Czy zakon kościelny może ponosić odpowiedzialność cywilną za pedofilię księdza?

Czy Kościół katolicki — kościelna osoba prawna jak zakon czy klasztor — może ponosić odpowiedzialność odszkodowawczą za skutki pedofilskich czynów, których dopuścił się ksiądz wobec 13-letniej dziewczynki?


odpowiedzialność kościoła pedofilię księdza
Zdjęcie czysto ilustracyjne (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

wyrok Sądu Najwyższego z 31 marca 2020 r. (II CSK 124/19)
1) Czynności wykonywane przez księdza zakonnego, a polegające na udzielaniu pomocy osobom w trudnej sytuacji życiowej, wchodzą w zakres jego działalności normowanej wewnętrznym prawem kościelnym oraz regułami zgromadzenia zakonnego, a tym samym stanowią czynności powierzone w rozumieniu art. 430 kc.
2) W razie powierzenia przez instytuty zakonne duchownym zakonnym lub zakonnikom czynności służbowych, czyli wchodzących w zakres ich profesji, do odpowiedzialności za szkody przez nich wyrządzone przy wykonywaniu powierzonych im czynności nie ma zastosowania art. 429 kc, lecz 430 kc, chyba że ze względu na okoliczności, w których ma być wykonywana czynność powierzona, (np. wyjazd na misje do trudno dostępnego fizycznie i technicznie zakątka świata, uniemożliwiający efektywne wykonywania nadzoru, a w konsekwencji i wydawanie wiążących poleceń), dają duchownemu zakonnemu faktyczną samodzielność. Wówczas nie jest wykluczone, co do zasady, rozważanie odpowiedzialności za szkody wyrządzone przy wykonywaniu czynności powierzonej na podstawie art. 429 kc ze względu na winę w wyborze (culpa in eligendo). Taka ocena zależy od stanu faktycznego konkretnej sprawy.

Sprawa dotyczyła odpowiedzialności Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej (zakonu) oraz Domu Zakonnego Towarzystwa Chrystusowego (klasztoru) za skutki zdrowotne seksualnego wykorzystywania 13-letniej dziewczynki przez księdza zakonnego prowadzącego lekcje religii w szkole — wszystko pod płaszczykiem pomagania dziecku pochodzącemu z patologicznej rodziny (dla jasności: całe uzasadnienie liczy 72 strony, toteż siłą rzeczy część aspektów pomijam lub upraszczam.)

art. 445 par. 2 kc
Przepis powyższy [o zadośćuczynieniu za doznaną krzywdę w przypadku rozstroju zdrowia] stosuje się również w wypadku pozbawienia wolności oraz w wypadku skłonienia za pomocą podstępu, gwałtu lub nadużycia stosunku zależności do poddania się czynowi nierządnemu.

Zaczęło się od tego, że w 2006 r. młody ksiądz (rok po święceniach) zaczął „opiekować” się dziewczynką — przy okazji współżyjąc z nią w półjawny sposób. Dziecko odwiedzało księdza w domu zakonnym, początkowo jawnie (przełożony akceptował udzielanie potrzebującej wsparcia), później potajemnie (przychodziła w nocy, duchowny zamykał dziecko na klucz); po jakimś czasie przeniósł ją do domu jego matki. Z czasem ksiądz przejął całkowitą kontrolę nad życiem dziecka — nie tylko ją utrzymywał, ale też szantażował, że ujawni pikantne szczegóły wspólnego życia, krzyczał na nią, szarpał, zdarzało mu się dziewczynkę uderzyć — ba, zaprowadził ją do egzorcysty. Udało mu się nawet zmanipulować otoczenie, w tym lekarzy i psychologów. Dziewczynka zaczęła się swego „dobrodzieja” bać, doszło nawet do nieudanej próby samobójczej.
Po dwóch latach doszło do aresztowania księdza, w toku postępowania rozpoznano u niego osobowość nieprawidłową z tendencjami pedofilnymi (fantazje seksualne dot. małoletnich), skłonności do zachowań aspołecznych, brak poszanowania dla wyższych wartości i brak zahamowań przed wykorzystywaniem własnej pozycji (finalnie został prawomocnie skazany z art. 200 par. 1 kk w zb. z art. 199 par. 3 kk).
Z dziewczynką natomiast było coraz gorzej — społeczność lokalna oczywiście nie uwierzyła w winę księdza — to ją oskarżano o romans z duchownym; skończyło się kolejnymi próbami samobójczymi, pobytem w szpitalu psychiatrycznym (zdiagnozowano zespół depresyjny z objawami psychotycznymi i PTSD), autoagresją; w 2009 r. ustalono umiarkowany stopień niepełnosprawności (tylko dzięki anonimowemu darczyńcy może sfinansować podstawową terapię psychologiczną). Aktualnie cały czas odczuwa poważne konsekwencje przeszłości, jest samotniczką, która mimo wcześniejszej religijności nie chodzi do kościoła, a na widok księdza odczuwa lęk.

