Zgodnie z przypuszczeniami (?) PiS-owska tzw. „piątka dla zwierząt” (projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zwierząt oraz niektórych innych ustaw) okazuje się całkiem kontrowersyjna już na samym początku drogi przez legislację — zaś jak przystało na aktualną władzę, kontrowersje te sprowadzają się nie tylko do strony merytorycznej proponowanych zmian. Chodzi oczywiście o vacatio legis wprowadzanego zakazu chowu lub hodowli zwierząt futerkowych (z wyjątkiem królika), który… no właśnie — czy można zdelegalizować, praktycznie z dnia na dzień, jakiś rodzaj działalności gospodarczej? Czy jednak takie działanie prawodawcy jest sprzeczne z konstytucją — o ile nie przewiduje stosownych odszkodowań?
Będzie w punktach, bo tak krócej i klarowniej:
- vacatio legis, warto przypomnieć, to zasada, w myśl której żadne nowe prawo nie powinno zaskakiwać, zaś każdy adresat normy powinien mieć odpowiedni czas na przygotowanie się do nowości; kiedyś była to zasada niepisana (chociaż wywodzono ją z pewnych kardynalnych zasad konstytucyjnych — to z nich TK wysnuł wniosek, że nowelizacje prawa podatkowego muszą być ogłaszane najpóźniej do 30 listopada, wyrok TK 27 lutego 2002 r., K 47/01 — chyba że chodzi o jakieś bardzo doniosłe sprawy, wyrok TK z 18 listopada 2014 r., K 23/12); odkąd vacatio legis pojawiło się w ustawie o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych można powiedzieć, że jest to zasada pół-pisana (bo i sama w sobie ustawa dopuszcza wyjątki);
- pomysł nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt jest dość klarowny: ma być wprowadzony zakaz hodowli zwierząt futerkowych („z wyjątkiem królika”), prowadzonej w celu pozyskania z tych zwierząt futer (nb. takie sformułowanie samo w sobie implikuje ciekawe pytanie: czy dopuszczalna będzie hodowla w innym celu, zaś pozyskiwanie futer będzie li tylko możliwe w charakterze pozbywania się odpadów? choćby nawet ceny tych odpadów nie odbiegały od aktualnych cen futerek?);
art. 12 ust. 4c ustawy o ochronie zwierząt (dodany poprzez art. 1 pkt 7 ustawy)
Zabrania się chowu lub hodowli zwierząt futerkowych, z wyjątkiem królika, o których mowa w art. 2 pkt 3 ustawy z dnia 29 czerwca 2007 r. o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich, w celu pozyskania z nich futer.
- ten przepis wejść w życie ma po (aż? tylko?) 12-miesięcznym vacatio legis (to jest ten art. 1 pkt 7 w ostatnim przepisie ustawy nowelizacyjnej);
- zatem dochodzimy do punktu, w którym możemy zadać sobie pytanie? czy 12-miesięczne vacatio legis to długo czy krótko? czy jest to czas dany na ewentualne negocjacje i lobbing? na wykoncypowanie lepszych koncepcji (np. z tymi futrzanymi odpadami)?
art. 13 ustawy o zmianie ustawy o ochronie zwierząt oraz niektórych innych ustaw (projekt)
Ustawa wchodzi w życie po upływie 30 dni od dnia ogłoszenia, z wyjątkiem art. 1 pkt 4, 6, 8-11, które wchodzą w życie po upływie 6 miesięcy od dnia ogłoszenia, oraz art. 1 pkt 5, 7 i 12, który wchodzi w życie po upływie 12 miesięcy od dnia ogłoszenia.
- no i czy władze mogą zdelegalizować — praktycznie z dnia na dzień, bo chyba tak przedstawia ten problem środowisko producentów — jakiś rodzaj działalności gospodarczej?
