A skoro niedawno było o tym, że wymiksowanie Trumpa z serwisów społecznościowych nie może być traktowane jako cenzura czy dyskryminacja, dziś czas na kilka akapitów o tym, że zorganizowany na Fejsbóku konkurs, którego elementem jest „polubienie” zdjęcia, a wyłonienie zwycięzcy zależy od łutu szczęścia, może stanowić grę losową.
wyrok NSA z 25 sierpnia 2020 r. (II GSK 601/20)
Udział w loterii promocyjnej w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt 10 ustawy z 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych może polegać na nabyciu innego dowodu udziału w grze przez polubienie na stronie serwisu społecznościowego materiałów zamieszczonych przez organizatora konkursu i ich publiczne udostępnienie w sieci oraz spełnienie przez uczestników gry warunków konkursu określonych przez organizatora, jeżeli skutkiem tych działań ma być losowe wskazanie zwycięzcy uzyskującego nagrodę pieniężną lub rzeczową.
Sprawa dotyczyła odwołania od nałożonej przez skarbówkę kary za zorganizowanie gry losowej na Fejsbóku — loterii promocyjnej — bez wymaganego zezwolenia.
Loteria miała charakter konkursu, aby wziąć w nim udział uczestnik musiał „(i) polubić zdjęcie, (ii) udostępnić je publicznie u siebie na wallu, (iii) strzelić, czyli podać liczbę replik, jaka obecnie znajduje się w sklepie stacjonarnym na wystawach i ścianach”; na zwycięzcę czekała nagroda w postaci repliki broni o wartości 336,50 złotych. W ocenie skarbówki „polubienie” zdjęcia należy traktować jako nabycie innego dowodu na udział w grze, zatem konkurs — w którym udział wzięły 432 osoby, zaś wybór zwycięzcy polegał na wylosowaniu uczestnika, który podał najbliższą liczbę replik broni jaka znajdowała się w sklepie stacjonarnym — w rzeczywistości stanowił loterię. Na organizatora, który nie wystąpił o zezwolenie i nie odprowadził z tego tytułu opłaty, nałożono karę w wysokości 10,6 tys. złotych.
art. 2 ust. 1 pkt 10 ustawy o grach hazardowych (Dz.U. z 2020 r. poz. 2094)
Grami losowymi są gry, w tym urządzane przez sieć Internet, o wygrane pieniężne lub rzeczowe, których wynik w szczególności zależy od przypadku. Są to:
10) loterie promocyjne, w których uczestniczy się przez nabycie towaru, usługi lub innego dowodu udziału w grze i tym samym nieodpłatnie uczestniczy się w loterii, a podmiot urządzający loterię oferuje wygrane pieniężne lub rzeczowe;
Zdaniem organizatora nie zaszły żadne przesłanki pozwalające na uznanie konkursu za formę hazardu, ponieważ szanse na zwycięstwo nie zależały od przypadku. Zadanie konkursowe polegało wszakże na oszacowaniu liczby przedmiotów w sklepie, co oznacza, że każda osoba mogła przyjść do sklepu i policzyć repliki broni, zaś użyta w regulaminie fraza „wylosujemy zwycięzcę” może nie było dość precyzyjne, ale przecież było jasne, że ten, kto poda dokładną liczbę przedmiotów konkurs wygra bez żadnego losowania.
art. 3 ustawy o grach hazardowych
Urządzanie gier losowych, zakładów wzajemnych, gier w karty i gier na automatach oraz prowadzenie działalności w tym zakresie jest dozwolone na podstawie właściwej koncesji, zezwolenia lub dokonanego zgłoszenia.
Wojewódzki Sąd Administracyjny podzielił te argumenty: zgodnie z prawem udział w loterii promocyjnej jest nieodpłatny, ale poprzedzać go powinno „nabycie” towaru, usługi lub innego dowodu udziału w grze. Ustawa nie definiuje pojęcia „nabycia”, zatem należy je rozumieć potocznie — „otrzymać coś na własność, płacąc za to”. Oznacza to, że loteria promocyjna jest umową o charakterze odpłatnym, toteż za dowód udziału należy zapłacić — istotną hazardu jest wszakże to, że grający może wygrać, ale też stracić — uczestnicy finansują nagrodę, zaś wpłaty grających są przychodem organizatora.
Natomiast udział w spornym konkursie nie wiązał się z żadną odpłatnością (uczestnik nie musiał być nawet klientem sklepu), zaś polubienie zdjęcia na Fejsbóku nie może być traktowane jako element nabycia dowodu udziału w grze, już choćby przez to, że zdjęcie zawsze można „odlubić”, a więc przedsiębiorcy nie pozostaje żadne przysporzenie. Celem konkursu było zachęcenie klientów do odwiedzenia sklepu i policzenia sprzętu (przy okazji może by coś kupili), zatem chodziło o pozyskanie większej liczby klientów, nie osiągnięcie zysku z gry — co oznacza, że konkurs nie może być traktowany jako loteria promocyjna (wyrok WSA w Warszawie z 21 stycznia 2020 r., V SA/Wa 1333/19).
Diametralnie inaczej sprawę ocenił Naczelny Sąd Administracyjny: warunkiem koniecznym uznania loterii za loterię (konkurs) promocyjną jest nabycie towaru, usługi lub innego dowodu udziału w grze. Rację ma WSA wskazując, iż skoro ustawa o grach hazardowych nie podaje własnej definicji „nabycia”, to należy stosować znaczenie potoczne (słownikowe) — zaś w takim ujęciu nabycie oznacza każdą formę zyskania czegoś, także niezależnie od zapłaty (można coś nabyć bezpłatnie, tytułem darmym, etc.). Oznacza to, że nabycie dowodu udziału w loterii promocyjnej nie musi wiązać się z przysporzeniem majątkowym uzyskiwanym przez organizatora konkursu z wpływów ze sprzedaży rzeczy, losów, etc. — wystarczającą przesłanką do uznania konkursu za grę losową jest promocja działalności organizatora (zwiększenie atrakcyjności) oraz element losowości w uzyskaniu nagrody.
Z tego względu NSA uchylił zaskarżony wyrok i oddalił skargę przedsiębiorcy na decyzję fiskusa (zaś przegrana kosztowała go dodatkowo 2 tys. złotych kosztów).