Do sądu trafił pozew, w którym 23-letnia kobieta zażądała — od zakonu i klasztoru — solidarnej zapłaty 3 mln złotych zadośćuczynienia za skutki utraty zdrowia, a także comiesięcznej renty w wysokości 3,3 tys. złotych, przeprosin i ustalenia odpowiedzialności za skutki wykorzystywania seksualnego na przyszłość.

art. 430 kc
Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności.

Sąd prawomocnie stwierdził, że ksiądz-pedofil nadużył zaufania wynikającego z pełnionej funkcji księdza katolickiego, zaś kluczem do jego działania był fakt, że prowadził lekcje religii w szkole, co decydowało o początkowej zgodzie rodziców na objęcie dziecka „opieką”. Wykluczone jest natomiast przyjęcie, by związek 13-latki i księdza miał charakter emocjonalny i partnerski. W takim przypadku odpowiedzialność obu pozwanych stron oparta jest na hierarchicznym podporządkowaniu sprawcy władzy przełożonym w zakresie władzy duszpasterskiej i wynika z art. 430 kc (chociaż w odniesieniu do towarzystwa zakonnego możliwe jest też rozważanie odpowiedzialności na zasadzie art. 429 kc) — zatem zasądził na rzecz powódki 1 mln złotych zadośćuczynienia i 800 złotych comiesięcznej renty. (Sąd odwoławczy podkreślił winę wynikającą z nieprawidłowego procesu formacji duchowej księdza w czasie nowicjatu zakonnego i seminarium — przełożeni powinni byli prawidłowo rozeznać także kwalifikacje moralne kandydatów na księży.)

art. 12 ust. 1 ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania
Duchowni oraz osoby zakonne kościołów i innych związków wyznaniowych, ustanowione według przepisów prawa wewnętrznego kościoła lub innego związku wyznaniowego, korzystają z praw i podlegają obowiązkom na równi z innymi obywatelami we wszystkich dziedzinach życia państwowego, politycznego, gospodarczego, społecznego i kulturalnego. Są oni w ramach obowiązujących przepisów ustaw zwolnieni z obowiązków niemożliwych do pogodzenia z pełnieniem funkcji duchownego lub osoby zakonnej.

W skardze kasacyjnej zarzucono m.in. niedopuszczalność pociągnięcia do odpowiedzialności cywilnej kościelnej osoby prawnej za szkodę wyrządzoną przez kapłana przy sposobności wykonywania posługi — która to okoliczność nie oznacza kierownictwa w rozumieniu art. 430 kc, zwłaszcza, że pedofil nie działał w/g wskazówek, ani też nie działał w interesie i pod nadzorem zakonu i klasztoru. (Były też ciekawe argumenty odnoszące się do tego czy sąd cywilny był w tej sprawie związany wyrokiem sądu karnego — zastosowanie art. 11 kpc byłoby dla strony pozwanej korzystne.)

