Co się odwlecze, to nie uciecze, więc jak się okazało koronawirus może być powodem wprowadzenia tymczasowego zakazu wstępu do lasu — oraz poddania nas wszystkich zbiorowemu eksperymentowi społecznemu.

Spróbujmy uporządkować fakty (także te nieznane), wydedukować jak mogło do tego dojść — no i pokusić się o ocenę; w punktach, bo tak prościej (nic już nie jest proste, po co dodatkowo gmatwać):
- jeśli dobrze rozumiem komunikat opublikowany na stronie lasy.gov.pl sekwencja rozwiązań jest następująca: premier wydał Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych polecenie (nadleśnictwo Krzeszowice ujawnia, iż było ono „ustne”) wydania polecenia do wprowadzenia zakazu wstępu do lasów — RDLP przesłała je do podległych nadleśniczych — zaś nadleśniczy zaczynają wydawać stosowne zarządzenia (nb. sprawdziłem na stronach podmiotowych kilku nadleśnictw i nie znalazłem żadnego dokumentu, ale nie da się ukryć, że strona zakazywstepu.bdl.lasy.gov.pl/zakazy/ mocno się zażółciła — z adnotacją, że chodzi o „zakaz wprowadzony przez administrację rządową”);
Na podstawie art. 11 ust. 2 i 7 ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych i w związku z § 17 ust. 1 rozporządzenia Rady Ministrów z 31 marca 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, dyrektor generalny Lasów Państwowych polecił wprowadzić okresowy zakaz wstępu — do 11 kwietnia br. włącznie. [z komunikatu Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych]
- czy premier może wydawać polecenia tego rodzaju? RDLP powołuje się na jeszcze jeden przepis-worek (art. 11 ust. 2 ustawy w/s COVID-19), który rzeczywiście daje premierowi prawo do wydawania osobom prawnym, jednostkom bez osobowości prawnej i przedsiębiorcom — jednak polecenia te muszą mieć formę decyzji administracyjnej, co oczywiście wyklucza ich oralny charakter;
- nie mam jednak wątpliwości, że ktoś mógł się pomylić: RDLP
jest państwową osobą prawną[edit: jednak Lasy Państwowe nie maja osobowości prawnej — merytorycznie jest to bez znaczenia] toteż podstawą do wydania polecenia — któreniemusi mieć postać decyzji administracyjnej i podlega „natychmiastowemu wykonaniu” — mógł być tylkoart. 11 ust. 1[a jednak podstawą tą jest art. 11 ust. 2] ustawy; moim zdaniem nie zmienia to faktu, że nadal polecenie takie z oczywistych przyczyn powinno mieć formę pisemną [edit: rzeczywiście ust. 7 przewiduje możliwość wydania polecenia w formie decyzji ustnej (!), jednak nawet wówczas podlega ona zaprotokołowaniu];
art. 11 ust. 1 ustawy w/s COVID-19
Wojewoda może wydawać polecenia obowiązujące wszystkie organy administracji rządowej działające w województwie i państwowe osoby prawne, organy samorządu terytorialnego, samorządowe osoby prawne oraz samorządowe jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej w związku z przeciwdziałaniem COVID-19. Polecenia podlegają natychmiastowemu wykonaniu. O wydanych poleceniach wojewoda niezwłocznie informuje właściwego ministra.
