Niezależnie od tego z epidemią poradzimy sobie szybko czy nieco później, koronawirus z pewnością jeszcze przez dłuższy czas będzie powracał w procesach: albo strona z czymś nie zdąży, albo chociaż spróbuje powołać się na pandemię. To chyba dobry czas na kilka akapitów o tym czy strona może przypomnieć sobie o upływającym terminie wiele miesięcy po jego upływie — i czy jednak wniosek o przywrócenie terminu powinien być sensownie uzasadniony.
postanowienie Sądu Najwyższego z 8 listopada 2019 r. (IV CZ 79/19)
Ocena „wyjątkowości wypadku” w rozumieniu art. 169 § 4 kpc należy do sądu orzekającego i może być podważona w wyniku kontroli instancyjnej tylko wtedy, gdy jest całkiem dowolna, oderwana od okoliczności sprawy albo rażąco naruszająca zasady słuszności lub rozsądku.
Postanowienie dotyczyło wniosku o przywrócenie terminu do wniesienia apelacji złożonego przez mężczyznę, który najpierw — 2,5 miesiąca po wydaniu niekorzystnego rozstrzygnięcia — wniósł o „zawieszenie wszelkich postępowań rozpraw i innych z przyczyn choroby onkologicznej”, aby po kolejnych kilku tygodniach poinformować sąd, że nie ma „możliwości działań z przyczyn choroby”. Apelacja, wraz z wnioskiem o przywrócenie terminu do jej wniesienia i wnioskiem o pełnomocnika z urzędu, wpłynęła do sądu 4 miesiące po wydaniu orzeczenia; później nastąpiła seria wniosków, skarg, zażaleń i postanowień — dość rzec, że od ostatniego postanowienia o odrzuceniu apelacji do złożenia kolejnego wniosku o przywrócenie terminu minęło półtora roku, ale wniosek nie wskazywał żadnego „wyjątkowego wypadku” w rozumieniu art. 169 par. 4 kpc — zatem sąd znów odrzucił apelację.
art. 169 par. 4 kpc
Po upływie roku od uchybionego terminu, jego przywrócenie jest dopuszczalne tylko w wypadkach wyjątkowych.
Rozpatrując kolejne zażalenie Sąd Najwyższy przypomniał, że przywrócenie terminu do dokonania czynności jest możliwe wyłącznie jeśli strona uchybiła terminowi nie ze swojej winy (art. 168 par. 1 kpc), jednakże po upływie 1 roku od upływu terminu jego przywrócenie jest dopuszczalne wyłącznie w „wyjątkowych” wypadkach, nawet jeśli strona nie ponosi winy. Pojęcie wyjątkowego wypadku jest nieostre i nie zostało zdefiniowane w przepisach, zatem to na składzie orzekającym spoczywa powinność analizy stanu faktycznego — wyważenia wszystkich argumentów za przywróceniem terminu (czyli odejściem od zasady stabilności orzeczeń) lub przeciwko. Taka decyzja sądu ma charakter dyskrecjonalny i oparta jest na swobodnym uznaniu wynikającym z doświadczenia i własnego przekonania.
W konsekwencji oznacza to, że odmowa przywrócenia terminu do zaskarżenia orzeczenia ze względu na brak wyjątkowego wypadku podlega kontroli instancyjnej i kasacyjnej tylko wówczas, gdy miała charakter całkowicie dowolny, oderwany od okoliczności sprawy lub rażąco naruszała zasady słuszności bądź rozsądku.
SN stwierdził, że skarżący w zażaleniu na odmowę przywrócenia terminu nie przedstawił żadnych argumentów, które spełniałyby wymogi art. 169 par. 4 kpc — ba, nie pokusił się nawet o jego uprawdopodobnienie — zaś znany sądowi i uwzględniany wcześniej stan zdrowia nie jest wyjątkowym wypadkiem uzasadniającym przywrócenie terminu po blisko półtorarocznej zwłoce — zatem i to zażalenie zostało oddalone.