Czy prasa może publikować materiały wyłącznie odpowiadające jej koncepcji? Czy jednak artykuł napisany pod z góry założoną tezę — wbrew faktom — nie ma nic wspólnego ze starannością i rzetelnością dziennikarską? Czy poruszanie ważkich społecznie problemów wyłącza odpowiedzialność mediów — zawsze, tj. niezależnie od tego czy pisze się prawdę, czy zmyśla?
wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 7 sierpnia 2020 r. (V ACa 758/18)
Nie może powoływać się na wymagający ochrony interes publiczny i społeczną rolę prasy ten kto przedstawia informacje nieprawdziwe, zebrane bez dochowania szczególnej staranności i rzetelności. Rolą prasy nie jest bowiem kreowanie rzeczywistości, lecz jej relacjonowanie.
Orzeczenie dotyczyło znanego iluzjonisty, o którym jakaś gazeta napisała, że jest naganiaczem polskich dziewczyn do zagranicznych burdeli i jest zamieszany, wraz z współpracującą agencją modelek, w handel żywym towarem; tekst zilustrowano zdjęciem mężczyzny, które podpisano „nasz fotoreporter uchwycił moment, w którym handlarz żywym towarem kupuje kolejną Polkę”.
Artykuł był efektem prowokacji dziennikarskiej: dwie dziennikarki udające zainteresowanie pracą jako kelnerki we Włoszech spotkały się z prestidigitatorem, który przekazał im wizytówkę agencji. Po publikacji artykułu mężczyzna został aresztowany w Italii na 4 miesiące pod zarzutem organizowania przerzutu nielegalnych imigrantów, jednak nie postawiono go w stan oskarżenia. W końcu magik wniósł prywatny akt oskarżenia przeciwko dziennikarzom (z art. 212 kk, oskarżeni zostali uniewinnieni, zaś wskutek kasacji SN uchylił wyrok i umorzył postępowanie ze względu na przedawnienie karalności) — zaś do sądu trafił pozew o ochronę dóbr osobistych, w którym powód zażądał od wydawcy przeprosin za naruszenie dobrego imienia, czci i wizerunku oraz 200 tys. złotych zadośćuczynienia (które miało zrekompensować także straty finansowe).
art. 12 ust. 1 ustawy prawo prasowe
1) zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło,
2) chronić dobra osobiste, a ponadto interesy działających w dobrej wierze informatorów i innych osób, które okazują mu zaufanie,
3) dbać o poprawność języka i unikać używania wulgaryzmów.
Sąd I instancji powództwo oddalił w całości: bezprawność naruszenia dóbr osobistych wyłącza działanie w obronie uzasadnionego interesu społecznego — publikacja miała na celu zwrócenie uwagi publicznej na problem handlu żywym towarem. Powód obiecał pomoc w uzyskaniu pracy, obiecywał możliwość zarobienia dużych pieniędzy i dopytywał dziennikarki o relacje rodzinne, ale w żaden sposób nie wyjaśnił na czym praca ma polegać. Materiał nie miał na celu szykanowania powoda lub wzbudzenia sensacji, jego charakter usprawiedliwiał użycie dosadnych określeń, a także ujawnienie imienia i nazwiska oraz wizerunku. Przed publikacją doszło do spotkania dziennikarza z iluzjonistą w agencji modelek, mężczyzna miał możliwość odniesienia się do zarzutów, ale odmówił — nie sposób zatem stronie pozwanej zarzucać niezachowania należytej staranności i rzetelności dziennikarskiej. Co więcej roszczenia są przedawnione, ponieważ pozew został wniesiony przeszło 3 lata po publikacji.