Sąd Najwyższy nie podzielił tych argumentów. Wprawdzie prawo cywilne nie definiuje pojęcia „nadużycia stosunku zależności” (art. 445 par. 2 kc), co oznacza, że należy je interpretować systemowo — jak „nadużycie zaufania” czyli wykorzystanie przeświadczenia małoletniego, że sprawcy przestępstwa seksualnego można ufać (art. 199 par. 3 kk). Wszelkie działania księdza-pedofila odpowiadają tej definicji: trudno oczekiwać by 13-letnie dziecko potrafiło prawidłowo antycypować zamiary wyrachowanego (i zboczonego) księdza, który to status siłą rzeczy kojarzy się ludziom z autorytetem i miał łatwość w zjednywaniu sobie ludziom, zaś w całym procesie uwodzenia kładł nacisk na aspekt religijny znajomości (co ciekawe w uzasadnieniu SN często-gęsto powoływał się na regulacje kodeksu prawa kanonicznego — chociaż przytomnie też podkreślił, iż ie jest źródłem powszechnie obowiązującego prawa w Polsce). Ksiądz celowo starał się zaimponować dziecku prestiżem duchownego katolickiego, przy okazji stać się kimś bardzo bliskim — a manipulując dziewczynką wykorzystywał jej trudną sytuację domową — zaś przez cały ten czas na bliskie lecz nietypowe relacje nie reagowali przełożeni kapłana. Dziewczynka była uzależniona od swego dobrodzieja zarówno materialnie jak i psychicznie, a kiedy odmawiała współżycia seksualnego ksiądz straszył ją, że ujawni, że to ona chciała z nim być, a przecież wszyscy uwierzą autorytetowi księdza. Wytworzenie i powstanie stosunku zależności podkreśliły także władze kościelne w swoim postępowaniu o wydalenie ze stanu duchownego.

art. 1395 § 2 Kodeksu Prawa Kanonicznego
Duchowny, który w inny sposób wykroczył przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu, jeśli jest to połączone z użyciem przymusu lub gróźb, albo publicznie lub z osobą małoletnią poniżej lat szesnastu, powinien być ukarany sprawiedliwymi karami, nie wyłączając w razie potrzeby wydalenia ze stanu duchownego.

Zgodnie z art. 430 kc zwierzchnik, który na własny rachunek powierza wykonywanie określonych czynności inne osobie, ponosi odpowiedzialność za szkodę lub krzywdę wyrządzoną przez tę osobę przy wykonywaniu powierzonej czynności. Odpowiedzialność taka opiera się na zasadzie ryzyka, ma charakter bezwzględny i gwarancyjny, zaś zastosowanie przepisu nie wymaga wykazania, iż zwierzchnik poniósł korzyść majątkową wskutek wykonania powierzonej czynności. Stosunek podwładności może natomiast wynikać z różnych źródeł (z ustawy, umowy), w tym także z niesformalizowanego stosunku faktycznego; nie ma też znaczenia jaki jest stopień podporządkowania, ani też czy czynności te są skomplikowane i wymagają wysokiego wyspecjalizowania, czy też są to czynności proste. Uchylenie się od odpowiedzialności z art. 430 kc nie może nastąpić poprzez wykazanie braku winy w nadzorze (culpa in vigilando) lub winy w wyborze. Tak szeroki zakres odpowiedzialności wynika m.in. z okoliczności, że w ramach zwierzchnictwa podwładny powinien stosować się do otrzymywanych poleceń i wskazówek — zatem zwierzchnik ma prawo i obowiązek nadzorować podwładnego. Nadzór taki powinien być bardziej intensywny w szczególnych przypadkach, zwłaszcza takich, które tworzą ryzyko wyrządzenia krzywdy innej osobie — w szczególności dziecku.
Odpowiedzialności tej nie podlega jednak szkoda wyrządzona przy sposobności lub przy okazji wykonywania powierzonych czynności (np. kościelna osoba prawna nie będzie ponosić odpowiedzialności za księdza, który podczas pielgrzymki podejmie się naprawy dachu w domu należącym do goszczących go gospodarzy, podczas czego odpadnie dachówka i kogoś uderzyła w głowię). W świetle art. 430 kc zwierzchnik nie może bronić się zarzutem, iż wykorzystywanie seksualne dziecka przez duchownego nie nastąpiło „przy wykonywaniu powierzonej” mu posługi kapłańskiej, lecz tylko przy sposobności. Szkoda powstaje bowiem z powodu nieprawidłowego i zawinionego wykonywania przez podwładnego księdza powierzonych czynności.

