Krótko i na temat, chociaż sam już nie wiem, czy to bardziej pasuje do rubryki „powiedział co wiedział”, czy jednak warto spróbowac traktować działania rządu poważnie: dwa tygodnie po tym jak władza ogłosiła, że „Znosimy część ograniczeń związanych z COVID-19: więcej osób na trybunach, targach i konferencjach” — pojawił się przedprojekt nowego rozporządzenia w/s ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, a w nim zaostrzenie retoryki. Otóż od soboty mają być regionalne obostrzenia ze względu na koronawirusa, zaś niektóre powiaty będą zaliczane do stref „czerwonej” i „żółtej”.

I tu już pierwszy zonk, bo sprawdziłem w ustawie, no i rzecz jasna żadnych stref „czerwonej” i „żółtej” tam nie ma — natomiast oczywiście nadal są strefy zero, buforowa i zagrożenia — ale przecież furda ustawy, bo nie ma prawa, którego nie odważyłby się złamać rząd Bezprawia i Chaosu. Kwestię tę dostrzeżono w uzasadnieniu projektu, ale legislatorzy uporali się z nią we właściwy sobie sposób („Najistotniejszą zmianą przewidzianą w projekcie jest wyodrębnienie z terytorium Rzeczypospolitej Polskiej 2 stref: czerwonej i żółtej na co pozwala brzmienie upoważnienie zawartego w art. 46a pkt 1 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Są to strefy inne niż np.: strefa zero, która może być uregulowana na podstawie art. 46b pkt 11 tej ustawy”), ja jednak będę się upierał, że „rodzaj strefy” to zdecydowanie jeden z tych wskazanych w ustawie. Sęk chyba w tym, że strefą zero („obszar, na którym wystąpił stan epidemii, znajdujący się bezpośrednio wokół ogniska wirusa, podlegający ograniczeniom, w szczególności zakazom, nakazom oraz środkom kontroli”) jest cała Polska, więc zaczyna brakować skali…
par. 1 rozporządzenia (projekt)
Ustala się, że obszarem, na którym wystąpił stan epidemii wywołany zakażeniami wirusem SARS-CoV-2, jest terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, ze wskazaniem następujących rodzajów stref:
1) czerwonej, która obejmuje powiaty:
a) pszczyński, Ruda Śląska, rybnicki, Rybnik i wodzisławski w województwie śląskim,
b) ostrzeszowski w województwie wielkopolskim,
c) nowosądecki i Nowy Sącz w województwie małopolskim,
d) wieluński w województwie łódzkim;
2) żółtej, która obejmuje powiaty:
a) cieszyński, Jastrzębie-Zdrój i Żory w województwie śląskim,
b) jarosławski, Przemyśl i przemyski w województwie podkarpackim,
c) kępiński w województwie wielkopolskim,
d) oświęcimski w województwie małopolskim,
e) pińczowski w województwie świętokrzyskim,
f) wieruszowski w województwie łódzkim.
Dodatkowa skala potrzebna jest rządowi do tego, by nieco zróżnicować intensywność owych ograniczeń, nakazów i zakazów, a mianowicie:
- w powiatach zaliczonych do strefy czerwonej będzie obowiązek stałego zakrywania nosa i ust, m.in. w miejscach ogólnodostępnych (na drogach, placach, w parkach, parkingach, w tym parkingach leśnych);
- w strefie czerwonej będzie mogło podróżować środkami publicznego transportu zbiorowego nie więcej pasażerów niż 50% miejsc siedzących — w pozostałej części kraju limit ten utrzymano jako 100% miejsc siedzących lub 50% sumy miejsc siedzących i stojących;
- w zgromadzeniach publicznych organizowanych w strefie czerwonej będzie mogło wziąć udział maksymalnie 50 osób — w żółtej 100 osób — a poza tym 150 uczestników;
- „czerwoni” będą mieli też troszkę więcej problemów z organizacją mszy i nabożeństw (nie może przyjść więcej wiernych niż 50% miejsc siedzących w świątyni), a także wesel, styp i komunii (bezwzględny obowiązek zakrywania nosa i ust);
- w strefie czerwonej nie będą mogli prowadzić działalności przedsiębiorcy z niektórych branż, np. zajmujący się organizacją wystaw, targów, kongresów, konferencji, etc., kina, wesołe miasteczka i parki rozrywki, świadczący usługi w zakresie poprawy kondycji fizycznej oraz związanej ze sportem, rozrywką i rekreacją, uzdrowiska, turnusy lecznicze, etc.;
- natomiast w powiatach zaliczonych do strefy żółtej takich zakazów nie ma — jednak w przypadku osób korzystających z różnych udogodnień przewidziane są dodatkowe obostrzenia — od noszenia maseczek, aż do rozgęszczenia uczestników imprez;
- poza tym nowe rozporządzenie to zestaw starych i dobrze już znanych zagrywek: nowa-stara lista państw, z których podróżni przylatujący samolotem nie podlegają prewencyjnej kwarantannie (nie ma wśród nich Ukrainy) oraz utrzymanie zwolnienia z kwarantanny dla cudzoziemców będących małżonkami albo dziećmi obywatela polskiego;
- projekt przewiduje także utrzymanie rygorów jeśli chodzi o korzystanie z różnych utensyliów; obowiązek zakrywania nosa i ust w sklepach, zakładach pracy, w kościołach, jazdy autem z „obcą” osobą, etc.; zachowanie półtorametrowego dystansu między pieszymi (dystans może być skrócony w przypadku noszenia maseczki) — maseczki nadal nie będzie trzeba nosić w lesie…
W myśl przedprojektu nowe regulacje, w tym regionalne obostrzenia (bo koronawirus) i powiaty „czerwone” oraz „żółte” mają wejść w życie 8 sierpnia 2020 r.
Zamiast komentarza: jeszcze kilkanaście dni temu decydenci przekonywali nas, że jest tak wspaniale, że można dalej luzować. Będę szczery: nie wierzyłem im ani wówczas, nie wierzę im też teraz — po prostu jestem przekonany, że wszystkie te działania, od marca, to tylko i wyłącznie ściema po omacku. Wcześniej przeholowali (ubicie gospodarki i cyrki leśne były szczytem szczytów), z restrykcjami się nieźle ośmieszyli (wiadomo: nie ma sensu nosić, bo to nic nie daje; siedźcie w domu, bo epidemia; możecie wyjść z domu, ale maseczki noście, bo będzie sztraf; etc.) — głupio teraz byłoby się mimowolnie przyznać, że nie wiadomo skąd i po co…
Skoro więc słupki znów ruszyły do góry (ponoć po części dlatego, że zaczęto rzeczywiście testować na potęgę — nie analizowałem, powielam tylko to, co zasłyszałem), no to kochaniutki rząd musi pokazać, że wie, że się zna, że zaraz coś zaradzi… i tak da capo al fine…
(Przyznam, że coraz częściej sobie myślę — jak ten świat jest dziwnie urządzony, że drżymy w oczekiwaniu na słowa jednego z drugim dyletanta, które coś znaczą tylko dlatego, że ów dyletant wykonuje jeden z najstarszych zawodów świata — jest politykiem, którego kwalifikacje wynikają albo z tego, że ktoś go wybrał, albo wręcz z tego, że jest kolesiem gościa, którego koleś jest fiszą na urzędzie… właściwie to nie jest normalne, nieprawdaż?)