Czy prawo prasowe nakłada na osobę, która występuje z żądaniem publikacji sprostowania, obowiązek korzystania z komputera lub maszyny do pisania? Czy treść sprostowania, w tym „imię i nazwisko” wnioskodawcy, powinna być napisana komputerowo? Czy imię i nazwisko może wynikać z podpisu wnioskodawcy? Czy nieczytelny podpis pod sprostowaniem prasowym spełnia wymogi formalne?
wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 9 grudnia 2019 r. (V ACa 684/19)
Znaczenie podpisu pod sprostowaniem należy wykładać, uwzględniając cel rozwiązania ustawowego. Jest nim wskazanie danych wnioskodawcy, umożliwiających jego identyfikację, ocenę sprostowania jako pochodzącego od określonego podmiotu, ocenę, czy wnioskodawca jest zainteresowanym w żądaniu opublikowania sprostowania oraz potwierdzenie przez wnioskodawcę treści sprostowania. Powyższy wymóg formalny sprostowania jak i zresztą pozostałe wymogi tego rodzaju powinny zostać spełnione już na etapie wystąpienia z wnioskiem o sprostowanie do redaktora naczelnego, gdyż w ramach powództwa o nakazanie sprostowania kontrola sądu obejmuje ocenę sprostowania, które już zostało złożone i sprawdzenie, czy spełniało ono wymagania ustawowe.
Orzeczenie dotyczyło wniesionego przez sędziów pozwu o nakazanie redaktorowi naczelnemu pewnego tygodnika opublikowania sprostowania prasowego o treści:
Nieprawdą jest, iż wśród Sędziów (…) działała zorganizowana grupa przestępcza. Sędziowie Sądu Okręgowego (…) przytłaczającą ilością głosów wyrazili votum nieufności wobec Prezes Sądu, wskazując liczne i konkretne zarzuty wobec niej.
Nieprawdą jest, że jest grupa sędziów, którzy nie chcą pogodzić się z losowym przydziałem spraw, z brakiem możliwości przesuwania sędziów pomiędzy wydziałami. W żadnej z podjętych uchwał i innych wystąpieniach-powyższe rozwiązania nie były krytykowane.
[38 podpisów]
Spór dotyczył opublikowanego na łamach tygodnika wywiadu z premierem Morawieckim, w którym na pytanie:
Panie Premierze, czy mamy pełzający bunt władzy sądowniczej? Stowarzyszenia sędziów apelują do zagranicznych instytucji o ingerencję w wewnętrzne sprawy RP. W K. sędziowie wystąpili przeciwko prezes powołanej przez ministra sprawiedliwości.
Prezes Rady Ministrów powiedział:
W mojej opinii szczególnie znamienny jest przykład sądu z K.. Będę zachęcał pana przewodniczącego T., aby się przyjrzał temu przykładowi bardzo uważnie. Wszystko wskazuje bowiem na to, że działała tam zorganizowana grupa przestępcza. A na pytanie o bunt odpowiem tak: ja widzę ogromne pole do współpracy, do dialogu ze środowiskiem sędziowskim. Mamy 10 tysięcy sędziów i ogromna część z nich nie chce żadnego buntu, nie widzi zagrożenia. Jeśli nawet w tej dominującej grupie są jakieś zastrzeżenia, postulaty zmian — jestem otwarty na debatę. Ale jest też taka grupa sędziów, którzy nie chcą się pogodzić z nową rzeczywistością, z losowym przydziałem spraw sądowych, z brakiem możliwości przesuwania sędziów pomiędzy wydziałami. A przecież te i wiele innych naszych działań diametralnie zwiększyły niezawisłość sędziów i jakość wyroków.
Kilkanaście dni później do redaktora naczelnego trafił wniosek o opublikowanie sprostowania, pod którym podpisało się 61 sędziów (część podpisów była nieczytelnych). Naczelny odpisał — do 46 spośród wnioskodawców — że wypowiedź nie dotyczyła tych właśnie sędziów, nadesłane sprostowanie jest mało rzeczowa i zbyt ogólnikowa, zaś część podpisów była tak nieczytelna, że nie pozwala na identyfikację osób, które wystąpiły z żądaniem (co też jest podstawą odmowy publikacji).
Część (38) spośród tych sędziów zdecydowała się wnieść powództwo z żądaniem publikacji sprostowania do sądu.
(Pozostawione w uzasadnieniu okruszki pozwalają stwierdzić, że pozwanym był redaktor naczelny „Gazety Polskiej”, a po stronie powodowej mamy grupę sędziów SSO w Krakowie, por. „Sędziowie z Krakowa pozywają „Gazetę Polską”. Chcą sprostowania słów premiera Morawieckiego” i „Sędziowie z Krakowa wygrywają z „Gazetą Polską”. Będzie sprostowanie kłamstwa Morawieckiego”.)
art. 31a ust. 1 ustawy prawo prasowe
Sprostowanie powinno zawierać podpis wnioskodawcy, jego imię i nazwisko lub nazwę oraz adres korespondencyjny.
