Czy ochrona należna konsumentom przysługuje także ekspertom, którzy — chociaż nie zawierają umowy w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą — jako profesjonaliści mają świetne rozeznanie w branży? Na przykład finansista zawodowo zarządzający operacjami pieniężnymi, który — niejako na uboczu — wykorzystując zawodową wiedzę i umiejętności, inwestuje własne środki? Czy jednak nastawiony na zysk profesjonalista nie może być traktowany jako konsument?
wyrok Sądu Najwyższego z 18 września 2019 r. (IV CSK 334/18)
1. Osoba fizyczna zarządzająca swoim majątkiem przez inwestowanie posiadanych środków finansowych (oszczędności) w nabywanie przykładowo akcji, udziałów w spółkach kapitałowych, obligacji, jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych w celu niezwiązanym bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową jest konsumentem, jeżeli jej działaniom nie można przypisać cech działalności gospodarczej lub zawodowej związanej bezpośrednio z inwestowaniem na rynkach finansowych.
2. Nie może być uważana za konsumenta w rozumieniu art. 22(1) kc osoba fizyczna, która w określonych stosunkach umownych z bankiem jest w istocie przedsiębiorcą, zawodowcem, profesjonalistą, albowiem w ten sposób dochodzi do swoistego „zamazywania” różnic między konsumentem i nie-konsumentem. Nie jest w takiej sytuacji wyłączone niebezpieczeństwo manipulowania przez kontrahentów banków będących osobami fizycznymi, twierdzeniami o przysługującym i statusie konsumenta i związaną z nim ochroną prawną, w zależności od powodzenia lub niepowodzenia finansowego określonych transakcji.
Sprawa dotyczyła odpowiedzialności za skutki straty powstałej wskutek inwestowania — przez konsumenta, ale eksperta prowadzącego profesjonalną działalność związaną z rynkiem finansowym i walutowym — na platformie Forex.
Zaczęło się od podpisanej z bankiem w 2008 r. umowy ramowej, na postawie której klient — menedżer doskonale orientujący się na rynku walutowym, super-klient, z którym spotykał się nawet zarząd banku — zlecił w imieniu własnym oraz własnej spółki z o.o. (był też jej jednoosobowym członkiem zarządu) dziesiątki transakcji walutowych o łącznym obrocie ok. 2 mld. złotych, na czym zyskał ok. 3 mln złotych. Szczęście trwało do wiosny 2010 r., kiedy klient zlecił telefonicznie kilka operacji (tak w imieniu własnym, jak spółki, każda na 10 mln dolarów) — ale już parę dni później doszło do obniżenia ratingu kredytowego Grecji, czego skutkiem była gwałtowna deprecjacja złotego, wskutek czego się okazało, że ustanowione na rzecz banku zabezpieczenie transakcji jest zbyt niskie. Bank zażądał uzupełnienia zabezpieczenia pod rygorem zamknięcia transakcji, jednak zdaniem mężczyzny nie było po temu podstaw, więc odmówił dopłacenia; bank rozliczył transakcje ze stratą w wysokości 6,8 mln złotych, zajmując na poczet zadłużenia środki klienta, a następnie wystawił bankowy tytuł egzekucyjny (na kwotę 3,8 mln złotych) — do sądu trafił pozew, w którym klient zażądał zwrotu 3,2 mln złotych oraz pozbawienia wykonalności tytułu wykonawczego (z kontekstu wnoszę, że powództwo nie dotyczyło operacji dokonywanych w imieniu spółki).
Zdaniem banku roszczenia były całkowicie bezpodstawne, bo nie dość, że zamknięcie transakcji było zgodne z umową ramową, to gdyby bank tego nie zrobił, finalnie klient miałby stratę w wysokości aż 9,1 mln złotych.
art. 22(1) kc
Za konsumenta uważa się osobę fizyczną dokonującą z przedsiębiorcą czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową.
W pierwszym podejściu powództwo zostało oddalone: całość działań pozwanego banku wynikała z umowy, natomiast powód — jako osoba świetnie znająca się na rynku Forex, świadomie inwestująca znaczne środki, także jako prezes spółki, której przedmiotem była działalność finansowa — nie może być traktowany jako konsument, co wyklucza możliwość powołania się na rzekome klauzule niedozwolone, zwłaszcza, że wcześniej nie kwestionował konieczności zwiększenia puli zabezpieczeń (sąd uznał, że strony łączył „specyficzny (niekonsumencki)” stosunek prawny).