Odnosząc się do wniesionej przez powoda apelacji sąd przypomniał, że posiłkowanie się przez sąd zeznaniami świadka zaczerpniętymi z akt innej sprawy narusza zasadę bezpośredniości postępowania dowodowego — „zeznania złożone w innej sprawie nie mogą służyć do poczynienia ustaleń faktycznych, jednakże mogą one być wykorzystane jako materiał porównawczy do oceny wiarygodności danej osoby” — zatem jest niedopuszczalne (art. 235 kpc). Oznacza to, że nie było podstaw do ustalenia treści rozmowy iluzjonisty z dziennikarkami oraz składanych przezeń obietnic z akt procesu karnego, zwłaszcza, że faktów tych nie tylko nie można uznać za przyznane (art. 230 kpc), ale powód wręcz im zaprzeczył; a przecież sąd cywilny jest wszakże związany tylko prawomocnymi ustaleniami skazującego wyroku karnego (art. 11 kpc).
Niezależnie od tego nie ma wątpliwości, iż opublikowany artykuł, w którym mężczyźnie przypisano zachowanie, które stawiało go w bardzo negatywnym świetle, naruszył takie dobra osobiste jak dobre imię, cześć i wizerunek. Proponowanie pracy w charakterze hostessy nie wiąże się z oferowaniem zatrudnienia w domu publicznym, a jeśli ktoś ma wątpliwości co do intencji powoda, to trzeba zauważyć, że powód wyraźnie wówczas powiedział, że nie będzie „żadnych seksów”. Natomiast opisana historia jakieś studentki, która po wyjeździe rzeczywiście trafiła do agencji towarzyskiej niewątpliwie (przekonuje o tym nawet sam tekst) nie miało jakiegokolwiek związku z magikiem.
Oznacza to, że opublikowany artykuł niewątpliwie został napisany pod z góry założoną tezę, tendencyjnie podchodząc do zgromadzonych materiałów i bez rzeczywistego zainteresowania stanowiskiem pomówionego. Owszem, autor chciał opisać ważki problem jakim jest stręczycielstwo młodych kobiet do domów publicznych, ale zrobił to w sposób niewłaściwy, urągający rzetelności dziennikarskiej oraz dobrom osobistym opisanego mężczyzny. Publicznie postawiony zarzut działalności przestępczej niewątpliwie prowadzi do napiętnowania osoby w odbiorze społecznym, zaś jednoznaczne — nieprawdziwe — sformułowania („handlarz żywym towarem kupuje kolejną Polkę”) wykluczają uchylenie bezprawności działania naruszającego dobra osobiste. Nie zaistniała także żadna z przesłanek pozwalających na rozpowszechnianie wizerunku bez zgody zainteresowanego.
Jako bezzasadny uznano przy tym zarzut przedawnienia roszczeń cywilnych. Umorzenie postępowania karnego ze względu na przedawnienie karalności nie oznacza, iż nie doszło do przestępstwa na szkodę iluzjonisty; w takim przypadku sąd cywilny powinien poczynić ustalenia czy zachowanie redaktorów nie wypełniało znamion czynu zabronionego. W ocenie sądu odwoławczego dziennikarzom rzeczywiście można przypisać zarówno występek pomówienia jak i zniesławienia, czego skutkiem jest przyjęcie dłuższego okresu przedawnienia roszczeń deliktowych.
Z tego względu finalnie sąd nakazał wydawcy publikację przeprosin („z powodu naruszenia jego dobrego imienia, wizerunku oraz uchybienia jego czci poprzez publikację nieprawdziwych informacji”), a także zasądził zadośćuczynienie w kwocie 20 tys. złotych (w tym miejscu sąd przypomniał, że zadośćuczynienie nie jest od naprawiania szkód — jeśli naruszenie dobra osobistego spowodowało także wyrządzenie szkody majątkowej, jej dochodzenie następuje w zwykłym trybie, art. 24 par. 2 kc).
Podsumowując: tak, artykuł napisany pod z góry założoną tezę — zmyślanie faktów lub nierzetelna ocena faktów — nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem. Natomiast warto przypomnieć, że nieco innymi prawami rządzi się felieton, który z definicji może być nieco „podkręcony”.