A teraz coś z całkiem innej beczki, czyli krótka i niewprawna recenzja białego wytrawnego wina morawskiego — czyli Víno Podivín Ryzlink vlašský.
Kolejne lato pod znakiem wina białego (przypomnijmy, że jeszcze nie tak dawno traktowałem je jak dopust boży), a ja nie tylko zaczynam się przekonywać do bielizny, ale nawet pomalutku rozsmakowuję się w niektórych odmianach. I tak jak porą jesienno-zimową króluje frankovka, tak wszystko wskazuje, że moim číslo jedna na upały staje się ryzlink vlašský. Było nie było ta odmiana bardzo mi smakowała w wydaniu z Velkich Bílovic, pyszna była w barwach z Bzeneca (i to zarówno jako wino kabinetní, ale też odrůdové), wybornie podpasowała ta z Mikulova, ale też przecież wspaniale spisała się w nietanim wydaniu Vinařství Šebesta — taka prawidłowość nie może być dziełem przypadku.
Tajemnicą włoskiego rieslinga jest oczywiście smak: lekko kwaskowy, nienachalnie cytrusowy, bardzo przyjemnie orzeźwiający — dokładnie taki był riesling z Podivína — a przede wszystkim (subiektywnie?) pozbawiony tego posmaku dosłodzenia, którego nie mogę się pozbyć pijąc wiele innych win białych.
Butelkę tego wina kupiłem w pierwszym z brzegu czeskim spożywczaku za jakieś sto korun — wychodzi na to, że szukając wina białego będę odtąd zwracał uwagę przede wszystkim na odmianę ryzlink vlašský.