Czy możliwe jest wypowiedzenie umowy o pracę z powodu koronawirusa? Czy jednak pogorszenie sytuacji finansowej pracodawcy spowodowane kryzysem ekonomicznym wywołanym epidemią COVID-19 nie może być skutecznie wskazane jako przyczyna rozwiązania stosunku pracy? (nieprawomocny wyrok SR w Kętrzynie z 21 lipca 2020 r., IV P 146/20).

Sprawa dotyczyła pracownicy, której pracodawca wypowiedział (17 kwietnia 2020 r.) umowę o pracę ze względu na konieczność redukcji etatów spowodowanych kryzysem ekonomicznym. W firmie pracowało kilka osób na takim samym stanowisku, w wypowiedzeniu jako kryterium doboru wskazano frekwencję, postawę pracownika, zaangażowanie w pracę oraz wprowadzanie usprawnień. Jednakże zdaniem zwolnionej taka przyczyna wypowiedzenia była zbyt ogólna i niezrozumiała, a przez to nieweryfikowalna, przez co naruszała art. 30 par. 4 kp. Powódka zarzuciła także nieprawdziwość przyczyny wypowiedzenia — zawsze przestrzegała regulaminu pracy, nie była ukarana karą porządkową, zaś decydując się na restrukturyzację zatrudnienia pracodawca nie opracował zmian w strukturze organizacyjnej przedsiębiorstwa (pracownicy otrzymali informacje o podejmowanych działaniach dopiero 30 kwietnia).
Pozwany pracodawca bronił się pogorszeniem sytuacji ze względu na epidemię koronawirusa: sytuacja finansowa firmy radykalnie się pogorszyła (natychmiastowy spadek przychodów o 44,62%), zarząd powołał zespół kryzysowy, który m.in. podjął decyzję o likwidacji 5-osobowego działu zakupów (zwolniono kierownika, zaś liczbę etatów zredukowano z 4 do 2 — sam dział wszedł w skład działu magazynu).
Sąd potwierdził te informacje: w związku pandemią COVID-19 powołany zespół kryzysowy podjął (w trybie on-line, bez udokumentowania debaty) decyzję o zwolnieniu 40-60% pracowników (ok. 150 osób). Zajmowany przez powódkę dział rzeczywiście przeznaczono do likwidacji, w połowie kwietnia pracownicy otrzymali wypowiedzenia; jako przyczynę wskazano redukcję etatów spowodowaną spadkiem zamówień i pogarszającą się sytuacją finansową firmy, podano także określone kryteria wyboru pracowników do zwolnień. Rzeczywiście, praca powódki była wysoko oceniana przez kierownictwo, gdyby nie epidemia, nie byłoby mowy o jej zwolnieniu, jednak kryzys zmusił firmę do rozstania się także z cenionymi pracownikami. Nie najlepiej było natomiast ze spóźnieniami: w ciągu ostatnich 3 lat zaliczyła ich ok. 100, tłumacząc się trudnościami z zaparkowaniem — sąd podkreślił, że w ten sposób można wytłumaczyć spóźnienie kilka razy, zaś w ogólności oznacza to, że kobieta nie próbowała nawet zdążyć na czas, bo przecież mogła być kilka minut wcześniej.
W świetle tych okoliczności sąd stwierdził, że zwolnienie miało charakter „nadzwyczajny i ściśle związane było z ogólnoświatowym kryzysem związanym z pandemią”. Pracodawca, dla ratowania zakładu, musiał podjąć radykalne działania ratujące firmę jako całość — w ramach redukcji zatrudnienia zwolniono także pracowników dobrych i bardzo dobrych. Decyzje z konieczności podejmowano szybko, w dodatku w okolicznościach utrudniających kontakty międzyludzkie (rzeczy ustalano telefonicznie i on-line), co utrudnia opracowanie formalnych kryteriów doboru pracowników do zwolnienia („nie ma wątpliwości, że czas był wyjątkowy i szczególny”). Nadzwyczajność sytuacji — kwiecień był przecież szczytem akcji „zostań w domu” — ograniczała możliwości sformalizowania podejmowanych działań, co oznacza, że komunikat o podejmowanych działaniach z 30 kwietnia można oceniać nie jako decyzję o redukcjach, lecz informację o zapadłych wcześniej rozstrzygnięciach.
Biorąc pod uwagę, że wypowiedzenie umowy pracownikowi z powodu koronawirusa — konieczności przeciwdziałania skutkom pogorszenia wyników ekonomicznych pracodawcy — było usprawiedliwione i zgodne z prawem, sąd pracy oddalił odwołanie.
Zamiast komentarza: i to jest właśnie jeden z tych ukrytych dotąd skutków działań rządu, który realnie jeszcze się nie ujawnił. Zwolniona z powodu epidemii koronawirusa miała 3-miesięczny okres wypowiedzenia, toteż de facto pracę utraciła z końcem lipca — w pięknych statystykach takie rzeczy będą dopiero wychodziły (i nie, nie uważam siebie za negacjonistę — po prostu jestem zdania, że w marcu zdecydowanie przereagowano, natomiast aktualne działania władz to jest szopka na całego).