Prawomocne orzeczenie zostało jednak uchylone przez SN, który m.in. stwierdził, iż powodowi odmówiono statusu konsumenta z powołaniem się na wysokie kompetencje i świadomość ryzyka, które to przesłanki nie są wskazane w art. 22(1) kc, a przecież ryzykował też bank (wyrok SN z 28 czerwca 2017 r., IV CSK 483/16).
W drugim podejściu wyrok był już korzystny dla inwestora: sąd nakazał zwrot kwoty 3,2 mln złotych, a także pozbawił wykonalności BTE. Od tego orzeczenia skargę kasacyjną wniósł bank.
art. 3 ustawy prawo przedsiębiorców
Działalnością gospodarczą jest zorganizowana działalność zarobkowa, wykonywana we własnym imieniu i w sposób ciągły.
W wydanym wyroku Sąd Najwyższy przypomniał, że konsumentem jest ten, kto dokonuje z przedsiębiorcą czynności niezwiązanej z prowadzoną działalnością gospodarczą lub zawodową. W dotychczasowym orzecznictwie jednoznacznie wskazuje się, iż normatywna definicja konsumenta nie odnosi się do cech osoby, w tym jej wiedzy i doświadczenia, zaś do oceny statusu strony jako konsumenta nie można stosować pozaustawowych kryteriów (np. wyrok SN z 17 kwietnia 2015 r., I CSK 216/14; wyrok SN z 13 czerwca 2012 r., II CSK 515/11). Stąd też ani znajomość rynku finansowego, dążenie do uzyskiwania korzyści z transakcji na rynku i świadome podejmowania ryzyka inwestycyjnego, ani też chęć pomnożenia majątku, odniesienie korzyści podatkowych lub zapewnienie środków utrzymania samo w sobie nie świadczy o zawodowym lub zarobkowym charakterze działalności (np. wyrok SN z 10 marca 2016 r., III CSK 167/15; wyrok SN z 1 marca 2017 r., IV CSK 285/16; wyrok SN z 28 czerwca 2017 r., IV CSK 483/16; postanowienie SN z 12 grudnia 2017 r., IV CSK 667/16). Natomiast kodeks cywilny nie definiuje pojęcia działalności gospodarczej, zaś definicja w prawie przedsiębiorców lub najczęściej podkreślane cechy („profesjonalny charakter, powtarzalność i ciągłość podejmowanych działań, działanie na własny rachunek, uczestnictwo w obrocie gospodarczym oraz podporządkowanie regułom gospodarki rynkowej m.in. w celu osiągnięcia zysku”) nie ma charakteru uniwersalnego i nie może być traktowana rozstrzygająco przy wykładni prawa cywilnego.
SN dostrzegł jednak, iż w spornym przypadku można przypisać indywidualnemu graczowi zajmującemu się obrotem finansowym pewne cechy działalności gospodarczej: menedżer, jedyny członek zarządu spółki prowadzącej działalność w zakresie finansów, świetnie orientujący się na rynku walutowym, szczególny klient banku może być traktowany jako profesjonalista, prowadzący ciągłą i powtarzalną, nastawioną na zysk działalność — tyle, że niesformalizowaną (bo niezarejestrowaną).
Wychodząc z założenia, iż profesjonalista nastawiony na zysk nie może być traktowany jako konsument, SN uchylił zaskarżony wyrok, podkreślając, iż sąd będzie musiał jeszcze raz skupić się na samej umowie, tj. sprawdzić czy jej treść pozwalała na podjęcie przez bank określonych kroków po odmowie zwiększenia poziomu zabezpieczeń, także w kontekście tego, że wcześniej klient nie podważał takich oczekiwań.
Zamiast komentarza: omawiane orzeczenie uważam za stuprocentowo prawidłowe, a jeśli komuś taki wynik nie wychodzi na operacjach logicznych, przykład z życia wzięty powinien być nader wyraźny.