W pierwszym podejściu powództwo zostało oddalone, jednak po apelacji wróciła do ponownego rozpoznania. W drugim podejściu sąd I instancji stwierdził, że wprawdzie funkcją sprostowania prasowego jest przedstawienie własnej — całkowicie subiektywnej — wersji wydarzeń, zatem redaktor naczelny nie może odmówić jego publikacji tylko dlatego, że w jego opinii artykuł podawał całą prawdę.
Jednakże powództwo podlegało oddaleniu w całości (nie tylko w przypadku osób, których podpisów nie udało się zidentyfikować) — a to dlatego, iż powodom nie przysługiwał status zainteresowanego w rozumieniu art. 31a ust. 1 pr.pras. Osobą zainteresowaną jest tylko ten, do kogo wprost odnosi się opublikowana informacja („kto przekazał informację i za nią odpowiada, kogo dotyczą przedstawione w materiale prasowym okoliczności i na kogo wpływają opinie formułowane o nim lub o instytucji czy organizacji, z którą jest związany lub z którą się identyfikuje”) — jednakże musi być to jednostka, nie może być grupa, zaś samo subiektywne przekonanie, iż wypowiedź dotyczy jakiejś osoby nie wystarczy do uznania jej za zainteresowaną w rozumieniu prawa prasowego.
Co więcej zakwestionowana wypowiedź premiera albo nie dotyczy poszczególnych sędziów, albo jest wypowiedzią o rzekomym buncie („A na pytanie o bunt odpowiem tak:”), zaś użycie czasu przeszłego („działała”), oznacza, że grupa już nie działa… W istocie wypowiedź miała charakter koncyliacyjny („widzę ogromne pole do współpracy, do dialogu”) — zaś w ogólności nie była to informacja, lecz opinia o działaniu zorganizowanej grupy przestępczej, zaś wyrażone poglądy sprostowaniu nie podlegają.
Częściowo skuteczna okazała się wniesiona przez sędziów apelacja: indagowany premier wprost zaznaczył, że nie będzie odpowiadał na temat i chociaż wypowiedzi o działającej w przeszłości „zorganizowanej grupie przestępczej” są niedorzeczne (podejmowane przez gremium sędziowskie uchwały nie są działaniem przestępczym — nie zmierzają bowiem do osiągnięcia celu sankcjonowanego odpowiedzialnością karną), to jednak nie pominąć, iż wypowiedź miała na celu zdeprecjonowanie sędziów. W orzecznictwie przyjmuje się natomiast, że żądanie sprostowania nie musi odnosić się wyłącznie do wypowiedzi wprost, ale także do takich sytuacji, kiedy poszczególne fragmenty wypowiedzi nie są nieprawdziwe, ale ich zestawienie w określonej konfiguracji może sugerować nieprawdziwy lub co najmniej nieścisły przekaz. W takim przypadku sędziom przysługuje prawo żądania sprostowania nieprawdziwej w ich przekonaniu (i z pewnością nieprecyzyjnej) informacji na swój temat.
Co więcej sformułowanie o działaniu „zorganizowanej grupy przestępczej” nie może być potraktowana jako wypowiedź ocenna — jest to oczywiście informacja o określonym zdarzeniu z przeszłości, która podlega weryfikacji według kryteriów prawdy i fałszu, zatem można żądać jej sprostowania. Ciężar gatunkowy takiej wypowiedzi, pochodzącej z ust osoby sprawującej jedną z najważniejszych stanowisk państwowych, jest wyjątkowy, zatem tym bardziej można domagać się jego sprostowania.
Niezależnie od tego częściowo odmowa publikacji sprostowania prasowego była zasadna: częściowo treść przesłanego sprostowania jest nierzeczowa, ponieważ nie odnosi się wprost do zakwestionowanej wypowiedzi, nie można też żądać sprostowania wypowiedzi odnoszącej się ogółem do sędziów (bo przecież część z nich rzeczywiście sprzeciwia się np. losowemu przydzielaniu spraw; analogicznie policjant nie może żądać sprostowania informacji, iż „policjanci są łapówkarzami”). Fakt, że powodowie należą do grupy zawodowej, nie pozwala na generalne zakwestionowanie prawdziwego co do zasady zdania, że niektórzy sędziowie sprzeciwiają się wprowadzanym zmianom.
Słusznie także przyjęto, iż nieczytelny podpis pod sprostowaniem prasowym (uniemożliwiający odczytanie i identyfikację osoby) oznacza, iż nie zawiera ono imienia i nazwiska wnioskodawcy. Art. 31a ust. 4 pr.pras. nie nakłada na wnioskodawcę obowiązku napisania imienia i nazwiska komputerowo.
Stąd też finalnie uwzględniono powództwo — częściowo, w odniesieniu do części powodów — i nakazano redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej” opublikowanie sprostowania o następującej treści:
Sprostowanie artykułu-wywiadu „(…)” opublikowanego w (…), dnia 13 czerwca 2018 roku.
Nieprawdą jest, iż wśród sędziów Sądu Okręgowego w K. działała zorganizowana grupa przestępcza.
[33 podpisy]
Natomiast powództwo pięciu sędziów zostało oddalone w całości, przez co ta piątka zwraca pozwanemu po ok. 115 złotych za obie apelacje, zaś pozostałe koszty (czyli między wygrywającymi a red. Sakiewiczem) zostały wzajemnie zniesione.