Czy stwierdzenie bezczynności organu w sprawie udostępnienia informacji publicznej jest niemożliwe, jeśli rzekomo bezczynny powoła się na to, że wniosek po prostu nie wpłynął i jako dowód pokaże zrzut ekranu skrzynki pocztowej? Czy email do urzędu może wpaść do spamu? Czy jednak oznacza to, że system jest nieprawidłowo skonfigurowany, za co odpowiedzialność ponosi adresat?
nieprawomocny wyrok WSA w Łodzi z 16 września 2020 r. (II SAB/Łd 52/20)
Podanie do powszechnej wiadomości adresu poczty elektronicznej przez organ należy traktować jako jego zobowiązanie, że wiadomości wysłane na ten adres będą odbierane. Jednostka ma prawo działać w zaufaniu do władzy publicznej i oczekiwać, że skoro organ podaje do publicznej wiadomości adres swojej poczty elektronicznej, to będzie odbierał listy skierowane na ten adres (w tym także trafiające do „skrzynki SPAM” lub katalogu inne niż priorytetowe). Odmienne zapatrywanie, zaprezentowane przez organ, czyniłoby w praktyce prawo do wnioskowania o informację publiczną za pomocą poczty elektronicznej (e-mail) iluzorycznym, którego skuteczność zależna byłaby od arbitralnej woli organu.
Orzeczenie dotyczyło skargi na bezczynność organu w przedmiocie udostępnienia informacji publicznej.
Zaczęło się od wysłanych listelem przez fundację do dyrektora jednego z liceów ogólnokształcących pytań związanych z wprowadzeniem nauki zdalnej („Czy szkoła sprawdza obecność podczas zajęć zdalnych? Czy jest ona wpisywana do dziennika elektronicznego? Czy szkoła respektuje zasady organizowania nauki zdalnej określone w rozporządzeniu z 20 marca? Chodzi tu w szczególności o respektowanie możliwości psychofizycznych ucznia, wzięcie pod uwagę ich sytuacji rodzinnej, dziennych limitów korzystania z urządzeń multimedialnych itd. Jeśli tak, jak to się objawia?”). Dyrektor szkoły nie udzielił odpowiedzi w wymaganym terminie, zatem fundacja — w której ocenie sprawa dotyczyła sytuacji kryzysowej, zatem niedopuszczalne było ustawowe zawieszenie terminów (art. 15zzt ustawy w/s COVID) — odczekała 63 dni (licząc od dnia wysłania wniosku), a następnie wniosła skargę na bezczynność.
W odpowiedzi na skargę dyrektor stwierdził, że żaden wniosek nie wpłynął — dowodem były zrzuty ekranowe zawartości skrzynki odbiorczej ;-) — zaś o pytaniach dowiedział się dopiero ze skargi. Wówczas odpowiedź została wysłana, ale przecież nie może odpowiadać za to, że korespondencja nie wpłynęła.
Wojewódzki Sąd Administracyjny przypomniał, że postępowanie w/s udostępnienia informacji publicznej ma charakter odformalizowany, stąd też jako wniosek pisemny należy traktować także listel bez autoryzacji podpisem elektronicznym (wyrok NSA z 16 marca 2009 r., I OSK 1277/08). Obowiązkiem organu jest taka konfiguracja poczty (filtrów antyspamowych) i organizacja jej obsługi, by zapewnić bezproblemowy i niezwłoczny odbiór przesyłanych wniosków, zaś skutki błędów lub nieprawidłowości nie mogą być przerzucane na zainteresowanych (postanowienie NSA z 10 września 2015 r., I OSK 1968/15; postanowienie NSA z 3 listopada 2015 r., I OSK 1940/15). Jeśli wysłany do urzędu email wpadł do spamu, jest to problem jej adresata, który powinien skonfigurować system w taki sposób, by uniknąć ryzyka niedoręczenia choćby części korespondencji.
Oznacza to, że fundacja dostatecznie uprawdopodobniła wysłanie wniosku (załączyła jego wydruk), a szkoła zaprzeczyła jego otrzymaniu prezentując zrzut ekranu, który pokazuje tylko wiadomości „priorytetowe” z określonej daty i nie obrazuje zawartości folderu „inne”. W rzeczywistości nie przedstawiono żadnego dowodu na to, że wniosek nie dotarł. W takiej bowiem sytuacji ryzyko nieodebrania wysłanego przy użyciu poczty elektronicznej listu skierowanego na oficjalnie podany adres poczty elektronicznej obciążało szkołę, a nie wnioskodawcę.
W konsekwencji wiarygodność twierdzeń szkoły, że wniosek nie został doręczony budzi wątpliwości, zatem brak odpowiedzi w prawidłowym terminie (art. 13 udip) należy potraktować jako bezczynność organu. Jednakże udzielnie odpowiedzi zaraz po uzyskaniu informacji o skardze uzasadniało umorzenie postępowania w zakresie zobowiązania do załatwienia wniosku i pozwoliło ocenić, że uchybienie nie miało charakteru rażącego naruszenia prawa — jednakże WSA przyznał skarżącej 100 złotych tytułem sumy pieniężnej.