Nie dajmy się zwariować! Ja pod tymi słowami podpisuję się oburącz i obunóż, toteż po obejrzeniu najnowszego — zwariowanego, nieobyczajnego, ultra-prześmiewczego filmu „Borat Subsequent Moviefilm” — spieszę donieść, że chociaż premierę Bonda znów przenieśli o kilka miesięcy, to na szczęście na posterunku trwa i trwa mać Borat.
W niezbędnym skrócie: minęło 14 lat (!) odkąd Borat Sagdijew ośmieszył swój kraj, skazany na dożywotnią katorgę w gułagu dostaje jeszcze jedną szansę — dyktator wysyła go z kolejną misją do U.S.A., ma udobruchać władze hojnym prezentem. Początkowo szyki psuje mu wścibska córka Tutar (w tej roli bułgarska aktorka Maria Bakalova, której naprawdę udało się nieco przyćmić vis comica Sachy Barona Cohena). Tutar (aka Sandra Jessica Parker Sagdijew) rychło staje się złotym runem… (i tak, jakby ktoś miał wątpliwości — okazuje się, że Sacha Baron Cohen nie tylko wdarł się na konferencję Mike Pence’a w przebraniu McDonalda Trumpa, ale nagrał Rudy Giulianiego w nietrzyznacznej pozie…) — przy okazji dowiadujemy się, że Cohen nadal potrafi ludzi świetnie wkręcać i prowokować (ale też śpiewać piosenki w stylu country & western!). Przy okazji Borat odkrywa tajemnicę wirusa — ale ja sekretu tego przed P.T. Czytelnikami nie ujawnię, chcecie wiedzieć skąd wzięła się korona, obejrzyjcie film.
Wracając do filmu… z pewnością nie mógłbym go polecić wszystkim kinomanom (i nie tylko dlatego, że w kinie tego nie zobaczycie). Nie ma wprawdzie dłużyzn, zaś akcja toczy się dość wartko, jednak dość specyficzne poczucie humoru nie przypadnie do gustu każdemu (kilka scen pewnie bym sobie podarował). Obrażeni poczuć się także mogą wielbiciele swoich własnych poglądów (i ich akolici), no ale nie od dziś wiadomo, że jak bóg chce komuś odebrać rozum, to najsamprzód pozbawia go zdolności śmiania się z siebie samego i własnych przywar. U mnie 6,5/10, bo jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu pewnej wtórności wobec dzieła z 2006 r.
Dla jasności: film „Borat Subsequent Movie” obejrzałem na platformie Amazon Prime (naprawdę fuksem, ale nie żałuję).