- zaczynając nieco od końca: zwracam uwagę, że projekt delegalizuje także wykorzystywanie zwierząt do celów rozrywkowych i widowiskowych (nieostrość sformułowania też pozwala na różne odczytywanie tej normy); jednakże właściciele cyrków będą mogli oddać zwierzęta do schronisk lub ogrodów zoologicznych (art. 9 ustawy), i to za odszkodowaniem (art. 10 ustawy);
- ba, literalnie wysokość odszkodowania należnego cyrkom nie musi ograniczać się do samej wartości zwierząt, co w świetle tego, że lucrum cessans jest zwykłą postacią szkody (art. 361 par. 2 kc)… można spodziewać się ciekawych sporów;
- tymczasem zakaz hodowli zwierząt futerkowych — choć nie do końca jasny — nie jest powiązany z żadną formą odszkodowania dla przedsiębiorców, których działalność staje się, zgodnie z zamysłem prawodawcy, częściowo nielegalna;
- no właśnie: czy fakt, że zakaz ma charakter częściowy („w celu pozyskania z nich futer”) oznacza, że co do zasady hodowle nadal będą mogły istnieć, zatem nie ma mowy o konieczności likwidacji biznesów? (tu się nie wypowiem, bo nie znam się na tej branży, ale przypominam, że racjonalny ustawodawca ma rację defaultowo);
- wydaje się, że tak bo przecież nie przez przypadek nie pojawia się pomysł na odszkodowania dla hodowców (a jeśli to pomyłka, której nie naprostują w toku stanowienia prawa, to przypomnieć warto, że jest jeszcze odpowiedzialność Skarbu Państwa za działalność prawodawczą — acz warunkiem jest uprzednie zakwestionowanie regulacji przed tzw. Trybunałem Konstytucyjnym (art. 417(1) par. 1 kc);
- wracając natomiast do kwestii terminu obowiązywania nowego prawa: czy (tylko? aż?) 12-miesięcznie vacatio legis dla jakkolwiek rozumianego zakazu hodowli zwierząt futerkowych jest sprzeczne z konstytucją? w świetle logiki niewątpliwie tak — bo przecież każdy biznes planuje się w dłuższej perspektywie, zatem jakiekolwiek inwestycje (było nie było te wszystkie fermy mogły powstać na kredyt, etc.) trudno jest zamknąć w ciągu jednego roku;
- ale już w świetle praktyki roczne vacatio legis niewątpliwie nie jest niczym nadzwyczajnym (i jest całkiem długie, zwłaszcza jak na możliwości aktualnych władz), i nie mówię tego z perspektywy „innych” przepisów, ale i takich, które dość mocno ograniczały swobodę gospodarowania (np. zakaz reklamy OFE, etc.) lub dość poważnie odwracały poważne tematy (z czym wszyscy nadal się borykamy i borykać się długo będziemy);
- (całkowicie na marginesie: oczywiście można jeszcze polemizować z zakazem przez pryzmat niekonstytucyjności ograniczenia wolności gospodarczej — no ale ja nie mam najmniejszej wątpliwości, że taki zakaz jest zgodny z art. 22 Konstytucji RP);
- jest jeszcze trzeci aspekt owego zakazu hodowli zwierząt futerkowych, a mam na myśli planowaną (tą samą ustawą) nowelizację ustawy o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich, która zmienia definicję zwierząt futerkowych;
art. 2 pkt 3 ustawy o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich (zmieniony poprzez art. 6 ustawy)
Użyte w ustawie określenia oznaczają:
3) lisa pospolitego (Vulpes vulpes), lisa polarnego (Alopex lagopus), norkę amerykańską (Mustela vison), tchórza (Mustela putorius), jenota (Nyctereutes procyonoides), nutrię (Myocastor coypus), szynszylę (Chinchilla lanigera) i królika (Oryctolagus cuniculus), utrzymywanych w celu produkcji surowca dla przemysłu mięsnego i włókienniczego.
- i nie, nie mam na myśli tego, że przepis definiuje… nie wiadomo co; aktualnie ta wyliczanka zaczyna się od zwrotu „zwierzęta futerkowe” — autorzy projektu naprawdę wywalili nie tylko słowo „futrzarskiego” z końcówki (dziś jest „w celu produkcji surowca dla przemysłu futrzarskiego, mięsnego i włókienniczego”), ale też wprowadzenie, bez którego nie wiadomo o czym właściwie jest przepis;
- chodzi o to, że wykreślenie „przemysłu futrzarskiego” z ustawy o zwierzętach gospodarskich podlegać ma standardowemu dla całej nowelizacji — czyli 30-dniowemu — vacatio legis; moim zdaniem oznacza to, że niezależnie od tego czy będziemy się spierać o to czy wprowadzony już/dopiero za rok zakaz hodowli zwierząt futerkowych to za wcześnie lub za późno — pozyskiwanie futer ze zwierząt futerkowych będzie nielegalne już miesiąc po opublikowaniu ustawy (i to nawet jeśli zostanie ten babol w definicji);
- było nie było mamy bowiem w Polsce system prawa, a nie federację przepisów — co oznacza, że ustawa o ochronie zwierząt będzie jeszcze pozwalała na chów lub hodowlę — ale przepisy o zwierzętach gospodarskich nie będą pozwalały na wykorzystywanie futerek dla przemysłu futrzarskiego.
Q.E.D.