Odpowiedzialności kościelnych osób prawnych za szkodę wyrządzoną przez księdza nie wyklucza autonomia Kościoła i niezależność od państwa (art. 25 ust. 3-4 Konstytucji RP), ani też gwarancje wynikające z konkordatu zawartego przez RP ze Stolicą Apostolską. Nauczanie dzieci religii jest wewnętrzną sprawą Kościoła — aczkolwiek duchowni podlegają prawu krajowemu na takich samych zasadach jak inni obywatele. Brak jest przepisów przewidujących bezpośrednią odpowiedzialność kościelnych osób prawnych za szkody wyrządzone przez duchownych (por. art. 33(1) par. 1 kc, art. 33 par. 1 ksh; natomiast kościelne osoby prawne nie odpowiadają wzajemnie za swoje zobowiązania) — ale nie ma też przepisów uwalniających od odpowiedzialności cywilnoprawnej wynikającej z przepisów prawa powszechnego, w tym za delikty.
W świetle tych regulacji nie ma wątpliwości, że towarzystwo zakonne i dom zakonny mogą ponosić odpowiedzialność odszkodowawczą na zasadzie art. 430 kc za szkodę wyrządzoną przez podległego zakonnika lub księdza, który naruszył nałożone nań kanonami kodeksu prawa kanonicznego zobowiązania i powinności (zachowania zasad ewangelicznych, naśladowania Chrystusa, etc.,etc.), a przy okazji opętał dziewczynkę w celu realizacji pedofilskich marzeń. Generalnie udzielanie pomocy potrzebującym jest realizacją posługi przez duchownego, działanie takie jest odbierane przez ogół społeczności jako właściwe — zatem realizacja misji następuje z korzyścią dla całego zgromadzenia zakonnego, zatem należy je traktować jako czynności powierzone w rozumieniu art. 430 kc. Sprawca występował w roli duchownego, a nie krewnego czy przyjaciela rodziny, poznał swą ofiarę podczas lekcji religii, zaś zaoferowana „pomoc” miała związek z katechezą — czynnością mającą bezsporny związek z jego statusem jako księdza. Przez cały czas ksiądz-pedofil nosił sutannę i koloratkę, zabierał dziewczynkę do domu zakonnego, etc. — oznacza to, że wszystkie te działania miały charakter podporządkowania kościelnym osobom prawnym (podkreślają to także złożone śluby „podporządkowania własnej woli prawowitym przełożonym, zastępującym Boga”).
Obowiązkiem przełożonych księdza katolickiego jest natomiast kierowanie podwładnym — jednakże obowiązku tego nie wykonywali, tłumacząc się zaufaniem żywionym do księdza-pedofila (przy czym okoliczność taka nie wyłącza odpowiedzialności z art. 430 kc) — i to pomimo tego, że dziewczynka niejednokrotnie nocowała na terenie domu zakonnego, zaś podczas podróży nocowali w jednym pokoju. Oznacza to, że żaden nadzór — także ten w rozumieniu kodeksu prawa kanonicznego — nie był w rzeczywistości sprawowany, zaś przełożeni pozostawili młodemu księdzu znaczny stopień swobody, a przecież kodeks prawa kanonicznego przewiduje surową odpowiedzialność nie tylko za naruszenie szóstego przykazania z osobą poniżej 16 roku życia, ale już za sam fakt nakłaniania do złamania tego przykazania (art. 1387 KPK).

