Nie lubię czytać książek kryminalnych, ponieważ nużą mnie albo poziomem wydumania, albo brakiem jakiegokolwiek pomysłu na cokolwiek (dla podkręcenia jasności paradoksu: te niewydumane są nudne, te nienudne jawią mi się po prostu jako wydumane). Do nielicznych wyjątków zaliczyłbym m.in. Chandlera (aczkolwiek nie wiem jak wypadłby, gdybym wziął się za jego książki dziś) oraz Stiega Larssona — ten drugi ze względu na mocno dokumentalne wątki wplecione w jego „Trylogię”.
Jeśli komuś chodzi po głowie skąd u Larssona taka dbałość o detale, podpowiedzi można poszukać w znakomitej książce„The Man Who Played With Fire. Stieg Larsson’s Lost Files and the Hunt for an Assassin”, której autorem jest szwedzki dziennikarz i pisarz (ex-dyplomata i biznesmen) Jan Stocklassa.

Dla przypomnienia: Stieg (bo tak brzmiało jego prawdziwe imię) Larsson był nie tylko dziennikarzem (wcześniej grafikiem pracującym dla agencji prasowej TT), ale też mocno zaangażowanym politycznie demaskatorem skrajnych, głównie neonazistowskich, ruchów politycznych działających w Szwecji (nie czynił tego jak sądzę bezinteresownie — sam bowiem afiliował się polityczne jako trockista). Książka zaczyna natomiast o prowadzonym przez Larssona śledztwie dziennikarskim dotyczącym — do dziś niewyjaśnionego — zabójstwa premiera Olofa Palme, a także o nieudolności organów ścigania, które przez 30 lat pracowały nad dochodzeniem w sprawie zamachu nie przymierzając jak komisja Macierewicza nad brzozą smoleńską… I to nawet nie jest najciekawsze w „The Man Who Played With Fire” — znacznie ciekawsza jest jej druga część, która traktuje już o prowadzonym wiele lat późnej przez Jana Stocklassę własnym śledztwie (w którym sięgał także do dossier zebranego przez Larssona).
Trudno jest opisać wszystkie poruszone wątki i stosowane w śledztwie metody (ciekawy są passusy o czeskiej pomocnicy, która może nieco kojarzyć się z Lisbeth Salander), dość rzecz, że zdaniem autora zamach zorganizowały służby specjalne RPA, zaś przyczyną było przede wszystkim mieszanie w planach swobodnego handlu bronią. Śmierć Olofa Palme ma stanowić zatem odprysk afery Iran-Contras, zaś innymi dramatycznymi zdarzeniami związanymi z zabójstwem są m.in. zamach nad Lockerbie (w którym tak naprawdę chodziło tylko o osobę Bernta Carlssona, kolejnego Szweda, który zawadzał reżimowi z Pretorii) oraz zastrzelenie Chrisa Haniego przez Janusza Walusia (który miał być tylko pożyteczną marionetką, a posłużono się nim do ukrycia rzeczywistych zleceniodawców; w/g identycznego scenariusza — prosto z podręcznika CIA — zginąć miał także JFK).
Trudno jest mi powiedzieć czy Larssonowi i Stocklassie udało się rozszyfrować tajemnicę śmierci Palmego, czy to tylko kolejne, mocno lewicowa, teorie spiskowe. Na pewno fajnie się to czyta, już choćby ze względu na niezłe udokumentowanie rewelacji (autor nie ogranicza się do przepisywania i wymyślania — w ciągu kilku lat pojeździł tu i tam i rozmawiał z kilkoma ciekawymi osobami), zaś smaczku sprawie dodaje to, że w internecie można jeszcze znaleźć bloga prowadzonego Bertila Wedina, który w 1986 r. miał odegrać rolę pośrednika między mocodawcami a wykonawcami.
Tak czy inaczej przeczytałem z naprawdę dużą przyjemnością (tym większą im bliżej było własnych tematów Stocklassy — jednak reportaż z drugiej ręki to nie jest to), chyba mógłbym polecić każdemu miłośnikowi Niemożliwych Kryminalnych Historii, które Wskazują, że Doszło do Spisku, ale Wszyscy się Zmówili, żeby Okłamać Wszystkich Innych.
PS dla jasności: w Polsce książka ukazała się nakładem wydawnictwa Sonia Draga jako „Archiwum Stiega Larssona” (tytuł oryginału miał brzmieć „Stieg Larsson’s Quest”), ale wychodzi mi na to, że to jest właśnie ta książka.