Czy niejasne okoliczności wypadku drogowego oznaczają, że sąd powinien rozpatrzeć każdą wątpliwość na korzyść oskarżonego? Czy jednak: skoro kierowca jechał, a pieszy został pokrzywdzony, to ktoś musi ponieść karę? A przy okazji: czy opinia biegłego może opierać się na teoretycznych założeniach, czy jednak musi uwzględniać rzeczywisty przebieg wypadku? (nieprawomocny wyrok SR w Puławach z 11 lutego 2020 r., II K 1088/19).

Orzeczenie dotyczyło kierowcy oskarżonego o nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym — na prostej drodze zjechał na pobocze, przez co prawym lusterkiem potrącił pieszego wywołując u niego rozstrój zdrowia (art. 177 par. 1 kk).
Odnosząc się do aktu oskarżenia sąd przypomniał, że czynność sprawcza przestępstwa określonego w art. 177 par. 1 kk polega na dwóch elementach:
- naruszeniu zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym — rozumianych zarówno jako reguły wynikające z przepisów prawa (w tym znaków drogowych, oświetlenia, sygnalizacji), ale też reguł nieskodyfikowanych, które mają zastosowanie jeśli nie ma sprecyzowanej normy (por. uchwała Izby Karnej SN z 28 lutego 1975 roku, V KZP 2/74);
- spowodowaniu skutku w postaci średniego uszczerbku na zdrowiu.
Powstanie uszczerbku u pieszego nie budzi wątpliwości, należy zatem ustalić czy oskarżonemu kierowcy można przypisać naruszenie zasad bezpieczeństwa. Ustalenie tej okoliczności jest rolą biegłego, tymczasem dowód z opinii sprowadza się tylko do symulacji następstw wynikających z założonych z góry teoretycznych założeń: biegły stwierdził, że nie może ustalić ani prędkości, z jaką poruszał się samochód, ani dokładnego miejsca wypadku (nie ma nawet śladów hamowania), ani tego czy pieszy szedł jezdnią czy poboczem, czy też wtargnął na jezdnię, zaś określenie odległości, z jakiej mógł oświetlić reflektorami i zobaczyć człowieka (40,5 m) polegało na przyjęciu, że w aucie były zamontowane żarówki typu H7, a pojazd jechał na wprost (podczas gdy już z samego charakteru obrażeń widać, że samochód skręcał, więc fizycznie niemożliwe było oświetlenie przedpola na takim dystansie). Ba, po wypadku nie zabezpieczono nawet samochodu, więc biegły nie mógł nawet prawidłowo ocenić jego stanu..
Żaden z przeprowadzonych dowodów nie pozwala na odtworzenie przebiegu wydarzeń!!!
Niejasne okoliczności wypadku drogowego należy oceniać zgodnie z zasadą domniemania niewinności, w myśl której sąd ma obowiązek rozstrzygać wszelkie nieusuwalne wątpliwości na korzyść oskarżonego — czyli przyjąć, iż przebieg zdarzeń był dlań możliwie najkorzystniejszy (art. 5 par. 2 kpk). Podstawą skazania nie mogą być li tylko teoretyczne założenia i oparte na nich przypuszczenia.
Skoro więc żaden dowód, w tym zeznania pokrzywdzonego, nie pozwalają na precyzyjne ustalenie okoliczności wypadku — nie można wszakże wykluczać, że pieszy wyszedł z rowu wprost pod nadjeżdżający samochód, co samo w sobie wykluczałoby odpowiedzialność oskarżonego — sąd konsekwentnie zobowiązany jest do uniewinnienia oskarżonego od całości zarzutów.