Biorąc zaś pod uwagę, że bezsporne było, że seksualne wykorzystywanie dziecka wywarło negatywne i rozciągnięte w czasie skutki dla zdrowia powódki w postaci rozstroju zdrowia psychicznego, a także naruszyło jej dobra osobiste w postaci godności, intymności, wolności osobistej, integralności psychofizycznej i prawa decydowania o sobie w sferze seksualności, zasądzona kwota zadośćuczynienia była prawidłowa. Na rozmiar krzywdy — a przez to na wysokość zasądzonego zadośćuczynienia — wpływa także całkowita rezygnacja powódki z życia kościoła: wcześniej była osobą wierzącą i praktykującą, natomiast wskutek działań księdza-pedofila i postawę zgromadzenia zakonnego wiarę utraciła. Wyjątkowo negatywnie oceniono właśnie ową postawę zakonu, który chociaż od lat wiedział, że duchowny dopuścił się tak ohydnych czynów wobec dziecka, nie podjął jakiejkolwiek próby pomocy dziewczynce.

Owszem, jako że pedofilia nie jest chorobą psychiczną, na gruncie prawa kanonicznego nie stanowią przeszkody stałej wykluczającej przyjęcie święceń kapłańskich (kan. 1041 KPK) i wykonywanie przyjętych święceń (kan. 1044 KPK) — Kościół katolicki może, korzystając z zagwarantowanej autonomii dowolnie decydować komu powierza wykonywanie posługi kapłańskiej i opieki nad dziećmi — ale nie zwalnia go to z obowiązków w zakresie nadzoru i kontroli sposobu pełnienia tych funkcji przez księży. A wszystko wskazuje na to, że sprawca był niezwykle śmiały w swoim postępowaniu wobec ofiary — należy wnioskować, że nie obawiał się nadzoru ze strony przełożonych i konsekwencji.

Orzeczona w stosunku do pozwanych dolegliwość finansowa ma na celu spowodowanie podjęcia właściwych środków zmierzających do bardziej starannego dobierania podwładnych, którzy mają wykonać powierzone im tego rodzaju czynności oraz do zapewnienie rzeczywistego i należytego nadzoru eliminującego lub ograniczającego do minimum możliwość wyrządzenia krzywdy dzieciom. (…)
Pomimo istnienia przepisów wewnątrzkościelnych, dotyczących kształcenia duchownych od nowicjatu, przez seminarium duchowne do święceń kapłańskich, nie podjęto w stosunku do [księdza-pedofila] miarodajnych środków w celu rozpoznania jego przymiotów, które wykluczały powierzenie mu pracy z dziećmi. Z opinii biegłych sądowych, którzy wydawali opinię w sprawie karnej wynika, że już parę lat przed zdarzeniem, a zatem kiedy był jeszcze w seminarium, cechowała go nieprawidłowa osobowość ze skłonnościami pedofilnymi. 

SN jako nietrafny uznał też zarzut, iż do zwiększenia rozmiaru krzywdy przyczynili się rodzice i sytuacja domowa: raz, że dziecko sprawiało pewne problemy wychowawcze już wcześniej, ale do negatywnych skutków w psychice doprowadziły dopiero przeżycia z księdzem-pedofilem, a dwa, że jej rodzeństwo funkcjonuje w społeczeństwie prawidłowo (a więc patologiczny alkoholizm rodziców nie miał na nich wpływu).

Z tego względów skargi kasacyjne pozwanego towarzystwa zakonnego i domu zakonnego oddalono.

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

11 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
11
0
komentarze są tam :-)x