedł do zakładu fryzjerskiego, to on przez kolejne półtorej godziny nie reagował na prośby i negatywne reakcje innych osób, to on nie zważał, że znajduje się w miejscu publicznym, zaś jego zachowanie wywołało niepokój u osób postronnych.
W sprawie nie ma znaczenia, że sprawca chciał omówić z kobietą sprawy związane z ich wspólnym potomstwem. Głośny krzyk w miejscu publicznym jest „wybrykiem” w rozumieniu art. 51 kodeksu wykroczeń — niezależnie od tego, że awanturująca się osoba czuła potrzebę wyjaśnienia spornych sytuacji, nie może to polegać na zachowaniach zakłócających porządek publiczny.
W tych okolicznościach grzywna w wysokości 200 złotych jest karą adekwatną (art. 33 kw) do rodzaju naruszenia prawa (zaś za postępowanie odwoławcze dopłaci jeszcze 840 złotych tytułem kosztów zastępstwa procesowego, a ponadto 50 złotych kosztów sądowych i 30 złotych tytułem opłaty — które, jak sądzę, stanowią niepodatkowe należności budżetowe, toteż powinny być wpłacone na mikrorachunek).
Q.E.D.