Czy wystarczy mieć rację, żeby wygrać sprawę w sądzie? Czy jednak rację tę należy także prawidłowo podbudować prawnie? Słowem: jeśli z sąsiedniego „Orlika” piłka zalatuje na podwórko, to jest to immisja sąsiedzka, naruszenie miru domowego — czy naruszenie prawa własności? (wyrok Sądu Najwyższego z 17 lipca 2020 r., III CSK 6/18).
Orzeczenie zamyka spór już opisywany na tutejszych łamach. Celem krótkiego odświeżenia: w spokojnej okolicy, obok cichego domku wybudowano „Orlika”, na którym bawi się różna młodzież, więc czasem piłka poleci na ogródek, a czasem słychać jakieś pijackie hałasy. Właściciele domku potraktowali owe uciążliwości wynikające z sąsiedztwa boiska jako naruszenie dóbr osobistych, a sprawa trafiła do sądu. Ten stwierdził, że co do zasady gmina nie może ponosić odpowiedzialności za to, że osoba trzecia czasem przechodzi za piłką przez ogrodzenie, zaś nie każda dolegliwość oznacza naruszenie dóbr osobistych. Co więcej immisja w postaci dźwięku i światła z obiektu sportowego nie jest bezprawna — więc jeśli prowadząc inwestycję podwyższono płot i zainstalowano ekrany dźwiękoszczelne, to właścicielowi obiektu zasadniczo nie da się niczego zarzucać oprócz tolerowania permanentnego naruszania regulaminu obiektu („Gmina może odpowiadać za tolerowanie nocnych libacji na „Orliku””).
Niezadowoleni z takiej oceny powodowie wnieśli skargę kasacyjną, w której podkreślili, że gmina, jako właściciel obiektu, powinna ponosić odpowiedzialność za takie zachowania użytkowników, które stanowiąc immisję piłek i wulgaryzmów (a także zachowania osób wchodzących na ich podwórko za piłką) naruszają dobra osobiste mieszkańców sąsiedztwa.
Sąd Najwyższy stwierdził, że kluczowe dla oceny sporu ma przedstawione przez powodów żądanie. Otóż zinterpretowali oni skutki sąsiedztwa „Orlika” jako źródło naruszenia dóbr osobistych, za co domagali się zadośćuczynienia; nie dochodzono natomiast ani roszczeń związanych z naruszeniem własności (art. 222 par. 2 kc — o zaniechanie lub zmniejszenie dolegliwości immisji), ani roszczeń deliktowych, ani też roszczeń ochronnych wynikających z art. 24 par. 1 kc. Oznacza to, że wyłączną podstawą roszczeń jest art. 448 kc, który wszakże wymaga wykazania po stronie naruszyciela winy.
Oczywiście mir domowy stanowi jedno z dóbr osobistych, zaś wynikająca z niego ochrona obejmuje także stan psychiczny wynikający z poczucia bezpiecznego i niezakłóconego korzystania z własnego domostwa.
Poczucie bezpieczeństwa, mir domowy, prawo do wypoczynku i prywatności stanowią elementy składające się na dobro osobiste nietykalności mieszkania, które wprost wymienia art. 23 kc, i które rozumie się szeroko — jako prawo człowieka do ochrony sfery życia prywatnego związanej z posiadaniem bezpiecznego miejsca zamieszkania, zapewniającego mu spokojne korzystanie z przeświadczeniem, że nikt bez podstawy prawnej nie będzie naruszał posiadania tego mieszkania ani kwestionował praw do niego.
Nie oznacza to, że każde naruszenie miru domowego stanowi naruszenie dóbr osobistych, konieczne jest bowiem przekroczenie określonego progu dokuczliwości bezprawnej ingerencji (podstawową granicę wyznacza art. 144 kc). Jednakże działanie gminy nie może być uznane za bezprawne, ponieważ wybudowanie w sąsiedztwie obiektu sportowego w sposób zgodny z prawem budowlanym, z zachowaniem wszelkich procedur administracyjnych, wyklucza przypisanie właścicielowi winy. Winę wyklucza także fakt, iż po otrzymaniu skarg ulepszono zabezpieczenia — prawidłowo zatem zinterpretowano, że odpowiedzialność gminy ogranicza się do nieegzekwowania regulaminu korzystania z „Orlika”.
Oznacza to, że wyrok był co do zasady prawidłowa — zatem skarga kasacyjna podlegała oddaleniu.
Na marginesie SN po części podpowiedział, iż rozstrzygnięcie mogłoby być inne, gdyby powodowie oparli je na przepisie pozwalającym dochodzić odpowiedzialności z tytułu naruszenia własności (roszczenia negatoryjne, art. 222 par. 2 kc). Otóz gmina jako właściciel boiska sportowego mógłby odpowiadać za naruszenie własności która ma źródło w zachowaniach osób trzecich (przechodzenie przez płot i deptaniu ogródka w poszukiwaniu piłki) — bo „w normalnym biegu rzeczy” piłka by wpadała rzadziej, a każdy intruz prosiłby właściciela o pozwolenie na wejście na podwórko.
Dla przypomnienia: powód nie musi znać przepisów prawa, musi tylko podać podstawę faktyczną roszczeń i powiązać ją ze źródłem roszczeń (da mihi factum dabo tibi ius), to rolą sądu jest znać prawo i umieć je zastosować (iura novit curia) — ale to nie oznacza, że oparte na konkretnej konstrukcji prawnej żądanie będzie uwzględnione (sąd nie może orzekać ponad roszczenie).