- drugą sprawą jest to czy nadleśniczy mogą wprowadzić takie zakazy? Przypomnijmy, że okresowy zakaz wstępu do lasu będącego własnością Skarbu Państwa można wprowadzić tylko w trzech ściśle określonych przypadkach: (i) ze względu na ochronę drzewostanu lub runa leśnego; (ii) duże zagrożenie pożarowe; (iii) wykonywanie określonych prac gospodarczych (art. 26 ust. 3 ustawy o lasach);
- co oznacza, że de facto brak jest podstawy prawnej do wprowadzenia zakazu wstępu do lasu ze względu na koronawirusa — podstawą taką nie może być „polecenie” premiera, które nie może prowadzić do podejmowania działań niezgodnych z prawem;
- dla jasności: wprowadzone (prawem kaduka lub nie) zakazy nie dotyczą lasów prywatnych — przypominam, że Lasom Państwowym podlegają wyłącznie obszary stanowiące własność Skarbu Państwa — o tym komu wolno lub nie wolno wejść do prywatnego lasu decyduje jego właściciel;
- kolejną sprawą jest oczywiście nieszczęsny art. 17 ust. 1 rozporządzenia w/s ograniczeń, nakazów i zakazów, na który też powołała się Dyrekcja Generalna LP;
art. 17 ust. 1 rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 31 marca 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz.U. z 2020 r. poz. 566)
W okresie od dnia 1 kwietnia 2020 r. do dnia 11 kwietnia 2020 r. zakazuje się korzystania z pełniących funkcje publiczne i pokrytych roślinnością terenów zieleni, w szczególności: parków, zieleńców, promenad, bulwarów, ogrodów botanicznych, zoologicznych, jordanowskich i zabytkowych, a także plaż.
- na pozór wszystko się zgadza: do 11 kwietnia 2020 r. zakazane jest korzystanie z „pokrytych roślinnością terenów zieleni” (kwantyfikator bardzo ogólny), które pełnią „funkcje publiczne” (czyli jednak mamy pewne zawężenie) — a później ustawa wymienia kilka przykładów;
- katalog form zieleni objętych zakazem (parki, zieleńce, promenady, bulwary, ogrody botaniczne, zoologiczne, jordanowskie i plaże) ma charakter otwarty („w szczególności”) — czy to oznacza, że chociaż nie wspomniano o lasach (logika wskazuje, że najprościej byłoby tam je wpisać), to prawodawca oczywiście chciał zakazami objąć lasy?
- [edit: jak słusznie zauważyli P.T. Czytelnicy „tereny zieleni” w ten właśnie sposób — nie zaliczając lasów — definiuje ustawa o ochronie przyrody (art. 5 pkt 21), co oznacza, że rozszerzenie zakazu w drodze zarządzenia nadleśniczego jest piętrowo wadliwe]
- otóż moim zdaniem nie: niezależnie od tego, że nie wiemy co autor miał na myśli mówiąc o formach zieleni „pełniących funkcje publiczne”, to przepis nie pozostawia wątpliwości — jakkolwiek sprzeczny z ustawą, zakaz w założeniu miał dotyczyć tylko miejskich form zieleni, czyli takich, na których rzeczywiście może dojść do grupowania się ludności;
- ostatnia wątpliwość: czy taką lukę (załóżmy, że rząd doszedł do wniosku, że będą tłumy w lasach) można „nadgonić” odgórnie poleconym zarządzeniem zakazującym wstępu do lasu?
- jak widać: można („czy można zabić człowieka? — można, ale trzeba liczyć się z konsekwencjami”), co nie zmienia faktu, że taki zakaz jest oczywiście sprzeczny z prawem — bo premier nie może nikomu polecić działań, które nie są zgodne z prawem (nawet jeśli działanie to wygląda na formalnie właściwe), na przykład wprowadzenia okresowego zakazu wstępu do lasu wbrew art. 26 ustawy o lasach.
Na zakończenie smutna konstatacja: wszystkie nasze zachowania — od władzy dokręcającej śrubę na oślep, poprzez policjantów goniących ludzi idących do sklepu po piwo, aż do ludzi, którzy ponoć temu dopingują — sprawia, że o całej epidemii koronawirusa coraz częściej myślę jak o zbiorowym eksperymencie więziennym Zimbardo. Po prostu mam wrażenie, że podlegamy jednemu wielkiemu testowi: jak daleko władza może się posunąć w działaniach oczywiście bezprawnych i jak bardzo jej ulegniemy, a zwłaszcza jak wiele osób z radością podda się reżimowi i będzie domagać się przykładnego napiętnowania naruszających coraz bardziej absurdalne obostrzenia. Bo przecież wcześniej, zamiast sensownie przygotować system opieki medycznej do sytuacji (zapewnić im sprzęt ochronny, etc.), trzeba było przepychać — palcem posłanki Lichockiej — 2 mld złotych na TVP.