A skoro rząd odtrąbił sukces, bo już można wyjeżdżać, i chociaż nie wszystkie państwa podzielają ten optymizm co do radzenia sobie z epidemią przez polskie władze (więc nie wszędzie i nie każdy może wjeżdżać), to dziś czas na przypomnienie kilku tradycyjnych kruczków językowych, z którymi możemy mieć problemy wyjeżdżając do Czeskiej Republiki — a wszystko to przy lampce białego wytrawnego wina Château Valtice Ryzlink rýnský.

Czas na małą dygresję: jak napisałem kilka dni temu zapasy pochodzące z pokątnego importu już mi się skończyły, zaś omawiana dziś na tutejszych łamach butelczyna jest li tylko wspomnieniem z (nie tak odległej) przeszłości. Wychodzi na to, że piję więcej wina, niż jestem w stanie zrecenzować… ale sza!
Wracając ad rem (i pomijając klasyczne šukat), niniejszym przypomina się P.T. Czytelnikom kilka słów, które mogą wprowadzać w błąd: obrzydliwy — odporný, odporny — odolný, zdolny — schopný, często — často, ciasto — dort; tęskny — zamyšlený, zamyślony — přemýšlivý, przemysł — průmysl, miłość — láska, łaska — milost, laska — hůl; prawo (przepisy) — zákon; piwnica — sklep; sklep — prodejna (obchod); pivnica — piwiarnia (bo od „pivo”).
No i jeszcze: podobnie jak nazwa miesiąca květen nie oznacza „kwiecień”, tak samo červenec nie oznacza „czerwiec”. A jak jest prawidłowo? To akurat łatwo zapamiętać: květen to po prostu „maj”, zaś červenec tłumaczymy jako lipiec.
No przecież mówiłem, że łatwo zapamiętać — jest całkowicie inaczej, niżby się nam wydawało, wystarczy zapamiętać ;-)
Nie wiem jak tam sytuacja wygląda na granicy, w chwili kiedy piszę te słowa planujemy rekonesansowo-rekreacyjny wypad na przeszpiegi (także celem uzupełnienia wiadomych zapasów), jeśli dojdzie do skutku — nie omieszkam się z P.T. Czytelnikami podzielić wrażeniami.